Strony

czwartek, 20 lutego 2014

"Wichrowe Wzgórza" - Emily Jane Brontë



Arcydzieło. Romans wszechczasów. Jedyna powieść Emily Bronte.
Niezwykła historia miłości Heathcliffa i Katarzyny. Rozgrywa się na przełomie XVIII i XIX wieku w Wichrowych Wzgórzach – posiadłości Earnshawów i w Drozdowym Gnieździe – należącym do rodziny Lintonów.
Stary Earnshaw, będąc w Liverpoolu, znajduje i przygarnia małego cygańskiego przybłędę – Heathcliffa. Katarzyna, córka Earnshawa, z czasem przywiązuje się bardzo do przygarniętego chłopca. Jednak jej brat, Hindley szczerze go nienawidzi.
Kiedy Kataryna poznaje młodego Lintona jest pod jego dużym wrażeniem, godzi się też zostać jego żoną, choć jej serce należy już wtedy do Heathcliffa…



Wracam do książek. Najczęściej do tych, które zrobiły na mnie duże wrażenie. Wracam jednak również do tych, które mnie zmęczyły, które zawiodły. Daję drugą szansę. Pamiętam okoliczności pierwszego czytania "Wichrowych Wzgórz", moje ukochane Liceum, pierwsza klasa, koleżanka stwierdziła, że na pewno się spodobają.
Nie spodobały się, może nie tyle nie spodobały, co nie wywarły tego wrażenia jakiego oczekiwałam. 
'Wichrowe Wzgórza" to klasyka, klasyk. Pojawiają się w popkulturze bardzo często. Fenomen tej książki można porównać z "Dumą i uprzedzeniem", wstyd nie znać. Ja znałam, ale nie rozumiałam całego tego halo.
Skorzystałam więc z okazji, aby przeczytać jeszcze raz, jako kobieta - powiedzmy bogatsza w doświadczenia dziesięciu lat życia, nie tak naiwna, nie aż tak infantylna. Przeczytałam i... dalej niczego mi nie urwało. Nie wstrząsnęło moim światopoglądem, nie zachwiało fundamentami mego jestestwa.
Dalej wolę "Jane Eyre".

Fabułę WW zna chyba każdy. rzecz dzieje się na wrzosowiskach, gdzieś w Anglii, pewien dziedzic przygarnia znajdę, na oko - cygańskie dziecko. Nie wie, że każdy dobry uczynek musi być ukarany. O ile dziedzic hołubi znajdę, o tyle syn dziedzica, jak może prześladuje bezbronną sierotę. Jest też trzecie dziecko - rozpieszczona, skupiona na sobie Cathy. Cathy jest jak wiatr na wrzosowiskach, nieokiełznana, zmienna.

Pech chce, że tych dwoje połączy miłość. Cathy jednak nie godzi się, nawet w myślach na poślubienie człowieka  znikąd. Postanawia poślubić sąsiada, zamożnego, ale totalnie bezpłciowego mężczyznę.  I właściwie to jest początek tragedii.

Heatcliff przepada bez wieści, okazuje się, że podczas absencji zgromadził spory majątek i mógłby uchodzić za dżentelmena, gdyby nie jego diabelski charakter. Gdy wraca w Cathy wstępuje nowe życie, ale jako rzekłam. Tragedia jest bliska.


Niestety, podtrzymuję swoją opinię. Mnie ta książka nie rusza. Jako całość. Bo jednak jakieś szczątki uczuć się tlą w mym zimnym sercu i ciężko nie wzruszyć mnie takim wyznaniem:


Przewodnią myślą mego życia jest on. Gdyby wszystko przepadło, a on jeden pozostał, to i ja istniałabym nadal. Ale gdyby wszystko zostało, a on zniknął, wszechświat byłby dla mnie obcy i straszny, nie miałabym z nim po porostu nic wspólnego.


Nie kupuję jednak miłości, którą przedstawia autorka. Kłóci się to bowiem z moim mniemaniem o tym uczuciu. W Heatcliffie i Cathy przeważa egoizm, egocentryzm, pragnienie posiadania, zaborczość, być może silne pożądanie, a oni nazywają to miłością.  Mnie to nie przekonuje, nie mogę uwierzyć, by uczucie tak afirmowane, nazywane źródłem dobra mogło prowadzić do takiej destrukcji.

