Indyjskie „Przeminęło z wiatrem”
Opowieść o sile namiętności i przeznaczenia
Koniec XIX wieku, południowe Indie. Nad brzegiem strumienia zjawiskowo piękna Dewi i jej przyjaciel Dewanna beztrosko się bawią. Są nierozłączni niczym ziarenka kardamonu.
Kilka lat później Dewi poznaje Maću, sławnego pogromcę tygrysa. Ta chwila zmienia wszystko. Dziewczyna już wie, że nie pokocha nikogo innego. Kiedy w sercu Dewanny budzi się uczucie do Dewi, sprawy przybierają tragiczny obrót…
Gdyby nie przypadek ni gdybym tej
książki nie przeczytała. Chociaż swego czasu było o niej głośno. Był słoneczny
23 kwietnia bieżącego roku. Weszłam do Matrasu zerknąć czy coś w promocji(Dzień
książki) mnie nie skusi. W ręce wpadły
mi dwie inne książki i ta. „Tygrysie Wzgórza” pchały mi się przed oczy gdy
chciałam na allegro upolować nowy egzemplarz „Przeminęło z wiatrem” w miejsce
mojego zaczytanego już na śmierć. „Indyjskie Przeminęło z wiatrem”. Wątpiłam.
Nie wierzę zwykle w takie reklamy. Ale impuls i kupiłam, za kilkanaście złotych
apetyczną zielono-białą książkę.
Ostatnio przerzuciłam się na
ebooki, ale do torebki zawsze wkładam jakąś książkę. Tym razem padło na „Tygrysie
wzgórza” na książkę od której oderwać się trudno – od pierwszej strony.
Ta książka to bardzo poruszająca
historia rozgrywająca się na przestrzeni wielu lat w Indiach. Zaczyna się od
narodzin Devi, dziewczynki która później wyrasta na piękną i silną kobietę. Im
częściej czytam takie historie, tym bardziej cieszę się, że los nie „pobłogosławił
mnie” olśniewającą urodą, ona zwiastuje kłopoty. A uroda Devi zapiera dech w
piersiach. Dziewczynka jest świadoma własnego wdzięku. Uważa, że jej to co
sobie zamarzy powinno się spełniać. Dlatego gdy na tygrysim weselu spotyka
pogromcę tygrysa postanawia, że tylko on zostanie jej mężem. Nie zauważa
uczucia swojego przyjaciela z dzieciństwa, który trwa przy jej boku i darzy ją
ogromną miłością. Dewanna, ma potencjał, jest mądry, łatwo się uczy zostaje
przyjęty do kolegium medycznego, jednak tam przechodzi horror kotowania, który
zaważy na życiu wielu osób i zmieni je w dramat. Jeden wieczór, jedna
wiewiórka, jeden okrutny chłopiec zmienią życie bohaterów na zawsze, na długie
lata spowiją je kirem.
Chcę lojalnie ostrzec osoby wrażliwe
na los zwierząt, jest w tej książce jeden fragment, który siedzi mi w głowie od
wczoraj. Chociaż cała historia zrobiła na mnie duże wrażenie, wciąż nie mogę o
nim zapomnieć.
Ruszyła mnie ta książka. Akcja
rozgrywa się na przestrzeni sześciu dekad, na prowincji. Autorka porusza również
problemy społeczne, ruch niepodległościowy,
problemy plantatorów. Nie oszukujmy się jednak akcja koncentruje się na
Dewi, najpierw kapryśnej, pewnej siebie dziewczynce, która staje się kobietą i
zaczyna marzyć o szczęściu, o życiu przy boku ukochanego mężczyzny. Te plany
jednak zostały unicestwione i złamana, ale niezniszczalna kobieta zmuszona jest
podporządkować się nowemu scenariuszowi, nie pozostaje bierna, wciąż walczy,
tam gdzie może, ale i zawsze nieco dalej. Broni swojej niezawisłości, broni
swojego ciała i duszy. Wciąż pewna swojego. Poświęcając się walce, trwając w
uporze pozwala, aby wiele spraw jej umknęło. Konsekwencje złych decyzji zawsze
dają o sobie znać, tylko czasami jest za późno.
