Strony

wtorek, 19 marca 2013

"Pensjonat wśród róż" - Debbie Macomber

Miłośniczki Roku w Poziomce, Domu nad rozlewiskiem i Pensjonatu Sosnówka zakochają się w tej pełnej ciepła oraz pozytywnej energii powieści o życiu w małym amerykańskim miasteczku. Gdy Jo Marie Rose po śmierci męża – żołnierza w Afganistanie postanawia opuścić Seattle i poprowadzić dom gościnny na prowincji, ostatnią myślą, jaka może jej przyjść do głowy, jest ta, że znajdzie swoje miejsce na ziemi, a ludzie, którzy są nieszczęśliwi, nauczą ją być szczęśliwą. I że na miłość nigdy nie jest za późno. Bo życie zawsze daje drugą szansę.




Zaroiło się na polskim rynku  od książek o ucieczce z wielkiego miasta na prowincję, zakładaniu gospodarstwa agroturystycznego i ogólnie – odmienianiu życia przez kontakt z przyrodą. Jednak żadna książka nie miała tak klimatycznej okładki, takiej wiktoriańskiej. Kojarzącej się z wyborną herbatą z odrobiną soku i cukru. Okładki zachęcającej by wziąć książkę usiąść i czytać. Nie umiem oprzeć się takim zaproszeniom…

„Pensjonat wśród róż” nie jest książką, jakie nam się w polskim wydaniu przejadły. Nie mamy cukierkowości, sielanki polskiej wsi i opisów oderwanych od realiów.  Jo Marie Rose zostaje wdową w jej przypadku wdowieństwo jest  jeszcze większym ciosem, bowiem nie była żoną nawet przez rok. A przecież gdy spotkała Paula i poczuła, że to na niego czekała całe życie była już po trzydziestce.  Paul walczył w Afganistanie i tam zginął. Jo Marie długo łudziła się, że cudownie ocalał, później nie mogła pogodzić się z odejściem męża, aż wreszcie postanowiła rzucić pracę i za pieniądze ze spadku kupić pensjonat. Niezbyt daleko od dotychczasowego domu, ale w odległości wystarczającej, na zerwanie więzi z miejscem z którym łączą się bolesne wspomnienia.  Przyznam się Wam, że spodziewałam się iż autorka uprze się posłodzić i wplątać Jo Marie w romans, bo wdowieństwo, bo wierność czyjejś pamięci jest passe. A najbardziej trendy jest pójść do łóżka z facetem po pięciu minutach znajomości. Takie miałam przeczucie. Na szczęście Debbie Macomber nie idzie tą drogą. Otwarcie pensjonatu to tylko pretekst, aby opisać historię dwóch osób, które po latach przyjeżdżają do Cedar Cove.
Najpierw przybywa Josh. Okoliczności jakie ściągają go do rodzinnej miejscowości są smutne, jego ojczym Richard jest umierający. Przed wieloma latami wyrzuciła Josha z domu, aby go ukarać za kradzież, której chłopak się nie dopuścił. Mimo iż na łożu śmierci Richard nie traci nic ze swej hardości i gdyby nie słabe ciało, na pewno kolejny raz wyrzuciłby pasierba z domu. Josh wiąże z rodzinną miejscowością traumatyczne wspomnienia, sam dokładnie nie wie po co przyjeżdża, zabrać kilka drobiazgów? Bo na pojednanie z ojczymem nie ma co liczyć
Drugim gościem jest Abby, która również po długiej absencji przyjeżdża do Cedar Cove. Jej nieobecność spowodowana była poczuciem winy za wypadek sprzed lat w którym zginęła jej najlepsza przyjaciółka. Abby uważała, że mimo upływu lat sąsiedzi i znajomi obwiniają ją i uważają za morderczynię. Tkwiła jak zamrożona, spętana niezakończonymi sprawami, nie zapuściła korzeni, nie założyła rodzina, jak uciekinier, który w każdej chwili będzie musiał uciekać dalej.
Zaś trzecią do tego kompletu jest Jo Marie, która rozpoczyna nowe życie i musi wdrożyć się do nowej roli, do życia w nowym miejscu. Uwierzcie mi, że przy niektórych fragmentach miałam bardzo mokre oczy. Te trzy historie nie są na chama zlepione, nie nachodzą na siebie, tylko delikatnie zahaczają, łączy je pensjonat, miasteczko i tyle. A jednak każdy z bohaterów w gruncie rzeczy szuka tego samego, pragnie zerwać z demonami przeszłości i zacząć nowe życie bez obciążeń.
Spodziewałam się, że ta książka będzie słabsza, że to będzie kolejna opowieść o kobiecie w kwiecie wieku która odnajduje miłość swego serca na prowincji. A ja dostałam naprawdę interesującą książkę, którą czyta się błyskawicznie. Nie mogłam się od niej oderwać, czytałam na przystanku, w autobusie i do obiadu przed pójściem na rekolekcje. Każdy przerywnik był bardzo niemile widziany.
Serdecznie polecam „Pensjonat wśród róż” to bardzo ciepła powieść, bez mdlącego lukru, wciągająca i intrygująca, z delikatnym motywem przeplatania się światów, ale naprawdę delikatnym. Trzy różne historie, każda interesująca i poruszająca. Naprawdę polecam!!

