Opowieść o Khanie rozpoczyna się jak bajkowa historia miłosna, która rozgrywa się w jednym z amerykańskich miast... aż do momentu, gdy kaprys losu w mgnieniu oka zmienia wszystko. Czy szalony akt odwagi ze strony jednego człowieka może poruszyć cały świat?
Khan to ekscentryczny przybysz z Indii, który szuka swego miejsca w Ameryce. Szaleńczo zakochuje się w pięknej Mandirze, samotnej matce, która za wszelką cenę pragnie zapewnić szczęście swej rodzinie. Gdy dochodzi do nieporozumienia, które ich rozdziela, Khan postanawia stawić czoła sytuacji. Wyrusza w niezwykłą podróż, która na zawsze zmieni życie jego samego i wszystkich, z którymi zetknie się na drodze. Jego niezwykła historia poruszy każdego, a zaczyna od kilku prostych słów - ,,Nazywam się Khan i nie jestem terrorystą".
Za oknem pada i pada i pochmurno jest a ja siedzę przed komputerem lub czytam, a jak oglądam to serial nowy, albo jakieś powtórki, więc postawiłam na coś nowego i wybór padł na „Nazywam się Khan”
Świat się zmienił po 11 września, nawet ja wtedy jeszcze mało dotykane przez ogólnoświatową rzeczywistość dziecko jeszcze tą zmianę odczułam. Świat się zmienił, benzyna poszła w górę a nasi bliscy ojcowie, mężowie, synowie, koledzy, znajomi poszli walczyć do Afganistanu, na ulicach pojawiły się demonstracje przeciwników tej wojny. To chyba te zmiany nas dotknęły, jakoś nigdy nie zastanawiałam się jak zmieniło się życie wyznawców islamu, oraz ludzi o „arabskim” wyglądzie. Ten film to pokazuje, opowiada historię mężczyzny chorego na zespół Aspergera, odmianę autyzmu Rizvana Khana muzułmanina, który ma prostą filozofię życia a właściwie sposób postrzegania ludzi wpojony mu przez matkę, świat dzieli się na ludzi dobrych i złych. Nie jest mu łatwo w życiu od samego początku jest prześladowany przez swoją inność, chorobę, matka jednak znajduje mu nauczyciela tak by mógł wykorzystać swoją inteligencję, bo szkoła, nie wpływa dobrze na niego a dzieci nie mogą zaakceptować chorego kolegi. I dzięki matce Rizvan dobrze radzi sobie w życiu, jest złotą rączką oraz posiada nadprzeciętną inteligencję oraz wrażliwość, po śmierci matki wyjeżdża do USA do brata i tam poznaje Manderę, pracownicę zakładu fryzjerskiego a także rozwódkę samotnie wychowującą syna Sameera. I powinni żyć długo i szczęśliwie.
Tak się jednak nie dzieje historia wkracza w ich życie w sposób bardzo brutalny, ja na pewnych scenach siedziałam skulona i miałam nadzieję, ze to jednak się jakoś odwróci. Nic na to nie wskazuje jednak więc Rizvan wyrusza w swoją wielką podróż, która zwróci na niego oczy rodaków i nie tylko(jak Forrest Gump) i zmieni postrzeganie pewnych spraw, otworzy oczy i serca.
Mi otworzyło oczy i trafiło w serce bo spłakałam się jak bóbr.
Film jest długi, co może zmęczyć nieprzyzwyczajonych, Sharukh i Kajol są rewelacyjni, uwielbiam oglądać ten duet na ekranie. Film twórcy przeboju „Czasem słońce czasem deszcz” diametralnie różni się od K3G nie znajdziemy tu pełnych przepychu wnętrz, bajecznej tęczy kolorów, zapierających dech układów tanecznych, znajdziemy tu historię człowieka, który chce żyć w Ameryce jak normalny obywatel, bez plakietki „terrorysta”.
Nigdy nie słyszałam o tym filmie, ale opis niesamowity - musi być piękny. I jednym słowem, warto obejrzeć.
OdpowiedzUsuńzapraszam do zabawy Lubię :)
OdpowiedzUsuń