Strony

sobota, 4 maja 2013

"Tygrysie Wzgórza" - Sarita Mandanna

Indyjskie „Przeminęło z wiatrem” Opowieść o sile namiętności i przeznaczenia Koniec XIX wieku, południowe Indie. Nad brzegiem strumienia zjawiskowo piękna Dewi i jej przyjaciel Dewanna beztrosko się bawią. Są nierozłączni niczym ziarenka kardamonu. Kilka lat później Dewi poznaje Maću, sławnego pogromcę tygrysa. Ta chwila zmienia wszystko. Dziewczyna już wie, że nie pokocha nikogo innego. Kiedy w sercu Dewanny budzi się uczucie do Dewi, sprawy przybierają tragiczny obrót…



Gdyby nie przypadek ni gdybym tej książki nie przeczytała. Chociaż swego czasu było o niej głośno. Był słoneczny 23 kwietnia bieżącego roku. Weszłam do Matrasu zerknąć czy coś w promocji(Dzień książki)  mnie nie skusi. W ręce wpadły mi dwie inne książki i ta. „Tygrysie Wzgórza” pchały mi się przed oczy gdy chciałam na allegro upolować nowy egzemplarz „Przeminęło z wiatrem” w miejsce mojego zaczytanego już na śmierć. „Indyjskie Przeminęło z wiatrem”. Wątpiłam. Nie wierzę zwykle w takie reklamy. Ale impuls i kupiłam, za kilkanaście złotych apetyczną zielono-białą książkę.
Ostatnio przerzuciłam się na ebooki, ale do torebki zawsze wkładam jakąś książkę. Tym razem padło na „Tygrysie wzgórza” na książkę od której oderwać się trudno – od pierwszej strony.
Ta książka to bardzo poruszająca historia rozgrywająca się na przestrzeni wielu lat w Indiach. Zaczyna się od narodzin Devi, dziewczynki która później wyrasta na piękną i silną kobietę. Im częściej czytam takie historie, tym bardziej cieszę się, że los nie „pobłogosławił mnie” olśniewającą urodą, ona zwiastuje kłopoty. A uroda Devi zapiera dech w piersiach. Dziewczynka jest świadoma własnego wdzięku. Uważa, że jej to co sobie zamarzy powinno się spełniać. Dlatego gdy na tygrysim weselu spotyka pogromcę tygrysa postanawia, że tylko on zostanie jej mężem. Nie zauważa uczucia swojego przyjaciela z dzieciństwa, który trwa przy jej boku i darzy ją ogromną miłością. Dewanna, ma potencjał, jest mądry, łatwo się uczy zostaje przyjęty do kolegium medycznego, jednak tam przechodzi horror kotowania, który zaważy na życiu wielu osób i zmieni je w dramat. Jeden wieczór, jedna wiewiórka, jeden okrutny chłopiec zmienią życie bohaterów na zawsze, na długie lata spowiją je kirem.

Chcę lojalnie ostrzec osoby wrażliwe na los zwierząt, jest w tej książce jeden fragment, który siedzi mi w głowie od wczoraj. Chociaż cała historia zrobiła na mnie duże wrażenie, wciąż nie mogę o nim zapomnieć.

Ruszyła mnie ta książka. Akcja rozgrywa się na przestrzeni sześciu dekad, na prowincji. Autorka porusza również problemy społeczne, ruch niepodległościowy,  problemy plantatorów. Nie oszukujmy się jednak akcja koncentruje się na Dewi, najpierw kapryśnej, pewnej siebie dziewczynce, która staje się kobietą i zaczyna marzyć o szczęściu, o życiu przy boku ukochanego mężczyzny. Te plany jednak zostały unicestwione i złamana, ale niezniszczalna kobieta zmuszona jest podporządkować się nowemu scenariuszowi, nie pozostaje bierna, wciąż walczy, tam gdzie może, ale i zawsze nieco dalej. Broni swojej niezawisłości, broni swojego ciała i duszy. Wciąż pewna swojego. Poświęcając się walce, trwając w uporze pozwala, aby wiele spraw jej umknęło. Konsekwencje złych decyzji zawsze dają o sobie znać, tylko czasami jest za późno.

