"Gra w klasy" to książka szczególna: można ją czytać w nieskończoność, odkrywając coraz to inne konteksty, układając za każdym razem nowe warianty zakończenia poszczególnych wątków, zmieniając kolejność rozdziałów i stron. Ta książka przypomina zabawę w klocki, kiedy z małych sześcianów powstaje pałac albo most - możliwości są nieograniczone, zwłaszcza gdy klocki dostaną się w ręce dziecka, które ożywi je swoją wyobraźnią. "Gra w klasy", najsłynniejsza pozycja w dorobku Julio Cortázara, to "zabawka dla dzieci starszych" - autor daje klocki, a sam staje z boku i patrzy, co czytelnik z nich ułoży, zmuszając go tym samym do współdziałania.
Powieść ukazała się w Polsce w roku 1968, stając się niemal z miejsca - i na długie lata - biblią ówczesnej młodzieży. Czy dzisiejszy czytelnik będzie jeszcze umiał mówić po "gliglińsku"? Czy wzruszy się do łez, czytając list Magi do Rocamadoura? Żeby się przekonać, trzeba sięgnąć po tę książkę.
[Wydawnictwo Muza, 2006]
Robię to naprawdę bardzo rzadko. To jest przerywam lekturę. Nawet nieszczęsne „Czerwone i czarne” dokończyłam. „Gry w klasy” nie byłam w stanie. Przerwałam i szlus. Czytałam i nie wiedziałam o czym czytam….. Zdaję sobie sprawę, ze większość czytelników zachwyca się tą książką, ale są też grupki, które tak jak ja nie mogły przebrnąć przez tą pozycję. Nie wykluczam, ba! Raczej jestem pewna, ze jeszcze zrobię nawrót, jeszcze jedną próbę, ale na dzień dzisiejszy kończę przygodę z tą książką. Kończąc jednocześnie wyzwanie czytania na peryferiach…. Zostali Nobliści…
Przymierzam się do tej książki od dobrych kilku lat i coraz częściej zastanawiam się jak ja zareaguję na nią i chyba tylko to pytanie zaczyna mnie do niej przyciągać?
OdpowiedzUsuńtaką samą ma teraz motywację moja Mama.... ja byłam chyba po prostu nastawiona na "Bóg wie co" no i się zawiodłam... nie mogłam jej zmęczyć... zmęczyć to kwintesencja mojego skojarzenia z tą książką
OdpowiedzUsuńWitam! Dla mnie "Gra w klasy" była objawieniem. Czytałam ją w kółko. Tzn. kiedy miałam 17 lat. Ciągałam mój mocno wysłużony i popisany różnymi licealnymi przemyśleniami egzemplarz ze sobą podczas różnych przeprowadzek i zakrętów życiowych. Ale już nie czytałam. Zajrzałam do niego w zeszłym roku latem, kiedy robiłam porządek w książkach i - o mój Boże - co za bełkot!!! to się nie daje czytać, w ogóle!!! Jaki wniosek? - każda książka ma swój czas. To, co było dobre w wieku lat nastu, może już nie podobać się, kiedy się ma lat... no, dużo. Albo ja się zestarzałam, albo Cortazar. Innego wyjścia nie ma;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
na pewno kiedys do niego wroce
UsuńCortazar jest uważany za pisarza bardzo trudnego z uwagi na to, że jego proza, jak zauważył jeden z krytyków "jest na granicy zrozumienia". Myślę, że jedynym sposobem, żeby (prze)czytać Cortazara, jest zgoda na utratę zrozumienia, na zanurzenie się wraz z autorem w jego świat, pod jego przewodnictwem, wyłącznie "na siedzeniu pasażera".
OdpowiedzUsuńPolecam Ci jego opowiadania, niedawno wydane - na przykład: Nocą z twarzą ku niebu.
Też nie przebrnęłam.
OdpowiedzUsuńmoże jeszcze jedno podejście ;)
Usuń