Kontynuacja przygód księdza Rafała Nowiny, nieszablonowego proboszcza wplątanego w walkę o sukcesję po zmarłym biskupie Jakubie. Staje się on powiernikiem sporej sumy pieniędzy, którą biskup zostawił gródeckiej parafii. Rafał nie byłby jednak sobą, gdyby nie wymyślił oryginalnego sposobu przechowywania tych pieniędzy i zarządzania nimi. Budzi to w Gródku - i nie tylko - sporą sensację.
We wsi buzują emocje związane zarówno z wybuchem „Solidarności”, jak i z życiem osobistym mieszkańców. Ujawniają się skrywane związki i sekrety, na scenę wkracza tajemnicza matka Marianowej, lokalna uzdrowicielka. W obliczu nadchodzących niespokojnych czasów siostra Rafała, lekarka Maja, usiłuje uchronić przed służbą wojskową młodzieńców z wioski, co owocuje dramatycznym zwrotem akcji. Proboszcz nadal dokonuje niezwykłych rzeczy wśród swoich parafian, wpływając na przemianę ich poglądów i podejścia do życia, nie potrafi sobie jednak ułożyć relacji z własną rodziną. A wszystko to dzieje się
w obliczu nadchodzącego stanu wojennego.
W marcu zakochałam się w Księdzu Rafale. Przeznaczenie kazało poczekać dłuższą chwilę na drugą część. Ale mam. Ba ku mojej rozpaczy przeczytałam. Dlaczego rozpaczy? Bo to koniec wizyty w Gródku a Autor nie zapowiada kontynuacji. A ja do Gródka chciałabym wrócić. Chciałabym zobaczyć plebanię, spotkać tych ludzi i posłuchać legendarnej gry na organach.
Akcja drugiego tomu rozpoczyna się tuż po tych zamykających tom pierwszy, umarł biskup Jakub, wielki orędownik Gródka, szykują się roszady w kurii a chyba każdy z Nas wie, że zmiany na górze zwykle nic dobrego nie niosą dla tych niżej. A jeśli przynoszą zmiany to tylko na gorsze. Także kraj wkracza w niespokojny okres. Może i wielka polityka omija Gródek, ale zawierucha czasu, historii mimo wszystko nie oszczędzi tego raju na ziemi. Bo mimo wszystko to jest raj. Cudownie się czyta, dla mnie wielkim plusem jest to, że i ksiądz i organista kochają Bacha. Tych którzy kochają Bacha, kocham i ja.
I zastanawiałam się, jak to się dzieje, ze „Pensjonat Sosnówka” wywarł na mnie negatywne wrażenie przez swoją bajkowość a tą książką się zachwycam? „Niespokojne czasy” są tak bajkowe z księdzem, który mówi d zwierząt, ze znachorką, ale nie kołatała mi po głowie myśl, co za bujdy. Autor tak fenomenalnie to opisał, ze śmiałam się ze śmiejącymi a roniłam łzy z tymi co płakali.
Akcja nie jest prowadzona tak spokojnie, niespiesznie jak część pierwsza, mamy dużo wątków, więcej dramatycznych chwil. Normalne życie na wsi, wyznaczone rytmem pór roku którego nikt się nie musi uczyć bo ma to we krwi, są pewne zasady, niepisane ale złamanie których grozi ostracyzmem. Rafał mimo, że w Gródku zagrzał miejsce, jest „swój” mimo wszystko jest mieszczuchem, który wciąż się musi uczyć, np. tego kiedy ma zostać na przyjęciu poślubnym, a kiedy ma wyjść :P
Masa sytuacji zabawnych, dramatycznych i rozpaczliwych, tworzących niesamowicie klimatyczną całość.
Ja Wszystkim i Każdemu z osobna polecam.
Za książkę dziękuję wydawnictwu ZNAK
Ja zostałam podbita przez obydwie książki, są cudowne! Również mi przykro, że autor raczej nie zapowiada kontynuacji, ale rozumiem jego powody, no i jestem też ciekawa, co będzie dalej.
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy widziałaś, że na Biblionetce odbyło się arcyciekawe spotkanie z autorem: http://www.biblionetka.pl/art.aspx?id=510069
Nie wiedziałam! Dzięki za linkę :)
OdpowiedzUsuńKsiążki mnie podbiły. To doskonałe określenie :)
Ja równiez pokochałam Księdza Rafała miłością platoniczną :)
OdpowiedzUsuńDruga część jeszcze przede mną :)
Zazdroszczę Ci! To jest jedna z tych książek co to cieszę się, ze przeczytałam, ale szkoda, że nie mam już nic do odkrywania. Chyba, że ponownego :)
OdpowiedzUsuńMusze się przyznać, że jeszcze nie czytałam, ale chętnie po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńWidzę w blogowych recenzjach, że przygody Księdza Rafała są czymś w rodzaju książkowego fenomenu ostatnich czasów. Muszę i ja dowiedzieć się, o co chodzi :)
OdpowiedzUsuńDla mnie to też był fenomen którego nie mogłam pojąć. Mieszkam blisko Sandomierza i oglądam Ranczo więc popkulturowe wzorce ksiedza nie są mi obce. Nie wyobrażałam sobie, że można przenieść to na kartki książki i to w taki sposób, że nie irytuje, ale bawi no i wzrusza :)
OdpowiedzUsuń