14 komentarzy:

  1. Od jakiegoś czasu zwróciłam uwagę na tę autorkę. Widziałam sporo jej powieści i mam ochotę po którąś z nich sięgnąć.

    OdpowiedzUsuń
  2. O Debbie Macomber nie słyszałam. Ale książka mnie zaciekawiła. Raz na jakiś czas mam ochotę na właśnie taką książkę. Na pewno się za nią rozejrzę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytając opis tej książki również bałam się, że będzie to książka jakich jest teraz pełno na polskim rynku wydawniczym, przy lekturze której będę ziewać i sprawdzać ile stron pozostało do końca ale skoro mówisz, że książka wcale taka nie jest i że mimo powtarzających się schematów wnosi coś nowego, świeżego to z chęcią po nią sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na Rozlewiska serialowe i książkowe mam alergię, więc gwarantuję, że to nie ta bajka ;)

      Usuń
  4. Ja się nie mogę doczekać :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Muszę się z Tobą zgodzić, że to naprawdę ciepła, ale i wartościowa powieść. W pewien sposób historia Abby pomogła mi zrozumieć śmierć mojej przyjaciółki. I również mi czytało się ją naprawdę błyskawicznie. Jeden dzień i powieść za mną. Nadal mam ją w głowie, nie pozwala o sobie zapomnieć ;) A i łzy uroniłam niekiedy. Richarda polubiłam, ale to dopiero pod koniec jego żywota, gdy przyznał się do błędów.
    Serdecznie pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że dla Ciebie ta książka ma aż takie znaczenie. to dobrze, że niespodziewanie odkrywamy książki, które z pozoru miały być tylko czytadłami, a mają duży wpływ na nasze życie :)

      Usuń
  6. Bardzo lubię twórczość Debbie Macomber, nawet calkiem sporo mam jej na półce :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem ciekawa tej książki - czytałam już jedna powieść tej autorki, ciekawi mnie, czy jest od niej lepsza czy gorsza :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Przeczytałaś już? Ja zaczynam jutro, ale to już druga pozytywna opinia, więc nastawiam się na dobrą lekturę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie czytałam, tak sobie napisałam ;)


      Będę teraz na Twoją opinię czekała :)

      Usuń
  9. Ty bardziej zachęciłaś niż opis :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Zaczynam żałować, że odmówiłam zrecenzowania tej książki, kiedy miałam okazję, bo bałam się, że to właśnie typowy cukierkowy pensjonat nad rozlewiskiem. Ostatnio miło mi się czyta takie książki, o czym przekonałam się po lekturze "Recepty na miłość", więc mam nadzieję, że znajdę jeszcze okazję, żeby przeczytać pensjonat.

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.