Nie chcę Wam zdradzać fabuły, dlatego piszę wymijająco. Pozwólcie, że zarekomenduję Wam „Tygrysie Wzgórza”, jako świetną sagę, poruszająca serca. Mi osobiście ta książka wycisnęła z oczu łzy. Nadchodzi pewien moment gdy tego smutku nie da się trzymać już na postronku, trzeba pozwolić mu się wyrwać.

Cieszę się, że skusiłam się na tą książkę, że ją przeczytałam. Nie żałuję ani chwili, ciężko mi będzie teraz się uspokoić, znaleźć inną tak dobrą książkę, która uciszy skowyt duszy, jaki mam w sobie po lekturze.
Naprawdę gorąco polecam!

35 komentarzy:

  1. Jak będę miała ochotę popłakać, to pewnie sięgnę. Bo to chyba trzeba mieć odpowiedni nastrój, prawda?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A właśnie niekoniecznie. To nie jest taki wyciskacz łez, że co strona to wyjesz. :D

      Usuń
  2. Ależ Ty wspaniale potrafisz odbierać lekturę! Całą sobą. Ja rzadko aż tak się wzruszam. To znaczy - prawda, książki wywracają mi świat do góry nogami i wbijają się w moje serce na wieki, ale jednak - częściej ronię łzy na filmach, piosenkach niż czytając. Przy czytaniu staram się jakoś wszystko układać, ogarniać rozumem, gasić emocje. I chyba moje studia już zabiły we mnie tę naturalną, emocjonalną reakcję...

    Zaciekawiłaś - i to jest kolejna recenzja "T.W.", która mnie zachęca do sięgnięcia po nie. Jeśli nadarzy się okazja (w miarę tania, lub bibliotekowa), to czemu nie.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem straszna beksa... ale lubię, bardzo lubię popłakać sobie na książce. Gdy brakuje mi łez sięgam po "Pana Wolodyjowskiego", albo "Nędzników". Te mnie wzruszają zawsze. Do spazmów.

      Za tą książkę(wydanie kieszonkowe) zapłaciłam jakieś 12 złotych, w promocji. Bez promocji kosztuje 14.90. Warto. Bardzo warto!!


      Dziękuję :*

      Usuń
  3. Kiedyś zaczęłam czytać tę książkę na czytniku, ale z braku czasu nawet nie dotarłam do 1/4 lektury... Muszę to koniecznie nadrobić w te wakacje. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że znajdziesz czas :) Przekonasz się, że warto :D

      Usuń
    2. Jasne, po Twoim tekście widzę, że warto. Ale już sam tytuł mnie do siebie przekonał, okładka tym bardziej. Nie czytałam noty, ani tych cudownych zdań, które mają skusić czytelnika. To był impuls i nadal czaję się na tę książkę :)

      Usuń
    3. Impulsy są najlepsze, intuicja podpowiada najlepsze książki :D

      Usuń
  4. Zachęcająca recenzja. Osobiście zawsze podobały mi się kolorowe okładki rodem z Indii ale zawsze obawiałam się spłyconej historii a la Bollywood, a tu proszę, miłe zaskoczenie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytasz mi w myślach. To samo miałam napisac, bałam się kolejnej banalnej historii, o oriencie, o Wschodzie o trudzie bycia kobietą itp.

      Usuń
  5. I po przeczytaniu tej opinii powinnam tylko usiąść i zapłakać :) Bardzo chciałam kupić ją w Znaku, ale żaden z oferowanych pakietów zawierających ją mi nie odpowiadał. Koniec końców porzuciłam jej zakup na rzecz innych. A bardzo mnie kusiła. Teraz będę musiała poczekać na obniżkę ebooka, bo po takiej opinii nie mogę jej nie przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam kieszonkowe wydanie, w Empiku, albo w Matrasie :D

      Usuń
  6. Uwielbię "Przeminęło z wiatrem", dlatego ta rekomendacja, że to jest jak indyjskie
    "Przeminęło.." jest dla mnie wystarczająca. Mam nadzieję, że książka wywoła we mnie podobne emocje i wyciśnie ze mnie trochę łez.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc ciężko mi się dopatrzeć analogii do "Przeminęło" ale nie zmienia to faktu, że "Tygrysie wzgórza" są poruszającą historią i nie tylko o miłości.

