Strony

poniedziałek, 13 czerwca 2011

"Bornholm. Bornholm" - Hubert Klimko-Dobrzaniecki


Niemcy, początek drugiej wojny światowej. Horst Bartlik jest przeciętnym, niewyróżniającym się mężczyzną, który prowadzi spokojne, pozbawione wybuchów namiętności życie. Dwa wydarzenia zmieniają jego losy. Odkrycie, że nie kocha już swojej żony oraz wyjazd na wojnę. Skierowany do bazy na Bornholmie mężczyzna budzi się powoli do życia, odzyskuje dawną pewność siebie, męskość. Nie spodziewał się, że wojna przyniesie mu szansę na miłość.

Historia Bartlika przerywana jest opowieścią młodego mężczyzny. Jego jedyną słuchaczką jest pogrążona w śpiączce matka: bohaterka jego historii. Obiekt synowskiej miłości i nienawiści. Obu bohaterów łączy to samo, powtarzane wciąż na nowo i różnymi głosami pragnienie. I coś jeszcze.

Dwie narracje, dwie historie splecione niewidzialną nicią przypadku lub przeznaczenia. Bohaterowie najnowszej powieści Dobrzanieckiego znajdują się w stanie ciągłego napięcia. Walczą. Z instynktami, pragnieniami, emocjami. Walczą o zachowanie godności, o prawo do decydowania o swoim życiu.

"Bornholm, Bornholm" to poruszający i wzruszający obraz osamotnienia i wewnętrznej walki opowiedziany przez autora, który najważniejsze z prawd opowiada stylem balansującym na granicy powagi i żartu. Dobrzaniecki kreuje świat, który obserwujemy z uśmiechem lub grymasem niedowierzania. Jednak ostatecznie odpowiedzi na zadane pytania odnaleźć będziemy musieli sami.

Nieznany mi autor i tajemniczy tytuł. Nigdy nie byłam na Bornholmie, jedyne co czytałam na tent temat, to że oprocentowanie kredytów jest tam korzystniejsze. Ta książka nie opisuje jednak wycieczek kredytowych, ale jest wielowątkową opowieścią o. dwóch mężczyznach, którym w życiu nie wyszło.
Jeden z nich Niemiec, w czasie wojny dostaje przydział do oddziału stacjonującego na Bornholmie właśnie. Mężczyzna traktuje to jak wybawienie. Od lat tkwi w małżeństwie z kobietą zimną i oschłą tuz przed wybuchem wojny zaczyna go to uwierać i wydaje się że miarka się przebrała, że dojdzie do tragedii. Wojna staje się wybawieniem. Gdy wróci po wojnie do domu wszystko się zmieni, a wybory będą miały swoje konsekwencje.’
Drugi mężczyzna urodził się na wyspie. Wychowany przez toksyczną matkę. Spotykamy go gdy opowiada swoje życie leżącej w śpiączce matce. Opowiada swoje życie, swoją smutną, bolesną historię życia na którym piętno odcisnęła matka, która nie godziła się na odcięcie pępowiny.

Z pozoru nic nie łączy Niemca i mężczyznę żyjącego dwa pokolenia później. Tylko z pozoru. Ale nie chciałabym zdradzać zakończenia.
Książka to opowieść o życiu, takim jakie ono jest pełnym goryczy, ale z pięknymi przebłyskami. Wydaje mi się, że każdy może znaleźć w tych historiach część siebie. Niespełnione marzenia, rozpacz po stracie czegoś, czego bardzo pragnęliśmy. Nie jest to opowieść fatalistyczna, na pewno nie bije ślepy optymizm. Ja widziałam realizm. Tak jest, po prostu, nic się na to nie poradzi.

Notka o autorze napełniła mnie obawą, ze oto dostanę filozoficzny bełkot, nastroszony mądrymi wyrazami, które spowodują przerost formy nad trefią. Na szczęście się myliłam, bo język jest bardzo przystępny a książkę czyta się szybko i tak przyjemnie jak to jest tylko możliwe przy takiej tematyce. Mi się kojarzyło z książką Llosy „Raj tuż za rogiem”, może z powodu wyboru takiej a nie innej, przeplatanej formy. Chociaż „Raj tuż za rogiem” czytało mi się bardzo ciężko, a ta książka była o wiele przystępniejsza.

5 komentarzy:

  1. Czytałam i bardzo spodobała mi się ta lektura:)). Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ksiązkę mam na liście, więc kiedyś przyjdzie na pewno i na nią pora:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Również mam ochotę przeczytać tę książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Książka jest na mojej liście do przeczytania. Wiele dobrego o niej czytałam.
    Pozdrawiam,
    Kass

    OdpowiedzUsuń
  5. U mnie zamiary się zmieniały, najpierw bardzo chciałam przeczytać, poźniej ucichło. Jednak pierwsze pragnienie było słuszne.

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.