Strony

niedziela, 5 stycznia 2014

"Poślubiona" - Vivah 2006

Poonam (Amrita Rao) straciła rodziców jako dziecko. Została wychowana przez wujka Krishnę Kanta (Alok Nath) i ciocię Ramę (Seema Biswas). Rama całe życie odtrącała ją , zazdrosna o to, że Poonam jest ładniejsza od jej córki Rajni (Amrita Prakash). Wujek wielką miłością próbował jej to wynagrodzić. Poonam osiąga już wiek w którym należy wydać ją za mąż. Przyjaciel rodziny jubiler Bhagat-ji (Manoj Joshi) aranżuje jej małżeństwo z młodszym synem Harisha Chandry (Anupam Kher) - Premem (Shahid Kapoor). Młodzi poznają się podczas wizyty rodzinnej, i mimo że podczas ich krótkiej rozmowy sam na sam zamieniają ze sobą niewiele słów, obojgu sama wymiana spojrzeń wystarcza, aby zgodzić się na małżeństwo. Obserwujemy drogę Poonam i Prema od zaręczyn do małżeństwa. Jednak w dniu ślubu, dochodzi do wypadku...



Gdy w 2006 roku zaczynałam studia, jednocześnie zaczęłam przygodę z filmami z Indii. Dlaczego piszę o studiach? Bo bollywoodzkie produkcje żywo mi się kojarzą z okresem gdy byłam żakiem. Pierwszy film oglądnęłam po pierwszym kolokwium z prawa rzymskiego.  A ponieważ pierwszym filmem było „Czasem słońce, czasem deszcz”, gdzie rola ojca rodziny była silnie podkreślona, to i związało się to z prawem rzymskim już chyba na zawsze. Wiem, że bolly albo się kocha, albo nienawidzi. Ja kocham, niestety te filmy są bardzo długie, rzadko mam czas, żeby tak odpłynąć na trzy godziny, zwłaszcza że filmy bolly nie kończą się wraz z pojawieniem się napisów one trwają. Każą sprawdzać te nowości kulturowe, których nie zrozumiałam. Więc siedzę, szukam, czytam i rozmyślam.

Jednym z aktorów którego bardzo, bardzo lubię jest Shahid Kapoor, jest tak misiakowy i cukierkowy, że jak mam okazję to oglądam filmy z jego udziałem. Wypatrzyłam, że zagrał w filmie „Poślubiona”, opis mnie zaintrygował i przy pierwszej lepszej okazji oglądnęłam. Jazda bez trzymanki film trwa dwie godziny i prawie czterdzieści minut. To naprawdę porządny seans.  To bardzo specyficzny film,  niespieszny, ale z dużym ładunkiem emocjonalnym. Momentami trochę się dłuży.

Poonam jako dziecko została osierocona, opiekę nad nię przejął brat jej ojca i jego żona. O ile wuj nie traktuje jej jak bratanicę, ale jak córkę, o tyle ciotka zazdrosna o urodę Poonam, o to że dziewczynka jest piękniejsza niż jej własna córka jest dla niej macochą z bajek. Oschła, nieprzyjemna. Problemy narastają wraz z dorastaniem Poonam, gdy przychodzi pora wyboru męża dla dziewczyny, ciotka żyje w ciągłej obawie, że za dużo pieniędzy będzie trzeba wydać na posag. Z jednej strony chciałaby pozbyć się Poonam z domu a z drugiej żałuje każdej rupii. Los jednak sprzyja Poonam mężczyzna, którego wybrano jej na męża, zdobywa jej serce. Chłopak pochodzi z bogatej rodziny, ale takiej która z całego serca cieszy się z potencjalnej synowej i z miejsca zaczyna traktować ją jak córkę. Domyślacie się, że ciotunia nie mięknie na ten widok. Wszystko zmierza w stronę happy endu, gdy w przeddzień wesela zdarza się tragedia. Szczęście obu rodzin zostaje poważnie naderwane.

Spotkałam się z opinią, że ten film to dwie godziny opowiadania o przygotowaniu do ślubu. W pewnym sensie tak, bo akcja koncentruje się na miłości wuja i bratanicy, na zawistnej ciotce,  a dookoła unosi się duch ślubnych przygotowań, posagu, biżuterii organizowania przyjęcia. I chociaż to prawda, że film jest bardzo niespieszny i bardzo bollywoodzki to ja nie czułam znudzenia. Może za sprawą Shahida, który rzucał cudne, powłóczyste spojrzenia, aż się ciepło na sercu robiło. A już całkowicie mnie końcówka przekonała, gdy płakałam jak bóbr, aż poduszka przesiąkła mi łzami.

To wielowymiarowy film o miłości i o relacjach, pokazujący, że nie jest ważne jak długo się znamy, ale jak bardzo chcemy kochać, na ile pozwalamy sobie otworzyć serce na drugiego człowieka. Jest to film przesłodzony i wyidealizowany, bo wszyscy, pomijając Ciotkę, są wspaniali i życzliwi, ale dzięki tej ogólnej przychylności, mamy uwidocznioną postawę Ciotki.
Ten film jest tradycyjny, pokazuje aranżowanie małżeństwa, małe miasteczka gdzie ludzie żyją inaczej niż w Dehli, mówią w hindi, noszą tradycyjne stroje. Ten film to kolorowa uczta dla oka, kilka wpadających w ucho melodii. I mocny przekaz.
Polecam! Można się porządnie wzruszyć!!

Aktorka cały film mi przypominała Kajol, te gesty, mimika, a później sprawdziłam na filmwebie i okazało się, ze grała w "Jestem przy Tobie" - inspiracja do oglądnięcia tego filmu :D


5/52

6 komentarzy:

  1. Kurcze,jakoś nie jestem przekonana. To zupełnie nie moje klimaty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo Bolly jest specyficzne. Można znienawidzić :P

      Usuń
  2. A mnie wyjątkowo zaintrygował ten film i chociaż z reguły gustuje w bardziej amerykańskich klimatach to jednak kiedyś obejrzałam jeden Bollywood, bodajże ,,Czasem słońce, czasem deszcz'' i byłam nim zauroczona, dlatego dam szansę powyższej pozycji jeśli tylko kiedyś na nią natrafię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zaczęłaś z górnej półki, bo "Czasem słońce", jakkolwiek sztandarowe, jest tak naprawdę trudnym filmem. On był kręcony dla Hindusów i tak jest masa treści ukryta dla europejczyka, a dla Hindusa oczywista.

      Usuń
  3. Oglądałam i bardzo mi się podobał... To prawda bolly albo się kocha albo nienawidzi :D

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.