Autorka bestsellerowej "Cukierni pod Amorem" tym razem serwuje nam pełną humoru powieść obyczajową z akcją w prowincjonalnym teatrze przed stanem wojennym. Jest listopad 1981 roku. Działa tu i „Solidarność” i stary związek zawodowy. Bufetowa pędzi bimber i chowa się świnia na mięso. Aktorzy przygotowują równolegle antyrosyjski dramat i prokościelną „Pastorałkę”. Na wieść, że teatr odwiedzi delegacja radziecka, dyrektor postanawia wystawić „Streap-tease”, nie mając pojęcia, że w poważnej sztuce Mrożka nikt się nie rozbiera... Świetne dialogi i – wciąż aktualna linia podziałów w narodzie... Mieszanka klimatów z filmów Barei i kultowego "Rancza"
Coś ostatnio mam złe dni. Co się nastawię na książkę to zawód.
I tak było z „Mariola moje krople”. „Cukiernię pod Amorem” ukochałam miłością szczerą, „Mariola” do mnie nie przemówiła. Po prostu nie.
Klimatem przypominała mi i to bardzo „Lesia” wyłamałam się z rodziny bo nie lubię prozy Chmielewskiej, czytałam nie pykło i jest jak jest. Chciałam, żeby Mama przeczytała, bo lubi takie książki no i siłą rzeczy lepiej zna tamte fakty, ale Mama czytać nie miała czasu, więc nie szepnę nic dobrego o tej książce bo niestety( iało być inaczej ) mnie nie przekonała do siebie.
Przemęczyłam się…
Niestety, mimo że bardzo chciałam żeby mi spodobała, bo P.T Autorka zawita niedługo w moje strony i chciałam znać coś więcej niż „Cukiernię” i pozytywna recenzja miała być przeprosinami za czepialstwo związane z drugim tomem Cukierni.
Nie wyszło mi.
A wszystko przez tę wiosnę!
Autorce i Włóczykijce mimo wszystko dziękuję za możliwość przeczytania.
Zwłaszcza, ze przepisy z Obserwatora będę próbować…
Oj, coś ostatnio trudno Cię zadowolić :))
OdpowiedzUsuńJestem bardziej humorzasta niż baba w ciąży. I mam tak samo zmienne nastroje :P
OdpowiedzUsuńw końcu nie wszystko, zawsze musi się podobać :P
OdpowiedzUsuńCukiernia na mnie czeka, ale do tej do końca przekonana nie jestem, chociaż nie mówię nie
OdpowiedzUsuńJak się okazało faktycznie nie wszystko wszystkim się podoba. Rzadko skreślam i jednoznacznie negatywnie się wypowiadam. Uważam, że najgorsza książka według mnie, komuś innemu może się spodobać. Ii nic w tym nie ma złego :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńOjj, szkoda, że coś Ci ostatnio książki nie przypadają do gustu :( Nie lubię, kiedy sama tak mam :(
OdpowiedzUsuńNo i jeszcze dzisiejszy mecz :( :( :(
ja na Marioli również się zawiodłam, może nie aż tak bo książka nie była aż tak tragiczna tylko założyłam, że jest napisana w deseń rewelacyjnej "Cukierni".
OdpowiedzUsuńAle Cukiernię kochamy, za Mariolę wybaczamy, wolimy sagi nić czarny humor PRL`u, prawda? :)
Po książkę sięgnę - mam nadzieję, że mi bardziej przypadnie do gustu, niż Tobie :) W ogóle ja też ostatnio nie potrafię trafić na książkę, która by mnie powaliła na kolana, wszystkie jakieś takie średnie lub tylko dobre.
OdpowiedzUsuńI pocieszyłaś mnie - ja również nie przepadam za Chmielewską, a już myślałam, że jestem w tym sama ;)
My nie umiemy zrobić klimatu Allo allo niestety :(
OdpowiedzUsuńZdecydowanie wolimy sagi, zdecydowanie ;P
A w nielubieniu Chmielewskiej nie jesteś. I ja też nie jestem co pocieszające :)
O meczu nie myślę. Staram się przynajmniej ;)