      Usuń
  7. Ostatnio jakoś mam tzw. fazę na wszystko co indyjskie: jedzenie, kino, książki, więc i indyjskie Przeminęło z wiatrem może mi się spodoba.
    Najbardziej kusi tutaj... cena! 14.90zł- tyle właśnie powinny kosztować w Polsce książki :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak. Taka cena jest odpowiednia biorąc pod uwagę nasze zarobki. Niestety wydanie kieszonkowe ma swoje wady. Ciężko czytać, żeby grzbietu nie złamać...

      Usuń
  8. Swego czasu chorowałam na ten tytuł, ale później jakoś o nim zapomnialam. Widzę jednak że popełniłam błąd .

    OdpowiedzUsuń
  9. Kupiłam wersję kieszonkową tej powieści, bo skusiła mnie cena. Ale jak przyszła paczka i zobaczyłam ten mały druk to złapałam się za głowę. Nie mam problemów ze wzrokiem, ale "Tygrysie wzgórza" będę chyba z lupą czytać :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Format i czcionka jest sporą wadą niestety :/

      Usuń
  10. Dla mnie też była wyciskaczem łez - przez to chyba nie mogłam się z nią rozstać przez długi czas... A poznanie indyjskiego świata i niesamowitej historii Dewi, było świetną ucztą. Nigdy nie zapomnę jak ta książka pomogła mi i koleżance ciekawie zaprezentować hinduizm na lekcjach religii ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hidnuizm i ta kultura mnie fascynują dzięki filmom bolly. Z tej książki byłby dobry film, jeśli nikt nie zepsuje...

      Usuń
  11. Okrzyknięcie tej książki jako indyjskie "Przeminęło z wiatrem" trochę mnie odrzuca. Nie lubię takich reklam, a samo "PzW" jest jedną z tych moich ukochanych. Indie też mnie raczej nie fascynują. Ale tak ładnie napisałaś o tej książce i tak zachęcająco...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kocham Przeminęło z wiatrem i dlatego też mnie odrzucało, i mimo, ze ksiażka baaaaaardzo mi się podobała nie widzę tam zbyt wielkiego podobieństwa

      Usuń
  12. Książka juz od dawna leży na półce, i czuję, że muszę ją przesunąć trochę na przód :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Odpowiedzi
    1. Daleko jej nie odkładam, bo będę do niej wracać.

      Usuń
  14. Bardzo mnie kusi ta książka, sama nie wiem dlaczego. Po Twojej recenzji jeszcze bardziej mi się jej chce :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że się nie zawiedziesz, czułabym się odpowiedzialna :|

      Usuń
  15. Książkę odmalowałaś barwnie, aczkolwiek nie do końca mnie przekonuje fabuła. Najpierw muszę przeczytać tradycyjne "przeminęło z wiatrem". :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak przeczytasz "Przemineło" i się nastawisz, że to faktycznie będzie w ten deseń, to mozesz się zawieść :))

      Usuń

  16. Dla mnie literatura indyjska jest zupełnie czymś nowym i tajemniczym. Jednak widzę, że warto ją poznać, bo zapowiada się bardzo ciekawie:)

    OdpowiedzUsuń
  17. Kolejna pozytywna opinia - super! Mam nadzieję, że wkrótce uda mi się przeczytać tą powieść. :)

    OdpowiedzUsuń
  18. No cóż... dawno nie czytałam tak dobrej książki. Historia dość nieprawdopodobna rozgrywająca się na barwnym tle. Absolutnie nadaje się do ekranizacji:) a to moja subiektywna opinia:http://okarzut.blog.pl/2013/05/04/tygrysie-wzgorza-sarita-mandanna/

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.