Powieść zbyt realistyczna, by była magiczna, i zbyt magiczna, by była realistyczna.
Mieszkańcy cichego, niewielkiego miasta na prowincji pozornie wiodą spokojne życie. W rzeczywistości borykają się z mniej lub bardziej skrywanymi problemami. Niektórzy z nich wikłają się w brudne interesy, inni nie potrafią się bronić przed prześladowaniem, a jeszcze inni muszą zmagać się ze wstydliwymi, domowymi troskami. Wszystko się zmienia, kiedy pewnego październikowego dnia do miasta przybywa starsza, nieznana tu nikomu, kobieta. Wkrótce po jej przyjeździe zaczynają dziać się dziwne i tajemnicze rzeczy. Każda z nich po części odmienia życie ludzi mieszkających w tym miejscu na lepsze. Jednak w ślad za starszą panią w miasteczku zjawia się ktoś jeszcze.
Nie wiem dlaczego wybrałam ta książkę, stąpam twardo po
ziemi, nie wierzę w czary i cudowne odmiany, nie wierzę w magię. Ale chyba
każda z nas potrzebuje cienia nadziei że może wszystko się zmieni, jak za
dotknięciem czarodziejskiego kijaszka zwanego różdżką… I o tym, po części jest
tak książka. Dokładnie tak jak ją opisano na okładce – zbyt magiczna by być
realistyczna, zbyt realistyczna by być magiczną…
Zwykłe miasteczko, jakich wiele w Polsce, szarość,
beznadzieja, korupcja, pijaństwo, brak perspektyw. Szara proza życia. Autorka
przedstawia nam niektórych mieszkańców miasteczka, buduje z tych postaci fajny łańcuszek,
jedną osobę poznajemy poprzez wcześniejszą. Jest urzędniczka znudzona i
zmęczona swoją pracą, która ucieka w wypieki, jest Joasia która najpierw nie
mogła się odnaleźć w nowej szkole, ale później znalazł ją gorszy problem, jest
Łucja, młoda lekarka, samotna pracująca już taśmowo, bez przyjaciół, bez
miłości, jest skorumpowany burmistrz i wielu, wielu innych. I pewnego dnia
wszystko zaczyna się zmieniać, nikt nie łączy tego faktu z przybyciem do
miasteczka starszej pani – Anny Kowalskiej. Tak jak w filmie i książce „Czekolada”
miasteczko staje się przystanią ludzi szczęśliwych, rozkwita. Jakby dobra
wróżka miała je w opiece. Chociaż nawet wróżce nie wszystko wychodzi. I nic nie
trwa bez końca.
Nie spodziewajcie się że to będzie piękna, słodka bajeczka,
oczywiście jest to powieść ze szczyptą fantasy, bo jednak takie cuda się nie
zdarzają w prawdziwym życiu, ale nawet taka zagorzała realistka jak ja nie
znalazła słowa pretensji przeciwko tak skonstruowanej fabule.
Jestem święcie przekonana, że książka spodoba się i
realistkom i marzycielkom wierzącym w dobre wróżki, do niektórych bohaterów się
przywiążecie mniej, do innych bardziej, jest szansa że zapłaczecie, że będą Wam
mrówki po kręgosłupie chodziły. Na pewno w książkę silnie się wczujecie, bo nie
da się za bardzo nie zaangażować, może dlatego że jest to rzeczywistość, którą
każde z Nas zna ze swojego życia, byłego, lub obecnego, albo dopiero pozna. To
jest Polska rzeczywistość opisana w prostych słowach w surowych obrazkach, bez ubarwień,
groteski, kpiny i gdy czytamy o tej szarej, burej i ponurej rzeczywistości mamy
okazję zobaczyć jak może być pięknie i mamy okazję chociaż na chwilę zapomnieć
o tych ponurych kadrach, a kiedy piękno przemija my możemy mieć wciąż w pamięci
jak było dobrze i nadzieję, że jeszcze to kiedyś wróci.
Musze przestać się uprzedzać do tego typu książek bo moje
uprzedzenia były niesłuszne. A tu fabuła się nie dłuży, język jest ładny, nie
dopatrzyłam się literówek, sformułowania są zrozumiałe dla przeciętnego Polaka.
Jedyne do czego mam zastrzeżenie to nieprzygotowanie się w kwestii
merytorycznej do tematów prawniczych. Wiem, że większości to nie przeszkodzi,
ale sprzedaż alkoholu nie jest działalnością koncesjowaną, sprzedaż alkoholu
wymaga zezwolenia, ale faktycznie zgodnie z ustawą o przeciwdziałaniu alkoholizmowi
wydaje je wójt, burmistrz, lub prezydent miasta. Kilka zgrzytów miałam i nie
wpłynęły one negatywnie na odbiór książki, to naprawdę drobne byczki, które
zauważyłam bo to moja działka, innych nie dojrzałam bo nie znam się na
wszystkim :P
Polecam książkę na upalne dni, może uda nam się przenieść do
równoległego uniwersu i zobaczyć jak pięknie może być : ]
Mi czytało się tym przyjemniej, że autorka pochodzi z mojego województwa. Taki ze mnie wieczny Patriota Lokalny
PS. Bierzcie się do głosowania w II etapie tegorocznej edycji Złotej Zakładki.
dopisałam sobie już jakiś czas temu ten tytuł do mojej stale powiększającej się listy życzeń, więc pewnie w swoim czasie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńswój czas, skądś to znam :P
UsuńTu niestety się rozmijamy...
OdpowiedzUsuńco zdarza Nam się rzadko :P
UsuńNom :)
UsuńZachęcająca recenzja, myślę, że dodam tę książkę do swojego "stosiku". A tymczasem zapraszam do siebie http://aurora-teagarden.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńMiałam u siebie tą pozycję, jednak jakoś mnie nie przekonała- przeczytałam wyrywkowo kilka stron (wątek z księdzem) i jakoś odłożyłam i chyba nie wrócę.
OdpowiedzUsuńJa wspominam lekturę bardzo dobrze, ale wiadomo nie każda książka, każdemu do gustu przypadnie ;)
Usuń