Pełna humoru i werwy autobiografia pierwszej w Stanach Zjednoczonych profesjonalnej szefowej kuchni, na kanwie której nakręcono niedawny przebój kinowy Julia i Julia z Meryl Streep w roli głównej. Julia Child - „matka chrzestna” Nagelli Lawson i Jamiego Olivera – sprawiła, że Amerykanie pokochali jedzenie i gotowanie. Swoje pięć minut w telewizji dostała po tym, jak na rozmowę o napisanej przez siebie książce kucharskiej przyniosła do studia jajka oraz wszystkie niezbędne narzędzia włącznie z przenośną kuchenką i przyrządziła na wizji omlet. Widzowie chcieli więcej!
Książka opowiada o początkach jej kulinarnej fascynacji, kiedy wraz z mężem zamieszkała we Francji. Nie znała wówczas ani słowa po francusku i nie miała pojęcia o gotowaniu.
"To książka o rzeczach, które w życiu kochałam najbardziej: moim mężu, Paulu Child; la belle France; i wielu przyjemnościach płynących z gotowania i jedzenia (…). Te wczesne lata we Francji należą do najszczęśliwszych w moim życiu" – pisze Julia Child.
Po kolejnym seansie uroczego
filmu Julia&Julie zapaliłam się na książkę o Julii Child, niestety nigdzie
nie mogłam jej dostać. Na szczęście upolowałam ją za zawrotną cenę dziesięciu
złotych. I szybko zaczęłam czytać. Bardzo fascynowała mnie Julia i jej
małżeństwo, w wieku hm. No nie najmłodszym(chociaż jeszcze nie grobowym) nie
mam obsesji na punkcie Francji, jakoś nie czuję potrzeby poznania tego kraju,
więc się trochę obawiałam książki o życiu we Francji.
Julia ze swoim mężem,
pracownikiem korpusu dyplomatycznego USA przyjeżdża do Francji, bez znajomości
języka, ale od początku ten kraj wzbudza jej ekscytację i od pierwszej chwili
zostaje oczarowana kuchnia francuską. Miłość od pierwszego wejrzenia. Postanawia
się nauczyć i francuskiego i francuskiej kuchni. Nie przypuszcza, że miłość do
jedzenia i gotowania zdominuje jej życie. Idzie do szkoły gdzie z mężczyznami
uczy się gotować, później poznaje kobiety z którymi rozpocznie opus magnum,
czyli pisanie książki dla Amerykanek pragnących nauczyć się gotować potrawy
kuchni francuskiej. Jako żona pracownika dyplomacji wielokrotnie zmieni miejsce
zamieszkania, ale wszędzie towarzyszyć będzie jej gotowanie.
Powiem Wam, że książka mnie nieco
rozczarowała, znudziły mnie długie opisy eksperymentów kulinarnych. To ciekawe
kwestie, ale mam wrażenie że za dużo tego było. Chyba o to chodzi, książka jest
troszkę za długa, rozwleczona. Julia pisze o swoich pasjach, mniej o sobie i o
swoim mężu, a przyznam się szczerze, że ten związek bardzo mnie interesował, bo
poznali się i pokochali gdy ona była po trzydziestce, on po czterdziestce i
jakoś się znaleźli, niektóre fragmenty, czy to cytaty z wypowiedzi Paula, czy
Juli niesamowicie mnie rozczulały, emanowały ciepłem i miłością.
Film przyciągał i bawił dzięki
Meryl Streep, dlatego czytając o Juli miałam przed oczami Meryl i to co ona
wniosła w mój sposób postrzegania tej postaci. Nie wiem czy zainteresowałaby
mnie ta książka bez filmu. Ta książka to
bardzo osobista opowieść, pełna kuchni, zapachu czosnku, na pewno podczas
lektury będziecie bardzo głodni! To nie tylko opowieść o gotowaniu, to książka
o tym jak miłość i pasja nadają życiu smaku oraz o tym jak ważne, żeby mieć z
kim tę pasję dzielić, Julia ma męża,
który przecież też nie jest wolny od trosk dnia codziennego a mimo to wspiera
żonę i pomaga realizować jej szalone, niekiedy, pomysły.
Mimo, że nie wspominam tej
książki jako najbardziej emocjonującej, czy wstrząsającej, ale będę wspominała
ją ciepło, rozrzewniła mnie. Napełniła, prócz ciepła, pewną nostalgią i
melancholią. Wydaje mi się, że nie da się jej „połknąć” chyba trzeba czytać ją
spokojnie, leniwie. Dawkować sobie. Może wtedy będzie lepsza w odbiorze.
Ale mam ochotę bliżej poznać
Julię Child, chociaż nie przewiduję gotowania francuskiej kuchni, ale poeksperymentować
z wypiekami, już prędzej.
Ja uwielbiam KAŻDĄ książkę, która choć w części traktuje o kuchni, najchętniej przeczytałabym wszystkie, tę też.
OdpowiedzUsuń(Okładka kojarzy mi się z książkami Marleny De Brasi, to chyba to samo wydawnictwo, nie pamiętam :D)
Wydawnictwo Literackie :) To samo, Marlenę De Brasi miałam w rękach, ale wybrałam coś innego :D
UsuńJa akurat nie jestem aż taką pasjonatką czytania o gotowaniu, wolę piec, niż o tym czytać :D
Chociaż Twoja recenzja tonuje nastroje, cały czas mam w pamięci film i cały czas mam ochotę na lekturę tej książki. A by lektura była powolna, już zakodowane!
OdpowiedzUsuńTonuję nastrój, bo nie chciałabym, żeby ktoś się zawiódł, bo mimo wszystko ja troszkę się zawiodłam.
UsuńFilm oglądnęłam mimo protestów męża, tym razem nie dałam się odgonić od telewizora.
OdpowiedzUsuńA książkę chętnie bym posiadła.)
Film z Mamą zaczęłam oglądać, Ona usnęła ja następnego dnia oglądnęłam do końca i jak zwykle bardzo mi się podobał :D
UsuńFilm widziałam i też ciepło go wspominam, ale na książkę na pewno się nie skuszę, bo opowieści o kuchni, przepisach itd raczej mnie nie ciekawią.
OdpowiedzUsuńTo zdecydowanie książka nie dla Ciebie, to trzeba baaaaaaaardzo lubić :D
UsuńFaktycznie opisy potraw mnie jakoś nie wciągały (fe, mięcho, fe!), ale książka napisana lekko i zgrabnie. Fajnie się czytało.
OdpowiedzUsuńA film to ja uwielbiam i jest fantastyczny na poprawę humoru:)
Film jest po prostu mega!!!
UsuńJak mięsa nie jadam, owoców morza, tym bardziej - to przy jej opisach, aż miałam ochotę.
Książkę kiedyś usiłowałam czytać, ale się poddałam - nuda.
OdpowiedzUsuńNo ja wytrzymałam, ale łatwo nie było, zwłaszcza momentami :D
Usuń