Strony

niedziela, 30 października 2011

"Matki, żony, czarownice" - Joanna Miszczuk


Saga rodzinna kilku pokoleń kobiet, które dzięki sile i darowi dziedziczonemu z pokolenia na pokolenie budują swe życie wbrew przeciwnościom losu.

„Matki, żony, czarownice” to historia mądrych i zaradnych kobiet, które powinny odnosić w życiu same sukcesy, a bywały skazane na porażkę jedynie dlatego, że kochały. To książka o miłości i zdradzie, ale przede wszystkim o wielkiej tajemnicy.

Kiedy głównej bohaterce, 40-letniej szczęśliwej mężatce, wali się na głowę jej cały uporządkowany świat, los otwiera przed nią kolejne drzwi. Asia buduje życie od nowa, a dzięki szczęśliwemu zbiegowi okoliczności poznaje przeszłość swojej rodziny i własne korzenie. Zwyczajne życie współczesnej kobiety (małżeńska zdrada, wychowanie dziecka, utrata pracy, wiązanie końca z końcem) zmienia poznanie tajemnicy, która skrywała zaskakujące losy wielu pokoleń kobiet z jej rodu. Odnaleziony po latach testament Laverny, prababki głównej bohaterki, to prawdziwy majątek rodzinny, choć nie pieniądze są jego wartością.


Stosunkowo rzadko się zdarza, że mam taki problem z ocena książki. Zazwyczaj, albo jest dobra, albo fatalna. Tymczasem „Matki, żony, czarownice”, są dla mnie trudnym orzechem do zgryzienia. Bo z jednej strony są tak przewidywalne, nie wnoszą nic nowego do kanonu literatury, bo takich wątków już było na tony. Silne kobiety, silne dzięki swej miłości to jeden z banalniejszych tematów, często przywoływanych. Moim zdaniem książka nie jest napisana jakimś rewelacyjnym językiem, ale coś sprawia, że przez większość czasu czytało mi się ją bardzo dobrze.
Jako całość średnio ponieważ szybko zorientowałam się jak się skończy, ale poszczególne historie naprawdę pochłaniały bez reszty. Owszem często moim zdaniem z książki wiało nudą a jeśli mam być szczera to powtarzane non stop Ave Maria oraz śpiewka o pierścieniu miłości i przebaczenia, wykrzywiła moją twarz w wyrazie znudzenia. Bo dla mnie zwrot Ave Maria jest modlitewnym wezwaniem tymczasem u bohaterek nie zauważyłam jakoś szczególnie rozwiniętej religijności, także miłość i przebaczenie często są na siłę, moim zdaniem, wepchniętymi postulatami. Bo zerknijmy na współczesną Joannę pozwala ona wrócić mężowi do domu nazywając to przebaczeniem, ale ona mu nie przebacza, pozwala na powrót, aby córka się nie czuła gorsza. Nie ma ani śladu przebaczenia. I jeśli ktoś się wczyta moim zdaniem znajdzie kilka takich „dziur”.
Zapytacie dlaczego mimo to wstrzymuję się przed zjechaniem książki? Bo coś mnie do niej ciągnęło. Ta książka to nie tylko klimatyczna okładka. Wprawdzie opowiada o wielu sprawach w które nie wierzę i które mnie po prostu irytują, ale mimo wszystko nie mogłam odłożyć książki na półkę i zająć się inną lekturą, mimo że wiedziałam jaki będzie koniec to chciałam zobaczyć tą ostatnią kropkę nad i. Wprawdzie zdecydowanie wolałam losy Krystyny czy wojenne losy Marii niż współczesną Joannę to mimo wszystko całą książkę zaliczam na plus. Plus słaby, ale mimo wszystko. Prawdopodobnie byłby większy, ale ja nie jestem zwolenniczką całej tej mowy o sile miłości i o porażkach spowodowanych tym że kochały za mocno. Naprawdę mnie to nie przekonuje. Joanny mąż najpierw jeden, później drugi nie zdradził dlatego, że kochała za mocno. Nie wiem skąd taki pomysł, takie jest życie. To czy wierzymy w miłość czy nie, nie ma nic do rzeczy. Moim zdaniem świat nie jest kolorowy.
Ja książce daję słabego plusa, moja Mama, robiąc mi chyba na złość jest tą książka zachwycona i stwierdziła wprost, że nie ma już pojęcia jaka musi być książka, żeby mi się spodobała. Zmuszona do refleksji takim pytaniem, już spieszę z odpowiedzią, książka musi mieć element zaskoczenia i co ważniejsze musi ocierać się o realność, ta zaś taka nie jest, jeśli są w niej kobiety to wspaniałe, silne, piękne, zdolne, nawet jeśli mają przy boku mężczyznę skurczybyka to nic nie szkodzi bo zawsze w cieniu kryje się facet, który niczym rycerz na białym koniu, nagle(niczym anioł zstępujący z nieba) pospieszy z ratunkiem.
Ja twierdzę, ze w życiu tak nie jest a o rzeczach których nie spotykam w życiu czytam w książkach z gatunku fantastyki

Książkę mogłam przeczytać dzięki wydawnictwu Prószyński i S-ka

2 komentarze:

  1. Bardzo bym ja chciała przeczytać, lubię takie książki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałem parę recenzji i ogólnie były przychylne, ale sam raczej nie będę czytał.

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.