Strony

czwartek, 6 marca 2014

"Dziennik Bridget Jones" - Helen Fielding

Ta książka sprawi, że polubisz się dokładnie za te cechy, których najbardziej się u siebie wstydzisz. A ponadto w trakcie lektury będziesz co rusz wybuchać śmiechem i wykrzykiwać: „Bridget Jones to ja!”.


Poznajcie Bridget Jones: singielkę trochę po trzydziestce, która jest pewna, że wszystko się ułoży, jeśli tylko:


•straci na wadze trzy kilogramy
•przestanie palić
•osiągnie wewnętrzną równowagę.


Bridget stara się odnieść w życiu sukces albo przynajmniej utrzymać się na powierzchni. Za każdym razem, gdy jej plany biorą w łeb, Bridget daje radę się pozbierać, szuka pociechy w życiu towarzyskim i mówi sobie, że wszystko będzie dobrze już rankiem, kiedy to jej życie będzie inne, wolne od alkoholu, zbędnych kalorii i emocjonalnych popaprańców.


Oto pełna humoru kronika zdarzeń jednego roku z życia druzgocąco samokrytycznej Bridget Jones, roku, w którym Bridges postanawia: zmniejszyć obwód swoich ud o cztery centymetry, chodzić na siłownię trzy razy w tygodniu nie tyko po to, by kupić kanapkę, i stworzyć sensowny związek z odpowiedzialnym mężczyzną.



Od momentu gdy ta książka została wydana, dziesiątki powieści dla kobiet zostały okrzyknięte „jakąś tam Bridget”, tych polskich Bridget było już sporo. Pierwszy raz przeczytałam  „Dziennik Bridget Jones” z dekadę temu, ale lubię wracać do takich książek. Zresztą – ekranizacja też jest już kultowa. Świetny pomysł ze wznowieniem, pretekstem – najprawdopodobniej – była premiera trzeciego, najnowszego tomu.
Okładki klasyczne, niby filmowe, ale neutralne.  Ale wiadomo – nie czyta się okładki. Pierwszy raz czytałam tę książkę jako nieopierzona nastolatka, naiwny podlotek. Teraz wzięłam się za nią jako dorosłą kobieta. I oszalałam. O ile wcześniej książka tylko mi się podobała, tak teraz w pełni dostrzegłam czym porwała tyle osób. Tyle kobiet.

Bridget jest kobietą po trzydziestce, waży za dużo, ma problem z nałogami, pali i pije. Ma problem z mężczyznami, zazwyczaj cierpi raczej na ich brak, niż nadmiar. Jeśli jakiś facet się pojawi, to jest emocjonalnym popaprańcem, związkofobem, albo ma żonę. O! zdarzają się też geje. Bridget ma rodziców , którzy nie mogą się pogodzić z wolnym stanem córki i próbują ją wydać za każdego kto jest wolny i bogaty. Nie zważają na to, że kompromitują córkę po całości.  Na progu nowego roku Bridget czyni szereg postanowień, rozpoczyna pisanie dziennika, postanawia więc między innymi: rzucić palenie, zrzucić kilka kilo, ograniczyć picie, zmniejszyć obwód ud oraz znaleźć faceta.  Książka jest zapisem rocznych przygód Bridget, jej wzlotów i upadków sukcesów i rozczarowań. W tej powieści , jak w mało której odnajdzie się większość kobiet.

Dziesięć lat temu, widzę że byłam dziewczęciem bez doświadczenia, wiodącym sielskie i proste życie. Niestety, z latami do kobiety przychodzą różnorodne szaleństwa i bolączki.
Po pierwsze: kompleksy. Bridget nie jest kobietą o figurze modelki. Jak każda kobieta truje się tym, przekłada to co je na kalorie. Martwi się bo za dużo je, a później zjada zmartwienia – która przynajmniej raz tego nie przeżyła.  Bridget ma problemy z rodzicami, którzy gdy spełniają jej niewypowiedziane marzenie, aby przestali zajmować się życiem córki, wpadają w porządne tarapaty i to Bridget musi się o nich martwić. Skąd my to znamy… o rzucaniu zgubnych nałogów i przyzwyczajeń – nie wspominam.
Mnie uwiodły fragmenty w których Bridget czeka na telefon od faceta i sprawdza czy nie próbował się z nią skontaktować. Boże mój, chyba każda dziewczyna mnie zrozumie, ileż takich upokarzających prób się zaliczyło…