Czy Cathy i Heatcliff umieli kochać? Moim zdaniem nie! Dlatego, pomimo tych, naprawdę porywających fragmentów, nie daję się porwać temu romansowi. Tak! Film też mnie nie przekonał, żaden.

Nie mogę jednak negować wartości tej powieści. Zdaję sobie sprawę, że dla rozwoju literatury kobiecej jest to powieść przełomowa, wartościowa literacko. Doceniam styl, dialogi, opisy.
Tak jak napisałam wcześniej, wstyd tej książki nie znać. Czyta się ją dobrze, chociaż niezbyt szybko, ja potrzebowałam na nią ze trzy dni... ale to ciężka historia.

Kasiek nie jest miarą wszechrzeczy i wie, że tutaj jest w mniejszości. Bo Kasiek lubi "Wichrowe Wzgórza", pociąga ją atmosfera wrzosowisk, smakuje język, ale nie wzrusza jej los bohaterów. Ot taki zły Kasiek!




Moja miłość do Lintona jest jak liście w lesie. Wiem dobrze, że czas ja zmieni, tak jak zima zmienia wygląd lasu. Moja miłość do Heathcliffa jest jak wiecznotrwała ziemia pod stopami, nie przykuwa oka swoim pięknem, ale jest niezbędna do życia. Nelly, ja i Heathcliff to jedno. Jest zawsze, zawsze obecny w moich myślach – nie jako radość, bo i ja nie zawsze jestem dla siebie radością, ale jako świadomość mojej własnej istoty.





Oby przebudziła się w męczarniach! - krzyknął z niepohamowaną pasją tupiąc nogą i jęcząc. - Kłamała aż do końca! Gdzie ona jest? Nie tam, nie w niebie, nie przepadła... więc gdzie? Mówiłaś, że moje cierpienia są ci obojętne. O jedno będę się modlił, póki mi język nie zesztywnieje: Katarzyno Earnshaw, obyś nie zaznała spoczynku tak długo, jak ja żyję. Powiedziałaś, że cię zabiłem, stań się więc nawiedzającym mnie upiorem. Duchy zamordowanych prześladują po śmierci zabójców. Ja wierzę, ja wiem, że upiory chodzą po ziemi. Pozostań przy mnie na zawsze - przybierz, jaką chcesz, postać - doprowadź mnie do obłędu, tylko nie zostawiaj mnie samego w tej otchłani, gdzie nie mogę cię znaleźć! O, Boże! To się nie da wypowiedzieć! Nie mogę żyć bez mego życia. Nie mogę żyć bez mojej duszy!"


A wznowienie, może być pretekstem do powtórki.

25 komentarzy:

  1. Ja też lubię wracać do książek i Wichrowe wzgórza są jedną z tych pozycji. Uwielbiam jej bohaterów !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bym nimi potrząsnęła. Są zbyt pełnokrwiści!

      Usuń
  2. Mnie to nowe wydanie odpycha. Po pierwsze okładka nieadekwatna do XIX-wiecznych dzieł klasycznych, a po drugie tłumaczenie totalnie do bani. Na jednym z zaprzyjaźnionych blogów już to stosownie skomentowałam. Nie rozumiem po co na siłę wydaje się nowe wersje książek, które już mają swoją niezapomnianą historię. Jeśli wydawca tak bardzo chciał zrobić wznowienie, to przecież mógł zostać przy starym przekładzie, a jedynie zmienić okładkę. U nas to się wydaje bardzo ciekawie pieniądze, a potem jest narzekanie, że ich nie ma.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba chcą próbują odkryć coś nowego. Czasami się to udaje, czasami nie :/

      Usuń
  3. Mnie się najbardziej podoba mrok i wiatr w tej powieści. To jest jej sens istnienia, bohaterowie są jakby dodatkiem, ale lubię ich, bo nie są tak cukierkowo dobrzy, jak w innych książkach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To klimat i nastrój wrzosowisk mnie pociąga, nie przeczę :))

      Usuń
  4. Ale cytat na koniec wybrałaś najpiękniejszy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jeśli chodzi o słowa miłości, które padają z ust głównych bohaterów, to nie jestem w stanie być obojętna. Kiedyś mogłam, teraz już nie :))