Nie chcę Wam zdradzać fabuły,
dlatego piszę wymijająco. Pozwólcie, że zarekomenduję Wam „Tygrysie Wzgórza”,
jako świetną sagę, poruszająca serca. Mi osobiście ta książka wycisnęła z oczu
łzy. Nadchodzi pewien moment gdy tego smutku nie da się trzymać już na
postronku, trzeba pozwolić mu się wyrwać.
Cieszę się, że skusiłam się na tą
książkę, że ją przeczytałam. Nie żałuję ani chwili, ciężko mi będzie teraz się
uspokoić, znaleźć inną tak dobrą książkę, która uciszy skowyt duszy, jaki mam w
sobie po lekturze.
Naprawdę gorąco polecam!
Jak będę miała ochotę popłakać, to pewnie sięgnę. Bo to chyba trzeba mieć odpowiedni nastrój, prawda?
OdpowiedzUsuńA właśnie niekoniecznie. To nie jest taki wyciskacz łez, że co strona to wyjesz. :D
UsuńAleż Ty wspaniale potrafisz odbierać lekturę! Całą sobą. Ja rzadko aż tak się wzruszam. To znaczy - prawda, książki wywracają mi świat do góry nogami i wbijają się w moje serce na wieki, ale jednak - częściej ronię łzy na filmach, piosenkach niż czytając. Przy czytaniu staram się jakoś wszystko układać, ogarniać rozumem, gasić emocje. I chyba moje studia już zabiły we mnie tę naturalną, emocjonalną reakcję...
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś - i to jest kolejna recenzja "T.W.", która mnie zachęca do sięgnięcia po nie. Jeśli nadarzy się okazja (w miarę tania, lub bibliotekowa), to czemu nie.
Pozdrawiam!
Jestem straszna beksa... ale lubię, bardzo lubię popłakać sobie na książce. Gdy brakuje mi łez sięgam po "Pana Wolodyjowskiego", albo "Nędzników". Te mnie wzruszają zawsze. Do spazmów.
UsuńZa tą książkę(wydanie kieszonkowe) zapłaciłam jakieś 12 złotych, w promocji. Bez promocji kosztuje 14.90. Warto. Bardzo warto!!
Dziękuję :*
Kiedyś zaczęłam czytać tę książkę na czytniku, ale z braku czasu nawet nie dotarłam do 1/4 lektury... Muszę to koniecznie nadrobić w te wakacje. :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że znajdziesz czas :) Przekonasz się, że warto :D
UsuńJasne, po Twoim tekście widzę, że warto. Ale już sam tytuł mnie do siebie przekonał, okładka tym bardziej. Nie czytałam noty, ani tych cudownych zdań, które mają skusić czytelnika. To był impuls i nadal czaję się na tę książkę :)
UsuńImpulsy są najlepsze, intuicja podpowiada najlepsze książki :D
UsuńZachęcająca recenzja. Osobiście zawsze podobały mi się kolorowe okładki rodem z Indii ale zawsze obawiałam się spłyconej historii a la Bollywood, a tu proszę, miłe zaskoczenie ;)
OdpowiedzUsuńCzytasz mi w myślach. To samo miałam napisac, bałam się kolejnej banalnej historii, o oriencie, o Wschodzie o trudzie bycia kobietą itp.
UsuńI po przeczytaniu tej opinii powinnam tylko usiąść i zapłakać :) Bardzo chciałam kupić ją w Znaku, ale żaden z oferowanych pakietów zawierających ją mi nie odpowiadał. Koniec końców porzuciłam jej zakup na rzecz innych. A bardzo mnie kusiła. Teraz będę musiała poczekać na obniżkę ebooka, bo po takiej opinii nie mogę jej nie przeczytać.
OdpowiedzUsuńPolecam kieszonkowe wydanie, w Empiku, albo w Matrasie :D
UsuńUwielbię "Przeminęło z wiatrem", dlatego ta rekomendacja, że to jest jak indyjskie
OdpowiedzUsuń"Przeminęło.." jest dla mnie wystarczająca. Mam nadzieję, że książka wywoła we mnie podobne emocje i wyciśnie ze mnie trochę łez.