„Dziennik Bridget Jones” jest książką niesamowitą. Prawdziwą, podbitą wybornym humorem, żartem sytuacyjnym. Z każdą stroną rozumiałam dlaczego ta powieść tak zachwyciła kobiety. Bridget jest taka jak my, jak każda dziewczyna. Uwierzcie mi – mam sporo koleżanek. Tak samo czekamy na telefon, narzekamy na rodziców, nie słyszymy dzwonka bo suszymy włosy, a gdy szykujemy się na randkę nie możemy znaleźć całych rajstop a najfajniejsze ciuchy są brudne, albo mokre. Do tej pory w filmach, książkach bohaterowie byli idealni. Perfekcyjny makijaż, bladym świtem  ubrania zawsze wyprasowane. A w życiu tak nie ma!
Bridget pokazuje, że można być normalną, szaloną, roztrzepaną kobietą a to nie zamyka furtki do znalezienie idealnego faceta. Chociaż ideał to pojęcie względne – przecież.

Idę do drugiego tomu… Was zachęcam do lektury – jeśli nie znacie, a jeśli znacie – powtórka to też fajny pomysł.

25 komentarzy:

  1. No właśnie nie znam. Wprawdzie do trzydziestki brakuje mi paru lat, to jednak czuję, że w tytułowej bohaterce i ja znajdę coś "swojego". Oby tylko ta książka nie okazała się być dla mnie zbyt wariacka. Przeczytam na pewno, tym bardziej, że zakochałam się w tych nowych okładkach Zyskowych :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spoko mi też paru lat brakuje i staram się panować nad szaleństwem w moim życiu, ale ta książka tym razem wyjątkowo do mnie przemówiła. Gwarantuję Ci, że Ci się spodoba

      Usuń
  2. Brzmi bardzo zachecajaco o Bridget slyszal kazdy ale MUSZE na wlasne oczy sie przekonac to i przeczytam

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam parę lat temu, ale niestety nie podobało mi się. Pewnie teraz wygłoszę herezję dla fanek Bridget, ale mnie ta powieść znudziła i niestety raczej nie mam ochoty na powtórkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. E tam herezje. Nie opowiadaj! Każdemu ma prawo co innego się podobać.

      Usuń
  4. Też czytałam dekadę temu, chyba jeszcze w gimnazjum i do tej pory miło wspominam :) Powtórki raczej sobie nie zrobię, ale muszę przeczytać 3 część :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja sobie dawkuję, więc dopiero za jakiś czas do trzeciego tomu dotrę

      Usuń
  5. "Dziennik.." bardzo mi się podobał, druga część już trochę mniej, a na trzecią to nawet ochoty nie mam. Nie lubię takiego kombinowania po latach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tu się z Tobą zgadzam. Też nie przepadam, ale zwykle daję się skusić.

      Usuń
  6. Znam, lubię, Bridget jest taką "swojską babką", wspaniale się czyta o jej przygodach i dylematach :) muszę chyba odświeżyć sobie, co prawda do 30-tki pozostały mi 3 lata, ale to już bliżej niż dalej:D i też myślę, że jakbym schudła 3 kg to byłoby rewelacyjnie:D Jak w tv jest film o Bridget to moja mama zawsze ogląda, choćby puszczali go 5 razy w roku :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja muszę schudnąć troszkę więcej, ale co to dla Nas, no nie?
      Filmu dawno sobie nie powtarzałam, chyba muszę ;)

      Usuń
  7. Ja już jestem po lekturze ostatniego tomu, najnowszego. Ech, Bridget... Jest niesamowita i...nieśmiertelna. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Książka mojego dzieciństwa. ;D Jejku, naprawdę ją lubię i zawsze chętnie do niej wracam. Trochę przeszkadza mi fakt, że nowa część jest wydana w takiej szacie graficznej (sama mam w domu tylko drugą i będzie koszmarnie wyglądała z pierwszą i trzecią z tej serii, ale co tam, ważne, że satysfakcja z lektury jest od lat taka sama). (:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nowa szata graficzna jest piękna!! Ja jestem zachwycona

      Usuń
  9. Z przyjemnością przeczytam. Oglądałam film o Bridget Jones, ale jakoś książki jeszcze nie czytałam : )
    Pozdrawiam :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem książki są lepsze. Film niezły, no ale jednak...

      Usuń
  10. Bujaczek też by chętnie powrócił do Brdget.. Bujaczek musi to zorganizować ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bujaczek ma świętą rację i Kasiek pochwala.

      Usuń
  11. "Bridget jest taka jak my, jak każda dziewczyna"- dokładnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jest :D I jak można się wkurzać na nią i wytykać jej głupotę, skoro samej robi się tak samo :P

      Usuń
  12. Uwielbiam Bridget <3 Przeczytałam trzy tomy z tej serii i zostało mi jeszcze "Dziecko Bridget Jones". W filmie się zakochałam więc mam nadzieję, że książka mnie nie zawiedzie ;)

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.