- kolejna książka islandzkiej autorki z prawniczką Thorą Gudmundsdottir w roli głównej
- kryminał ze sporą domieszką horroru
- zbrodnia, którą bada Thora jest wyjątkowo odrażająca i ponura i tacy są też bohaterowie opowieści: małżeństwo, którego dom nawiedzany jest regularnie przez ducha, spiker radiowy, terapeuci, rodzice ofiar pożaru
Pensjonariusz oddziału psychiatrycznego skazany za pedofilię zleca Thorze wniesienie rewizji od wyroku. Skazanym jest chłopiec z zespołem Downa. Został uznany winnym wzniecenia pożaru i spowodowania śmierci czworga podopiecznych ośrodka rehabilitacyjnego. Czy chory na autyzm lub padaczkę chłopak albo głuchoniema i niewidoma nastolatka mogli komuś aż tak zajść za skórę, by pragnąc zemsty odważył się popełnić odrażającą zbrodnię?
I z czym wiąże się tytuł?
Nie jestem miłośniczką i znawczynią kryminałów. Między tą książką a mną była jakaś chemia, miałam skończyć ją jutro, ale tradycyjne zostawiłam wszystko, żeby dowiedzieć się „KTO”.
Ale od początku, opis książki zarysowuje fabułę, nie wspomniano jak bardzo książka trzyma w napięciu na samym początku. Zasypana śniegiem Islandia, złoczyńca czai się gdzieś w mroku? Czy może siedzi zamknięty w zakładzie a ktoś w jakimś celu chce żeby jednak wyszedł na wolność?
Jestem tak strachliwa że bałam się czytać wieczorem, ale w tym zapewne będę odosobniona.
Natomiast im dalej w treść tym głębiej wpadałam, snułam hipotezy i domysły. Czy nie tego wymaga się od kryminału? Poza zaskakującym zakończeniem, które również jest obecne w tej książce?
Na pewno sięgnę jeszcze po książki tej autorki, która tak przykuwa uwagę i świetnie konstruuje historię, że mogłam tylko gwizdać z zaskoczenia, gdy hipoteza za hipotezą rozsypywały się.
Jak napisałam, nie jestem znawczą gatunku, być może wszystko to już było, może zaskoczenia by nie było, gdybym znała się na kryminałach. Jak dla mnie totalnego żółtodzioba z zaledwie kilkunastoma kryminałami na koncie to był zimny powiew nowości.
Z kwestii technicznych, język jest bardzo przystępny, dobrze i szybko się czyta, pewną trudność sprawiają nazwy własny, ale wiadomo – urok języka. Opisy działają na wyobraźnie, ale na wyobraźnię, autorka nie katuje czytelnika drobiazgowymi strasznościami.
Ja ze swej strony serdecznie polecam i cieszę się, ze to kolejna udana książka początku czerwca, mam nadzieję, ze będzie tak dalej.
A za książkami tej autorki rozglądnę się od razu po obronie, tylko nie wiem jak przeliteruję nazwisko autorki w księgarni :P
Wczytałam się do tego stopnia, ze zapomniałam, że siedzę na słońcu i nie wiem jak usnę na tym wszystkim opalonym :P
Za książke dziękuję wydawnictwu MUZA
Ja również nie jestem miłośniczką ani znawczynią tego gatunku. Zawsze z rezerwą podchodziłam do kryminałów, ale Twoją recenzją naprawdę mnie zachęciłaś :) A co do tego nazwiska, to mam taki patent, po prostu piszę na karteczkę i jakby nigdy nic pytam czy mają coś z tego co wypisałam ;) Pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńPatent muszę wypróbować.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Ci się spodoba :)
A ja uwielbiam kryminały i na ten mam ogromną ochotę :)
OdpowiedzUsuńPo "Lodzie w żyłach" pokochałam Panią Yrsę miłością wielką. Książka zrobiła na mnie piorunujące wrażenie i chociaż czytałam już o wiele lepsze pozycje, to ta jako pierwsza sprawiła, iż autentycznie byłam przerażona czytając ją wieczorem w łóżku.
OdpowiedzUsuńDlatego bardzo chciałabym sięgnąć po "Spójrz na mnie" oraz po wcześniejsze pozycje poświęcone Thorze.
Pozdrawiam :)
Hmm, jeszcze nie jestem zdecydowana. Będę musiała przeczytać, żeby ocenić ;]
OdpowiedzUsuńKocham tą książkę! To pierwsza z książek Yrsy Sigurdardóttir jaka czytałam i zachwyciłam się. Teraz czytam " Weź moją duszę" i mam nadzieję, że będzie tak dobra jak ta! :D
OdpowiedzUsuńTej nie czytałam :( czaję się na nową.
Usuń