Lady Jane" to dramat historyczny o potędze miłości. Jest XVI wiek, Anglia. Następcą Henryka VIII zostaje jego jedyny syn, Edward VI. Chłopak jest chorowity i nikt nie spodziewa się, by długo rządził. Po jego śmierci na tronie ma zasiąść zagorzała katoliczka, księżniczka Maria. Ten pomysł nie podoba się księciu Northumberland, który chce, by to jego rodzina zajęła najwyższe stanowiska w królestwie. W tym celu zmusza 15-letnią Jane (Helena Bonham Carter), wnuczkę Henryka, by poślubiła jego syna Guilforda (Cary Elwes). Początkowo młodzi nie znoszą się, książę ma opinię hulaki, co nie podoba się Jane. Dopiero pobyt na wsi pozwoli obojgu poznać się, a nawet pokochać. Obdarzą się wielkim uczuciem. Tymczasem Edward umiera, a na swoją następczynię wyznacza Lady Jane. Jej rządy trwają zaledwie kilka dni, bowiem oto przybywa Maria, by rozprawić się z wyznawcami kościoła Anglikańskiego i z "fałszywą" królową.
Zaczęło się niewinnie od telefonu i rozmowy o filmach. Zeszło na „Jak zostać królem” oraz moje refleksje na temat Królowej matki w wykonaniu Bellatrix. Polecono mi Lady Jane. Siedziałam sama w domu i zachciało mi się oglądnąć jakiś film, bo jednak głownie piszę(czytaj – zbieram się), oraz oglądam seriale. Około pierwszej w nocy włączyłam film. Pełna sceptycyzmu, bo jakoś starych filmów nie lubię, miałam ochotę na coś motylkowego, kolorowego i miłosnego.
Taaa
Uwaga spojlery.
Jak w opisie sytuacja w Anglii nie jest ciekawa. Sytuacja historyczna, burze i wiatry zdają się oszczędzać młodą Jane, kuzynkę syna słynnego króla z wieloma żonami. Zyje sobie w chłodnej atmosferze rodzinnego domu i pilnie studiuje, uczy się i czyta Gdyby młody król był zdrowy pewnie wyszłaby za niego za mąż i była królową. Dobrą królową. Los chce inaczej, doradca króla Lord Dudlmy upatrzył sobie ją na przyszło królową i żonę swojego niebiesko ptaszkowanego synalka. Jane nie chce się zgodzić, różga matki i perswazja umierającego króla ostatecznie tryumfują. Pełna niechęci i lęku staje na ślubnym kobiercu. Pewnym pocieszeniem jest fakt, że mąż zgodził się na życie jak kuzyn z kuzynką. Chociaż czy to była ulga dla dziewczyny? W jej wieku kiedy śni się o miłości, uczuciu. A dostajemy człowieka, którego nie darzymy sympatią, który przechwala się podbojami miłosnymi.
Początkowo tak jest, żyją obok siebie kłócąc się i dogryzając. Jane mimo, ze jest wykształcona nie wie wiele o prawdziwym życiu, co mąż jej wytyka i od tego zaczyna się ich uczucie.
Film moim zdaniem świetny duża zasługa w tym aktorów, przede wszystkim genialnej Heleny Bonham Carter, która jako młoda aktorka świetnie odegrała postać Lady Jane, dziewczyny o niezłomnych zasadach, pełnej uczucia, ale jednocześnie zagubionej.
Film ma piękne krajobrazy, ładne stroje, muzykę. I przede wszystkim pięknie opowiedzianą historię, która w rzeczywistości wcale tak piękna nie była. Ale co nam szkodzi wierzyć, że Jane w czasie krótkiego życia naprawdę kochała i była równie mocno kochana, że szła na śmierć ze świadomością, ze spotka tego od którego na ten kluczowy moment ją oddzielono.
Ale ostrzegam. Film jest smutny, prawie 24 godziny minęły od oglądnięcia a mi wciąż smutno.