Strony

niedziela, 13 stycznia 2013

"U mnie zawsze swieci słońce" - Victoria Twead

Może porzucić szarą codzienność, przeprowadzić się do malowniczej wioski w słonecznej Andaluzji i tam znaleźć swój raj na ziemi? Victoria namawia męża ma przeprowadzkę z deszczowej Anglii do południowej Hiszpanii. Odtąd kierują się tylko sercem. Kupują ruinę w maleńkiej wiosce, poznają nowych przyjaciół, biesiadują przy winie, stają się częścią tego gościnnego świata o fascynującej kulturze. Zaprzyjaźnią się z osiemdziesięciopięcioletnią, popalającą trawkę seksbombą. Zostaną hodowcami kur, a ich jajka będą "najgorętszym towarem" w rodzimej wiosce. Nie spodziewają się jednak, że to miejsce potrafi nieźle zażartować z przyjezdnych. Daj się uwieść czarowi małego, hiszpańskiego miasteczka, gdzie życie staje się sielanką... z odrobiną chilli.




Dawno, dawno temu – wspominałam, że skompletowałam sobie słoneczną biblioteczkę na zimne dni. Wczoraj był bardzo zimowy dzień. Zamieć, okropny wiatr i zimno. Po powrocie z pracy postanowiłam chociaż sercem i duchem przenieść się tam gdzie zawsze świeci Słońce, do Andaluzji. Sięgnęłam po książkę „U mnie zawsze świeci słońce”, chociaż uważam, że tytuł oryginału, nawet bez obecnego w angielskim tytule rymu „kurczaki, muły i dwóch starych głupków” , brzmi zabawniej, ale faktycznie książka mogłaby się nie sprzedać. Za to polska okładka jest ładniejsza od angielskiej!

Zazdroszczę ludziom, którzy mają tyle odwagi, żeby porzucić całe swoje życie i zmienić  kraj zamieszkania, chociaż często się śmieję, że jak mnie wszystko wkurzy, rzucę wszystko, zostanę bezdomną śpiewaczką pod budynkiem Kortezów Generalnych, ale ciężko byłoby mi przy całej mojej hiszpanofilii na porzucenie Podkarpacia, mojej wsi i taki krok w nieznane. A przecież młoda jeszcze jestem, życie przede mną, wyzwania itp.
Tymczasem Vicki i jej mąż postanawiają wyprowadzić się do słonecznej Hiszpanii i realizować plan pięcioletni. Ten plan to pomysł  męża Vicki, który jest wojskowym, tuż przed emeryturą i nie jest entuzjastycznie nastawiony do tego pomysłu, stawia warunek, pojadą, ale na pięć lat. Później zdecydują co robić dalej. Mają wielkie nadzieje, ogromne plany, czy angielskie myślenie da sobie radę w starciu ze słynną hiszpańską mananą?

Wiecie, że nie zaśmiewam się na książkach. Z reguły. Na tej pękałam ze śmiechu. Perypetie angielskiego małżeństwa na hiszpańskiej prowincji zarażają ciepłem i humorem. Wiedziałam, że to dobry wybór na zimową lekturę, czułam zapachy tam opisywane, widziałam słońce, czułam lepkość soku z winogron. Dodatkowo w książce znajdziemy przepisy na smakołyki kuchni hiszpańskiej, bez wyszukanych składników, po które trzeba się udać na Półwysep Iberyjski. Potrawy, z opisów sądząc, są aromatyczne, wyraziste i bardzo śródziemnomorskie. Mam ochotę wypróbować wiele z nich. Najprawdopodobniej będę się dzieliła efektami.

Co mogę Wam napisać, rozbawiła mnie ta ksiażka, śmiałam się w głos czytając o Kurcie, o Mafii i panienkach, o małym walecznym kogucie o Mamie. Pokochałam wiernego fana Realu Madryt, który jest pesymistą, zafiksowanym na punkcie swojego klubu.

Odbiega ta powieśc od większości, które zalewają nasz rynek. Po pierwsze rzecz nie dzieje się w Toskanii. Bohaterką nie jest śliczna młoda dziewczyna, która ucieka i osiedla się w Hiszpanii i tam odnajduje miłość. Ble ble, ble.
To jest taka zwykła opowieść, Czujemy się, jakbyśmy wpadli na wino do znajomych i usiedli posłuchać ich historii. Nie są cele brytami, nie mają nieograniczonych funduszów, a jednak krok po kroku realizują swój plan, na przekór zabobonom, małej polityce, kłopotliwym budowlańcom(pokochacie Jesusa – serio – nie uprawiam propagandy religijnej, co w tej książce wyprawia jeden Jesus, można ze śmiechu się popłakać).
Zaraz chwytam drugi tom, który przezornie kupiłam. Obie książki były kupione w środku upalnego lata, oby druga zapewniła mi tak dobre wrażenia jak pierwsza.

Gorąco polecam, wszystkim przemokniętym, zmarzniętym, zniechęconych szeroko pojętymi okolicznościami.
Tej książki nie da się nie polubić.

A jako, że ta książka jest na faktach autentycznych,  niech wypełni 2/3 wyzwania styczniowej trójki e-pik


Dodatkowo jest pierwszą z serii dwóch, więc w sumie 2w1 :P

5 komentarzy:

  1. Kiedy czytałam drugą część, w której pojawia się wspomniany przez Ciebie fan Realu, od razu pomyślałam o Tobie. Warto przeczytać dalsze losy tego rozbrajającego małżeństwa, bądź pewna!

    Zazdroszczę, że masz tę powieść za sobą. Ja nie mogę sobie na razie pozwolić na zakup, a chętnie rozgrzałabym się w tym zimowym dniu jakąś zabawną, ciepłą historią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam Twoją recenzję Andaluzji :) już zaczęłam czytać. Fan Realu jest świetny, aczkolwiek mulica robi mu konkurencję :D

      Usuń
  2. No masz, kolejna książka, którą muszę przeczytać. No bo mam już tak z Twoimi recenzjami, że gdy TY napiszesz, że się na czym uśmiałaś lub spłakałaś, to ja Ci wierzę. I wierzę też, że miałabym podobnie.

    Dlatego książkę wpisuję na swoją wielką listę. Życia mi nie starczy na książki z tej listy, ale co tam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest mi bardzo miło :))

      Tutaj też można się wzruszyć, jak to w opowieściach o życiu bywa :D

      Usuń
  3. Polecam druga część "Andaluzja, Ole!" Jest jeszcze zabawniejsza od pierwszej części :)

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.