      Usuń
  5. Już od dawna mam zaostrzony apetyt na tę lekturę

    OdpowiedzUsuń
  6. Ostatni cytat to jeden najlepszych, jakie spotkałam w książkach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie tak. Zresztą... Heatcliff jak mówi o uczuciach to wali z grubej rury

      Usuń
  7. Wstyd ja nie czytałam, choć lubię takie klimaty, oglądałam film i podobał mi się :) Okładka jest jakaś dziwna, kojarzy mi się z "topielicą". Wrzosowiska zawsze dobrze mi się kojarzyły, przede wszystkim z książki Tajemniczy Ogród :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie ta okładka kojarzy się z Cathy zasnutą kirem... pomiędzy światami, snująca się, marowata.
      A wrzosowiska to oczywiście Dick :)) i rudzik

      Usuń
  8. Lubiłam Haretona, a książka mi się podobała - może nie tak jak "Jane Eyre", ale jednak :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Przywracasz mi wiarę w mą normalność

      Usuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  10. oooo, dokładnie!
    Co prawda, ja cały czas żyję pierwszym czytaniem, w dodatku z czasów gimnazjum, ale jakoś strasznej potrzeby, by wracać, nie czuję. Fajna była. U sióstr ogólnie, na drugim miejscu w osobistym rankingu. Ale cały czas za Jane Eyre. Bo jednak Jane to Jane. ;-)
    A te ekranizacje, które oglądałaś? Bo przyznam, że nawet nie wiem, od której zacząć, czy coś...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobno Włoska jest świetna... może w Lublinie koleżankę namówię. Oglądałam dwie jedną z Panem darcy z 2006 roku i z Ralphem

      Usuń
  11. Mną też ta książka nie wstrząsnęła, ale przyznam, że mi się podoba. Czytałam ją kilka razy i niezmiennie zachwycam się przede wszystkim wrzosowiskami, mroczną i zagęszczoną atmosferą. Są oczywiście rzeczy, które mnie w tej książce irytują, mimo wszystko uważam ją za bardzo dobrą. Ekranizacje mi się w ogóle nie podobały, bo w filmie nie ma szans osiągnąć takiej atmosfery, którą da się wykreować za pomocą słów. Nie wiem czy słyszałaś, ale są podejrzenia, że jedyną pisarką w gronie sióstr Bronte była Charlotte, a Emily wcale nie była autorką "Wichrowych wzgórz". Nie mam pojęcia czy to prawda, ale to interesująca kwestia.
    A propos "Dumy i uprzedzenia" - właśnie ją czytam po raz pierwszy w życiu i bardzo mi się podoba.

    OdpowiedzUsuń
  12. Niedawno przeczytałam tę książkę po raz pierwszy. Nigdy nie oglądałam ekranizacji. Jakoś mnie nie ciągnęło do tej historii. Od jakiegoś jednak czasu odkrywam powieści sióstr Bronte i przyszła właśnie kolej na "Wichrowe Wzgórza". Co prawda może i książka mną jako tako nie wstrząsnęła, ale z pewnością wywarła spore wrażenie. Od samego początku polubiłam Haretona i kibicowałam mu do samego końca. Lintona miałam ochotę zabić, to samo dotyczy Josepha. Ogólnie historia należy do tych, które warto poznać. Dziś zamieściłam u siebie recenzję tej powieści. Jeśli jesteś ciekawa - zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. To mnie zawstydziłaś , bo tej książki nie czytałam, ale siostry Bronte pomału poznaję, także nadrobię mam nadzieje.

    OdpowiedzUsuń
  14. Wstyd, ale ciągle jeszcze nie nadrobiłam "Wichrowych Wzgórz", a to przecież klasyka klasyki! Muszę to zmienić... ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Miałam bardzo podobne odczucia - chwilami odnosiłam wrażenie, że bardziej niż o miłości jest to książka o ludzkim egoiźmie. Bohaterów nie polubiłam, w powieści się nie zakochałam, ale mimo wszystko coś w tym wszystkim było. Zachwytu totalnego brak, ale cieszę się, że poznałam tę historię :)

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.