Gretchen Rubin zrozumiała to pewnego deszczowego dnia i zdecydowała, że sama spróbuje odkryć tajemnicę szczęścia. Aby tego dokonać, wprowadziła w życie Projekt Szczęście. Postanowiła przez rok w każdym miesiącu skupiać się na określonej dziedzinie, takiej jak małżeństwo, praca, rodzicielstwo, samospełnienie. W styczniu, lutym, marcu… podejmowała nowe postanowienia: by okazywać dowody miłości, kłaść się wcześniej spać, prosić o pomoc, bawić się, nie myśleć o skutkach. Wnikliwie przetestowała największe mądrości świata, współczesne odkrycia naukowe oraz lekcje popkultury na temat tego, jak być szczęśliwym. Wszystko po to, aby do grudnia osiągnąć pełnię szczęścia… Projekt Szczęście zmienił życie Gretchen Rubin, pozwól, aby zmienił i Twoje! Książka Gretchen Rubin plasuje się pomiędzy Sztuką szczęścia Dalajlamy a Jedz, módl się, kochaj Elizabeth Gilbert. Wypełniona została różnorodnymi spostrzeżeniami psychologów, pisarzy, poetów i filozofów. Należy do lektur, do których wracamy bez końca w poszukiwaniu spełnienia marzenia o szczęściu. Sonja Lyubomirsky, autorka poradnika Wybierz szczęście Gretchen Rubin jest autorką kilku książek, niektóre z nich okazały się bestsellerami. Swoją karierę zaczynała w branży prawniczej, ale szybko zrozumiała, że zdecydowanie bardziej pociąga ją bycie pisarką. Wychowana w Kansas City, mieszka w Nowym Jorku z mężem i dwoma córkami
Na wstępie uprzedzę uważam, że nie ma uniwersalnych rozwiązań i z tego powodu takie książki są na pewno mi zbędne.
Autorka pewnego dnia dochodzi do wniosku, że mimo iż nic jej nie brakuje nie czuje się szczęśliwa postanawia wdrożyć roczny projekt i w każdym miesiącu postanawia ulepszyć, popracować nad daną dziedziną.
Sam pomysł projektu rozbitego na etapy jest dobry, u mnie skończyłoby się pewnie na tygodniu, tu wymagana jest konsekwencja i dokładne przeanalizowanie swojego życia na które mnie szkoda czasu. Autorka zaś wnikliwie analizuje swoje problemy, zastanawia się szuka rozwiązań również w wielu książkach, w wielu źródłach, prowadzi bloga i czytelnicy podsuwają jej często ważne pomysły jak można jeszcze ten projekt ulepszyć.
Według mnie książka jest za bardzo osobista jak na publikację na szerszą skalę. Już tłumacze o co mi chodzi. Autorka skupia się na swoich problemach, co jak najbardziej naturalne i jej rozwiązania są szalenie indywidualne, dlatego dla mnie ta książka traci sens, bo moim zdaniem stosując jej rozwiązania „odpowiednio” można sobie zaszkodzić, wiadomo każdy człowiek jest inny, ma inne potrzeby, inne problemy. Książki pokazujące, że można poprawić komfort psychiczny swej egzystencji są dla mnie bezcelowe, każdy wie że można i każdy spędza całe życie na poszukiwanie swojego środka, można sięgać po poradniki jak najbardziej i czerpać inspirację. Dla mnie jednak ta książka nie jest takim natchnieniem chociaż oczywiście zdaję sobie sprawę, że ktoś inny może to zupełnie inaczej odebrać.
Widziałam, że książka zbierała raczej pozytywne recenzje, moja na pewno nie jest zupełnie negatywna. Ja jestem sceptyczna jeśli chodzi o takie pozycje i swoje zdanie podtrzymuję. Wiem, że każdy z nas może zrealizować swój projekt szczęście i nie potrzebuje do tego tej książki, wierzę że droga do tego szczęścia jest w nas a nie przyjdzie z takiej czy innej lektury.
Chociaż książka jest wydana przepięknie, to jej treść mnie nużyła, łapałam się na tym że nie skupiam się na treści bo powtarzanie tego samego w kółko mnie usypia. Wzrok ślizgał się po literkach myśli uciekały, dlatego właśnie mimo wszystko jestem na nie.
Książkę przeczytałam dzięki wydawnictwu Nasza Księgarnia i portalowi Sztukater(czeka Was teraz deszcz recenzji z tego portalu, gdyż planuję się z nim rozstać i muszę po prostu rozliczyć się z recenzji)
Za to jutro obiecuję Wam recenzję książki która ruszyła mnie do żywego i filmu "Służące" a książka też była jak pamiętacie świetna :)
Więc w górę serca :D
Co do książki ,,Projekt szczęście'' jakoś mnie ona nie przekonuje i widzę czytając twą recenzję, że jednak coś nie zagrało, czegoś zabrakło.
OdpowiedzUsuńO tak! czegoś po prostu braklo...
OdpowiedzUsuń