Strony

sobota, 23 lipca 2011

"Ludzie na walizkach. Nowe historie" - Szymon Hołownia


To książka, która powstała na podstawie programu pod tym samym tytułem, który Szymon Hołownia prowadzi w Religia.tv. Rozmawia z ludźmi w sytuacjach granicznych - doświadczonymi przez chorobę, śmierć kogoś bliskiego lub inne trudne przejścia. Część z nich znana jest z mediów, jak Maciej Kozłowski czy Ewa Komorowska, inni toczą swoje zmagania z dala od blasku fleszy. W każdym jednak przypadku ich opowieści są autentyczne i poruszające. Uświadamiają nam, jak wielkim darem jest życie i zdrowie i jak niewiele trzeba, aby ten dar utracić. Szymon Hołownia prowokuje, pyta o bunt wobec Boga, o to, jak w ogóle można pogodzić się z takimi doświadczeniami. Odpowiedzi, które słyszy, mogą nas wiele nauczyć.

Niemalże rok temu równo, co do dnia, sięgnęłam po pierwszą cześć „Ludzi na walizkach” spłakałam się okrutnie, ale i przeżyłam niesamowite, nienazwane uczucia. Jakaż była moja radość gdy po przyjściu z pracy pewnego pięknego dnia zastałam paczuszkę ze Znaku z tą właśnie książką. Zdążyłam tylko wziąć prysznic i zjeść i już tonęłam w lekturze. Książkę zabrałam do pracy i warczałam na każdego kto mi przeszkadzał. Czytałam, czytałam i płakałam.
Książka to świadectwa osób, które miały bliskie spotkanie ze śmiercią, bądź się do niego szykują, zwykle już od tak dawna że staje się ona dla nich czymś normalnym. Brzmi makabrycznie? W pewnym sensie. My na co dzień nie myślimy o tym, że nadejdzie dzień w którym nas już nie będzie. Dopóki śmierć, lub ciężka choroba nie dotknie nas osobiście, lub kogoś z naszych najbliższych żyjemy chwilą nie myśląc o tym co będzie pojutrze. Szymon Hołownia przedstawia nam ludzi, którzy nie mogą żyć z dnia na dzień tak normalnie, ale nie mogą też czynić dalekosiężnych planów, chociaż nie można generalizować, gdyż ludzie na tytułowych walizkach siedzą na różnych miejscach, niektórzy stoją przy końcu peronu z wzrokiem wpatrzonym w punkt w którym zniknął pociąg z osobą im bliską, inni są zawieszeni między peronem a stopniem pociągu, a inni czekają na przyjazd tego pociągu.

Książka jest bardzo wzruszająca, płakałam jak bóbr. Jest jednocześnie niesamowicie budująca, pokazuje, że naprawdę miłość wszystko zwycięża, chociaż nie czyni tego w sposób w jaki pierwotnie byśmy chcieli.

Dla mnie książka równie fenomenalna jak pierwsza część i mam nadzieję, że autor napisze kolejną cześć a z drugiej strony podświadomie mam nadzieję, że nie będzie miał kogo wysłuchiwać!
Bo nie ma nic smutniejszego nad żegnanie się z osobą, która kocha się najbardziej na świecie… skoro sam autor swój komentarz ograniczył do minimum, również pójdę w jego slad i powiem tylko tyle. Przeczytajcie!

Za książke dziękuję serdecznie Wydawnictwu ZNAK

13 komentarzy:

  1. Wczoraj słuchałam w Dwójce -radiu- po 18.00 audycję z Szymonem Hołownią. Opowiadał właśnie o tej książce. Na pewno sobie kupię:)pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie czytałam jeszcze żadnej części, ale myślę, że rzeczywiście mogą być bardzo ciekawe. Na pewno przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Książkę mam zamiar przeczytać, jak tylko dostanę ją w swoje łapki:). Ogólnie twórczość Hołowni mnie ciekawi i mam nadzieję, że również inne jego książki przypadną mi do gustu:)
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Inne ksiązki są z większą dozą humoru, ktry w wykonaniu Szymona jest świetny. Ta jest bardziej refleksyjna :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakoś tak na początku tygodnia Szymon Hołownia prezentował tę książkę w "Pytaniu na śniadanie" - od razu się zainteresowałam. Chciałabym ją przeczytać.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Gdybym nie była takim śpiochem na pewno bym to widziała ;( buuu

    OdpowiedzUsuń
  7. Następna książka MUST HAVE :). Czekam więc na przypływ gotówki :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Wczoraj będąc w moim Carrefourze, jak zwykle zaczęłam od działu z książkami. Jakie wielkie było moje zdziwienie, gdy zobaczyłam duże stoisko z tą książką.
    I nie długo mam wyjazd. Miałam oszczędzać moje i tak minimalne kieszonkowe, ale to nowa książka, i taka fajna, i Szymon, i bez kosztów przesyłki, i twoja recenzja taka dobra. W poniedziałek jadę na drugi koniec miasta ja kupić ;) (co powiedzą rodzice, dopiero co ,,Kościół..." mi przyszedł ;)
    Bajeczka

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam w planach obie części. Uwielbiam styl Jego pisania:)

    OdpowiedzUsuń
  10. czy ta książka ma wydźwięk religijny? Wolałabym się upewnić zanim się napalę jak szczerbaty na sucharek

    OdpowiedzUsuń
  11. ja z chęcią przeczytam, gdyż lubię Szymona jako człowieka inteligentengo i z zasadami.

    OdpowiedzUsuń
  12. Czytając Twoją recenzję i mnie ogarnął smutek... więc przypuszczam jakie wrażenie wywołuje książka... Przeczytam z pewnością

    OdpowiedzUsuń
  13. Czy książka ma wydźwięk religijny. To zależy... nie jest to książka poświecona Bogu, Kościołowi, tylko ludziom, którzy w różny sposób radzą sobie ze śmiercią, są odniesienia do wiary, Boga, nieba i tym podobnych, ale nie są to tematy centralne.

    Tak książka jest smutna, ale jest też nadzieja.

    Cyrysia mam dokładnie tak samo!!

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.