Laureatka Nagrody Nobla - Nadine Gordimer na kartach książki opowiada historię miłości pozornie niemożliwej. Młodej, białej kobiecie psuje się auto. Trafia do warsztatu, gdzie poznaje mechanika. Nawiązują znajomość, której skutki okażą się burzliwe i nieprzewidywalne, a każde z nich będzie stopniowo zmieniać swoje zdanie na temat drugiego.
Do czego zmusić nas mogą niezwykłe okoliczności?
Akcja powieści dzieje się w towarzyskich kręgach południowoafrykańskiego miasta i arabskiej wiosce na pustyni. ZNALEZIONY to historia o obrzędach przejścia, jakimi są doświadczenia emigracji, które miłość pokona tylko wtedy, gdy będzie istnieć nawet po odrzuceniu wszystkiego, co uznajemy w życiu za pewnik.
Nowe spojrzenie na stare zagadnienia tożsamości, przynależności i prawa do poszukiwania lepszego życia.
Żywiołowa, błyskotliwa, głęboko wzruszająca powieść.
Czarna okładka z materacem na
którym widzimy pomięte prześcieradło. Czego się spodziewać po takiej okładce?
Wielka niewiadoma. Czego się spodziewać? Nie wiem. Powieść laureatki Nagrody
Nobla, chociaż od jakiegoś czasu uważam, że nagroda ta została zdeprecjonowana,
to jednak coś znaczy. Jednak bez
szczególnych oczekiwań zaczynam czytać. Czyta się szybko. Za szybko. Wyjątkowa książka, chociaż
przecież tematyka nie jest odkrywcza.
Akcja zaczyna się w Republice Południowej
Afryki, kraju pełnego kontrastów. Ludzie albo przymierają głodem, albo są jak
Midas. Chociaż jakaś tam klasa średnia
jest, przy czym klasę średnią od niższego poziomu dzieli przepaść. Dodatkowym
kryterium podziału jest kolor skóry. W tym świecie pełnym przeciwieństw żyje
Julie, pochodzi z zamożnej rodziny, jednak z matką – która ma nowego męża i
ojcem – też znowu się ożenił, ma raczej chłodny kontakt. Najcieplejsze uczucia
wiążą ją ze stryjem, znanym ginekologiem, przez całe dzieciństwo marzyła by to
on był jej ojcem. Gdy jej samochód niespodziewanie psuje się na środku ulicy,
dziewczyna nie przypuszcza, że właśnie w ten sposób odmienia się jej życie.
Trafia do zakładu w którym naprawia się samochody i… spotyka milość swojego
życia.
Cukierkowo i mdło?
Oj zdziwicie się. Jej wybranek
okazuje się być nielegalnym imigrantem, to znaczy kiedyś wjechał do kraju
legalnie, ale zdecydowanie przekroczył czas na jaki dostał wizę, toteż obecnie
pod fałszywym nazwiskiem, pracuje na czarno i za bezcen u właściciela warsztatu. Zaczyna się niepozornie, jednak znajomość
stopniowo się rozwija, stają się kochankami, ale czy to miłość? Ich relacja
przejdzie ciężką próbę, gdy RPA zorientuje się, że na terenie kraju przebywa
nielegalny imigrant. Co zrobi Julie? I
czy związek ludzi z dwóch różnych światów ma sens.
O takich związkach pisanych było
dziesiątki książek. Zwykle niemądra Europejka, lub Amerykanka, zakochiwała się
w rdzennym Afrykańczyku i postanowiła postawić na siłę uczucia, na przekór
rozumowi. Pojawiał się motyw wyzysku, groźby utraty dzieci. Problem odmiennych
kultur i niechęć mężczyzny do zmiany, ba do zaakceptowania konieczności zmiany.
Mężczyzna pustyni jest twardy, miłość dla niego to abstrakcja, kobieta ma
rodzić dzieci i paść kozy. Gdybym dostała książkę w ten deseń, wyleciałaby
przez okno z hukiem tłuczonego szkła. Mam alergię na historie o głupich
laluniach, które sądzą, że ich ładna buzia wygra z wychowaniem, kulturą i
poglądami w których wyrośli ich faceci. Dawno przestało mi ich być żal. Teraz,
co najwyżej, patrzę z politowaniem.
Na szczęście ta książka jest
inna Julie nie jest Europejką, ma pewne pojęcie o realiach, chociaż świat
jej i „Romea” różni się znacznie, ona nie zaznała biedy, żyje na własny
rachunek, beztrosko bawi się i spędza czas z przyjaciółmi, on walczy o
przetrwanie i chce zapewnić rodzicom spokojną starość. Jak długo pozostają w
RPA ich koegzystencja jest w miarę zgodna, czy jednak dalej tak będzie gdy
Julie porzuci swój świat i uda się z ukochanym na wygnanie?
Książka jest napisana w
specyficzny sposób, narracja przypomina mi nieco styl Wiesława Myśliwskiego, rzeczowe
zdania, zawsze w trzeciej osobie. Budowany w ten sposób niesamowicie
kontrastuje z intymnością spraw, których dotyczy.
Cieszę się, że nie
zaszufladkowałam za szybko tej książki. Jest ciekawa, oryginalna. Mam już kilka
osób na liście, którym podłożę tę książkę. Bo wiem, że się nie zawiodą. Was zaś
zapraszam na pustynną wycieczkę, poznanie nowych kultur i nowych sytuacji!!
Historia wydaje się ciekawa, chociaż trochę się jej boję po lekturze "Ludzi Julia" tej autorka. Nie mówię nie, może za jakiś czas, tym bardziej, że twoja opinia bardzo mnie zainteresowała.
OdpowiedzUsuńChętne przeczytam :))
OdpowiedzUsuńBardzo mnie zaciekawiła Twoja opinia, z pewnością kiedyś sięgnę po tę książkę. Gdy napisałaś o głupiutkich kobietach które zakochiwały się w rdzennych Afrykańczykach, od razu przyszła mi na myśl "Biała Masajka".
OdpowiedzUsuńOryginalna książka powiadasz. Czemu nie, lubię wyzwania.
OdpowiedzUsuńCzytałam "Trudny wybór" Gordimer i choć mi się podobało, to kompletnie mnie nie ciągnęło do autorki. Ta książka wydaje się być w innym stylu, także będę miała ją na uwadze. :)
OdpowiedzUsuńCiekawy tytuł, mam w planach poznanie literatury Noblistów, więc zapamiętam sobie tą książkę na przyszłość. :)
OdpowiedzUsuń