Powieść „W nadziei na lepsze jutro” przedstawia historię młodej kobiety, która bardzo pragnie być szczęśliwa. Pomimo przeciwności losu i osobistych tragedii, jakie ją spotykają, wciąż wierzy, że prawdziwa, wierna i uczciwa miłość istnieje. Losy Anny przeplatają się z losami dwóch innych kobiet, których życie również nie układa się tak, jakby sobie tego życzyły. Bohaterowie powieści przechodzą metamorfozy, podejmują różne – nie zawsze słuszne – decyzje. Prowadzą wieczną walkę dobra ze złem. Emocje w tej książce grają główną rolę. Czy w poszukiwaniu miłości wolno wszystko?
Dziś pragnę się z Wami podzielić wrażeniami po lekturze książki „W nadziei na lepsze jutro”. Niech się zgłosi ten kto nie żyje z taką nadzieją. Każdy chyba chce, aby po obudzeniu się zastał swiat lepszy, swoje życie bardziej słoneczne.
Takie są nadzieje również bohaterów tej książki. Z pozoru szczęśliwych, ludzi sukcesu mniejszego, lub większego, którzy mimo wszystko poszli na wiele życiowych kompromisów i wciąż mają nadzieję, ze się poprawi ich życie przynajmniej w jakimś aspekcie.
To ogólnie, bardzo ogólnie o fabule, która mnie zainteresowała na tyle, ze książkę połknęłam w jedno – deszczowe popołudnie. Bo książka wciąga. Nie chce się jej zamknąć, chce się czytać. Na razie to tylko pierwszy tom i skłamałabym gdybym napisała że nie jestem ciekawa dalszego ciągu. Bo jestem! Autorka kobieta z moim wykształceniem, ale z zacięciem psychologicznym, czyli czymś totalnie mi obcym bo ja psychologią się nie param, dlatego wierzę na słowo jej obserwacjom i wnioskom.
Książka to ciekawe studium związków. Zawiera opis z pozoru idealnego związku, którzy przechodzi kryzysy z których można wyjść jak się okazuje, ale na jak długo? Do konstrukcji fabuły nie mam zarzutu, temat jest fascynujący i jest materiałem na świetną książkę.
Natomiast dalej będę się czepiać, niewykluczone, że zdradzę fabułę, a raczej na pewno ją zdradzę, więc czytacie na własną odpowiedzialność.
Po pierwsze książka jest za cienka!
Dwa. Przeszkadzała mi przewaga opisów, za mało dialogów, przez co cała opowieść nabiera dystansu, jakbyśmy ją słyszeli z dziesiątej ręki, a nie uczestniczyli bezpośrednio w wydarzeniach. Akcja przez to wydaje się chaotycznie rozpędzona, niby są niejako transmisje z wydarzeń, ale nie ma rozmów1), dialogów niezbędnych w opowieści o związku.
Trzy wyłapałam, lub zdaje mi się, że wyłapałam pewna nieścisłość. Helena wspomina, że jest starsza niż jej matka w momencie całej tej historii, Helena jest młodą dziewczyną, jej siostra jest dobrze po trzydziestce, więc ile miała ich matka gdy urodziła Sabinę? Czy coś pomotałam ja?
Cztery. Nie podoba mi się przemiana Roberta, nie wierze, że facet, który tak narozrabiał stał się takim… obojętnym na los swojego związku typem, który obarcza swoją żonę problemami dzieci i rodziny. Ten zabieg mnie nie przekonał. Rozumiem, że dla poprowadzenia dalszej akcji był niezbędny, ale mnie nie przekonał.
Podsumowując, książka wydała mi się ciekawa, czytało mi się przyjemnie, mimo wszystko, i na pewno po drugi tom sięgnę.
A okładka jest hipnotyzująca i ta zieleń mnie niesamowicie przyciąga :)
Coś jest w tym stwierdzeniu o hipnotyzującej okładce - faktycznie kusi :) Mimo wszelkich minusów, bardzo chciałabym przeczytać książkę.
OdpowiedzUsuńczytałam i osobiście mi się bardzo podobała mimo drobnych minusów, ale wierze, że drugi tom będzie już dopracowany nieco bardziej od strony formalnej.
OdpowiedzUsuńTą nieścisłość też wyłapałam- to Sabina była w porównywalnym wieku do swojej (i Heleny ) matki, gdy obie pakowały się w romanse.
OdpowiedzUsuńA ja zrezygnowałam z recenzowania tej książki, bo jakoś nic specjalnie mnie do niej nie zachęciło. Może to i dobrze - nie lubię za krótkich książek, zawierających więcej opisów niż dialogów, a okładka książki kompletnie mnie nie przekonuje.
OdpowiedzUsuńJeśli trafi do mojej biblioteki to może zapoznam się z tą lekturą - a jak nie to... nie :)