Hape Kerkeling, niemiecki komik, mobilizuje się i ochoczo zmienia się w wędrowca. Czeka go sześć tygodni marszu legendarnym Szlakiem Jakubowym. Kerkeling odkrywa obce rejony, poznaje zarówno tuziemców, jak i współczesnych pątników, ich rytuały i osobowości. Opisuje uroki każdego etapu wędrówki, doświadcza samotności i ciszy, wycieńczenia i wątpliwości, ale również gotowości do niesienia pomocy.
Pielgrzym czyta książkę o Pielgrzymce.
Niestety nie miałam jeszcze okazji przejść słynną „Camino de Santiago” ale jestem Pielgrzymem, przygotowującym się właśnie do kolejnej pielgrzymki. A jako hiszpanofiil, oraz z sentymentem odnosząca się do Camino de Santiago zbieram wszystko co na polskim rynku(ubogim nieco) ukazuje się o pielgrzymowaniu do Grobu Apostoła.
Na pewno nie jest to książka dobra przed kolejną pielgrzymką odbierała mi na początku siły o ochotę na wyjście z domu, na odpowiedzenie na zew pielgrzymowania, przypomniała upał, skwar, chłód i deszcz. Wszystkie niewygody, naciągnięte ścięgno, bąbelki i odciski. Przypomniała mi dlaczego w trakcie zapierałam się, że w życiu nie pójdę bo chwalę sobie bycie człowiekiem normalnym, bez masochistycznych zapędów.
A gdy doczytałam do końco przypomniałam sobie te inne momenty, dlaczego chcę iść znowu, dla tej satysfakcji dojścia, ucałowania ziemi, łez wzruszenia oraz radości z odpoczynku….
Realistycznie napisana książka jak naprawdę się pielgrzymuje i w trakcie marszu odkrywa najprostsze a jednocześnie najważniejsze prawdy., Autor jest komikiem wiec jest to jednocześnie zabawna książka.
Moja Mama miała tym większy ubaw, że jak wspomina czytając myślała o mnie, bo moje opowieści były identyczne….
Może to jest myśl, może powinnam napisać, bardziej na poważnie coś o moich pielgrzymkach zamiast tych błazeńskich historyjek.
Naprawdę polecam… „Pielgrzym:” to przy tym kiepski Pikuś. Pan Pikuś ;)
napisz :)
OdpowiedzUsuńja jako stara "pielgrzymka " z ogromną ciekawością przeczytam s tymczasem zazdroszczę drogi w jaką się wybierasz ...
Nigdy nie byłam na pielgrzymce i jakoś mnie nie ciągnie, ale moja kumpela co roku chodzi. Raz z kuzynką przyjmowaliśmy ludzi właśnie z drogi - niezapomniani ludzie:)
OdpowiedzUsuń