Szczerze mówiąc ciężko mi się dopatrzeć analogii do "Przeminęło" ale nie zmienia to faktu, że "Tygrysie wzgórza" są poruszającą historią i nie tylko o miłości.
UsuńOstatnio jakoś mam tzw. fazę na wszystko co indyjskie: jedzenie, kino, książki, więc i indyjskie Przeminęło z wiatrem może mi się spodoba.
OdpowiedzUsuńNajbardziej kusi tutaj... cena! 14.90zł- tyle właśnie powinny kosztować w Polsce książki :-)
Dokładnie tak. Taka cena jest odpowiednia biorąc pod uwagę nasze zarobki. Niestety wydanie kieszonkowe ma swoje wady. Ciężko czytać, żeby grzbietu nie złamać...
UsuńSwego czasu chorowałam na ten tytuł, ale później jakoś o nim zapomnialam. Widzę jednak że popełniłam błąd .
OdpowiedzUsuńAle da się go naprawić :D
UsuńKupiłam wersję kieszonkową tej powieści, bo skusiła mnie cena. Ale jak przyszła paczka i zobaczyłam ten mały druk to złapałam się za głowę. Nie mam problemów ze wzrokiem, ale "Tygrysie wzgórza" będę chyba z lupą czytać :P
OdpowiedzUsuńFormat i czcionka jest sporą wadą niestety :/
UsuńDla mnie też była wyciskaczem łez - przez to chyba nie mogłam się z nią rozstać przez długi czas... A poznanie indyjskiego świata i niesamowitej historii Dewi, było świetną ucztą. Nigdy nie zapomnę jak ta książka pomogła mi i koleżance ciekawie zaprezentować hinduizm na lekcjach religii ;D
OdpowiedzUsuńHidnuizm i ta kultura mnie fascynują dzięki filmom bolly. Z tej książki byłby dobry film, jeśli nikt nie zepsuje...
UsuńOkrzyknięcie tej książki jako indyjskie "Przeminęło z wiatrem" trochę mnie odrzuca. Nie lubię takich reklam, a samo "PzW" jest jedną z tych moich ukochanych. Indie też mnie raczej nie fascynują. Ale tak ładnie napisałaś o tej książce i tak zachęcająco...
OdpowiedzUsuńKocham Przeminęło z wiatrem i dlatego też mnie odrzucało, i mimo, ze ksiażka baaaaaardzo mi się podobała nie widzę tam zbyt wielkiego podobieństwa
UsuńKsiążka juz od dawna leży na półce, i czuję, że muszę ją przesunąć trochę na przód :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, ze będę impulsem :D
UsuńJa tę książkę uwielbiam:)
OdpowiedzUsuńDaleko jej nie odkładam, bo będę do niej wracać.
UsuńBardzo mnie kusi ta książka, sama nie wiem dlaczego. Po Twojej recenzji jeszcze bardziej mi się jej chce :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że się nie zawiedziesz, czułabym się odpowiedzialna :|
UsuńKsiążkę odmalowałaś barwnie, aczkolwiek nie do końca mnie przekonuje fabuła. Najpierw muszę przeczytać tradycyjne "przeminęło z wiatrem". :)
OdpowiedzUsuńJak przeczytasz "Przemineło" i się nastawisz, że to faktycznie będzie w ten deseń, to mozesz się zawieść :))
Usuń
OdpowiedzUsuńDla mnie literatura indyjska jest zupełnie czymś nowym i tajemniczym. Jednak widzę, że warto ją poznać, bo zapowiada się bardzo ciekawie:)
Kolejna pozytywna opinia - super! Mam nadzieję, że wkrótce uda mi się przeczytać tą powieść. :)
OdpowiedzUsuńNo cóż... dawno nie czytałam tak dobrej książki. Historia dość nieprawdopodobna rozgrywająca się na barwnym tle. Absolutnie nadaje się do ekranizacji:) a to moja subiektywna opinia:http://okarzut.blog.pl/2013/05/04/tygrysie-wzgorza-sarita-mandanna/
OdpowiedzUsuń