Strony

sobota, 1 marca 2025

"Miasto mgieł" - Michał Śmielak [wampiry w Sandomierzu i co na to Ojciec Mateusz]

 


Jest uzasadnionym stwierdzenie, że miejsca najbliżej znamy najsłabiej, nie doceniamy ich piękna, zawsze odkładamy jakieś zwiedzanie, bo przecież lepiej pojechać gdzieś dalej. Cudze chwalicie, swego nie znacie. Do Sanodmierza mam dwadzieścia kilometrów, a pierwszy raz byłam tam mając dziesięć lat – pewnie w okolicy wielkiej powodzi, później były szkolne wycieczki, wyjazdy ze znajomymi, miałam tam praktyki, a po lekturze Ziarna prawdy nigdy nie wejdę do podziemi, żeby zależało od tego moje życie. Nie słyszałam, że Sandomierz ma wśród swych mieszkańców pisarza Michała Śmielaka, przypadkiem w oko mi wpadła ta książka na Instagramie, oczywiście kupiłam, bo patriotyzm lokalny zobowiązuje, chociaż umówmy się, my w Galicji pobłażliwie zerkamy na parasoli, może to stolica naszej diecezji, ale wiecie…

 




Coś czai się we mgle…

Sandomierz spowity październikowymi mgłami łapie oddech po intensywnym sezonie turystycznym. Spokój mieszkańców burzy jednak brutalne morderstwo kobiety. Podobnie jak w zapomnianym rytuale ktoś rozwarł szczęki ofiary i wcisnął je w ziemię, aby ta po śmierci nie mogła pożywić się krwią. Sprawą budzącego grozę „Wampira” zajmuje się podkomisarz Bruno Kowalski, którego kariera toczy się równie spokojnie, jak życie w Sandomierzu. Towarzyszy mu lokalny historyk, Krzysztof Szorca, dawniej konsultant policyjny, dziś człowiek pragnący po prostu świętego spokoju. Wspólnie ruszają tropem mordercy, który zdaje się znać miasto i jego historię lepiej od nich. Rozpoczyna się wyścig z czasem, bo każdej nocy w gęstej mgle czai się śmiertelne niebezpieczeństwo. Śledczy będą musieli szybko znaleźć odpowiedź na pytania o to, czy Sandomierz znów stał się polską stolicą łowców wampirów, kto wyruszył na polowanie, aby ochronić mieszkańców przed bestiami z piekła rodem i czy przez tysiąc lat zmieniły się motywy, jakimi kieruje się człowiek odbierając drugiemu życie. Nade wszystko jednak będą musieli powstrzymać zło skrywające się we mgle.

Bruno Kowalski jest od dziesięciu lat wdowcem wiernym pamięci żonie, poznajemy go, gdy idzie na wykład lokalnego historyka. Wykład jest o wampirach, bo okazuje się, że prócz księdza na rowerze Sandomierz słynie z zawrotnej ilości pochówków wampirycznych, a w miejscowym parku niedawno odnaleziono zwłoki, które sugerują inspirację właśnie takim pochówkiem. Znalezienie zwłok NN jest sensacją w Sandomierzu, na dodatek  niewyjaśniona sprawa morderstwa będzie fatalnie wyglądała w statystykach, a zbliża się koniec roku, więc to równie ważne. Jakby tego było mało ulewa powoduje osunięcie lessowej gleby i ujawnienie kolejnych szczątków, jako że akurat to dzieje się w sąsiedztwie cmentarza, można by to zrzucić na lokalizację, ale dwa ciała mają odzież sugerującą zgon w latach siedemdziesiątych, co bardzo intryguje Kowalskiego, jego zwierzchników przeciwnie, zwłaszcza, że komendant wybiera się na urlop i nie chce brnąć w ślepą, ale zagmatwaną uliczkę. Zwłokami i ich związkami z wampirami zaczyna się interesować prasa, a zainteresowanie podgrzewa morderstwo w okolicy skarpy, a zwłoki znowu ujawniono w pozie sugerującej pochówek wampiryczny. Dziwne napisy, podejrzani ludzie kręcący się w okolicy to wszystko podgrzewa niezdrowe zainteresowanie, a dodatkowej grozy nadaje snująca się nad miastem mgła(nota bene u mnie też ostatnio mgliście, wiec paranoja się nakręca). Współczesna historia jest przerywana retrospekcjami ze znanych w okolicy historycznych epizodów ważnych dla Sandomierza. Na nudę nie ma jak narzekać.

 

Nie mam pojęcia jak to się dzieje, że Michał Śmielak nie jest gwiazdą na firmamencie polskiej literatury kryminalnej. Chyba, że ta książka, to jakiś pojedynczy, nader udany, ale epizod. W tej książce jest wszystko czego oczekuję od kryminału, a nawet więcej, bo chociaż ja raczej nie lubię kiedy autor pisze zabawnie zwykle te żarty mnie żenują, a tutaj kilka razy się wręcz zaśmiałam. Mamy tutaj historię, która jest pełna zagadek, sięga w przeszłość i jest napisana bardzo ciekawie, a na dodatek miasto też jest bohaterem i mam ogromną ochotę pochodzić śladami bohaterów(na razie użyłam gogle maps). Wprowadzenie mgły nadaje grozy, rodem z horrorów, a na dodatek autor myli tropy, kluczy, ale w taki fajny i inteligentny sposób. Dwaj bohaterowie, którym towarzyszymy najczęściej, czyli Bruno i Krzysztof są intrygujący i da się ich lubić. Cieszę się, że mam inne książki autora, bo nie chcę się rozstawać z dobrą intrygą i świetnym stylem. Chociaż może ciężko mi było przełknąć szpileczki w stronę Galicji, no ale cóż niech sobie Sandomierz leczy kompleksy jak chce, my tam swoje wiemy : P.

Serio bardzo, bardzo polecam!

1 komentarz:

  1. Czytałam tylko "Osadę" tego autora, ale po niej mam zdecydowanie ochotę na więcej! To prawda, że autor jest mało znany (przynajmniej takie odnoszę wrażenie) a to dziwne, bo jeśli już czytam jakieś recenzje o jego książkach, to zawsze są pozytywne.

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.