Fenomenalny debiut sprzedany do 16 krajów, doceniony zarówno przez krytyków, jak i czytelników. Pokochaliście bohaterów Sekretnego dziennika Adriana Mole’a, Lotu nad kukułczym gniazdem, Buszującego w zbożu oraz Życia Pi? Poszukujecie jedynych w swoim rodzaju książek, tryskających dowcipem, ale i prowokujących do myślenia? Z pewnością pochłonie was powieść Gavina Extence’a — wschodzącej gwiazdy literatury.
Pewnej deszczowej nocy celnik zatrzymuje poszukiwanego Alexa Woodsa. W jego samochodzie znajduje kilogram marihuany, sporą ilość gotówki i… urnę z ludzkimi prochami. Nie pierwszy raz chłopak trafia na czołówki gazet — od czasu, gdy przed laty uderzył w niego meteoryt, zna go każdy. Właśnie tak rozpoczyna się znakomita debiutancka powieść Gavina Extence’a, nagrodzona w plebiscytach Amazon Best Book oraz Writers’ Guild Best Book.
Wydawać by się mogło, że w życiu Alexa Woodsa wyczerpał się już limit niespodzianek. I chociaż matka tarocistka oraz wypadek z udziałem spadającego meteorytu stanowią spory bagaż doświadczeń, prawdziwym zwrotem w jego życiu okazało się przypadkowe spotkanie pana Petersona…
Wszechświat kontra Alex Woods to utrzymana w dowcipnym, brytyjskim stylu opowieść o zawiłościach życia. Słodko-gorzka refleksja o dorastaniu oraz pierwszych zderzeniach z rzeczywistością. Inspirująca lekcja walki z własnymi słabościami, a także miniwykład astronomiczny. Historia przyjaźni młodego człowieka z emerytowanym żołnierzem pacyfistą, a przede wszystkim zapis niełatwej podróży , w którą bohaterowie postanawiają wyruszyć…
Jak pisałam Wam wczoraj w
podsumowaniu, kończąc „Wszechświat kontra Alex” byłam książką bardzo
oczarowana. Zaczęłam ją czytać w poniedziałek, wybierając lekturę do pociągu.
Gdyby nie Wasze głosy na FB, raczej bym jej nie wybrała. Sceptycznie podchodzę
do szeroko zakrojonych akcji propagandowych, do określeń „najlepsza książka
jaką czytałeś”. Zwykle, para idzie w gwizdek a książka jest niewiele warta. Wy
zachęcaliście, sama pisząc bloga, ufam recenzjom innych, zwłaszcza tych Glogerów,
z którymi gust mam podobny. A Ci krzyczeli: „Bierz Alexa”.
Skłamałabym gdybym napisała, że
otworzyłam książkę i przepadłam. Na początku z powodu zamieszania podróżnego,
przesiadek, szło mi kiepsko. Połowę drogi do Lublina przespałam, powrotna
podróż to były przesiadki i gonitwy… przyznacie, że to nie są sprzyjające
warunki do czytania. Zwłaszcza książki takiej jak „Alex”.
Książka zaczyna się od końca.
Spotykamy, nieznanego nam chłopca, w kłopotliwej sytuacji, gdy zostaje
zatrzymany na granicy, z trawką w schowku(którą sam hodował), z urną prochów na
siedzeniu pasażera. Stawiając się w sytuacji granicznika, nic dziwnego że go
zatrzymuje, zwłaszcza że – jak dowiadujemy się – zniknięcie Alexa odbiło się
echem po kraju. Dlaczego? Aby nam to wyjaśnić, Alex rozpoczyna swoją historię. Przypomina
mi momentami Sheldona Coopera z „Teorii Wielkiego Podrywu”(świetny serial),
inteligentny, bardzo specyficzny. Orientuje się doskonale w regułach rządzących
Wszechświatem, ale za grosz nie ma obeznania w zasadach rządzących stosunkami
międzyludzkimi. Alex zyskał sławę gdy jako jedenastolatek został trafiony
meteorytem. Dobrze widzicie, odłamek kosmicznej skały wleciał do atmosfery,
przebił dach i pogruchotał czaszkę Alexa. Chłopak dwa tygodnie przeleżał w
śpiączce, a później po prostu się obudził. Dzięki temu wypadkowi poznał panią doktor zajmującą się kosmosem, w ten
sposób zapragnął zostać astrofizykiem. Niestety, w skutek wypadku doszło do
uszkodzenia mózgu, co spowodowało padaczkę. Alex zaprzyjaźnił się z neurologiem
i zainteresował się mózgiem. Te nietypowe, jak na nastolatka zainteresowania,
wbrew pozorom tylko utrudniły mu życie. Choroba, wypadek sprawiły, że gdy Alex
idzie do prestiżowej szkoły staje się kozłem ofiarnym. Za każdym razem gdy czytam o przemocy szkolnej
dostaję gęsiej skórki. Chodziłam do spokojnej szkoły i wiem, że dzieci są
okrutne, ale nigdy nie doświadczyłam, promila takich zachowań. Robi mi się
zimno jak o tym czytam. Jednak w tym, pozornym chaosie, jakim jest wszechświat,
nic nie dzieje się przypadkiem. Gdyby pewnego dnia Alex nie stał się ofiarą
prześladowań, być może nie poznałby pana Petersona. Życie Alexa i pana
Petersona wyglądałoby inaczej, bezdyskusyjnie byłoby uboższe, chociaż może
spokojniejsze. Ta książka faktycznie jest niezwykła
i cudownie napisana.
„Wszechświat kontra Alex” to
powieść po prostu wspaniała. Pokazuje wiele, złożony problemów, każąc
czytelnikowi zastanawiać się i próbować wyrobić sobie własne zdanie. Dodatkowym
atutem jest świetny brytyjski humor,
najwyższej próby, wywołujący szczery uśmiech. Jednak pod pozorną wesołością,
książka jest poważna i refleksyjna, dotyka problemu przemijania, prawa do
samostanowienia, utraty, poszukiwania siebie, własnego miejsca w życiu. Moim
zdaniem nie ma człowieka, który czytając tę książkę, nie znalazłby tam siebie,
problemów które go nurtowały, bądź nurtują. Bardzo uniwersalna, nie jest jednocześnie, jak wiele tego typu
książek, nudna i przybijająca.
To fajnie napisana powieść w której
autor wykreował fantastycznych bohaterów, od matki Alexa, poprzez jego
koleżankę, osiągając szczyt w przypadku Alexa i jego przyjaciela pana
Petersona. Relacje pomiędzy tą dwójką są ogromnym atutem tej powieści. Rozmowy
młodego chłopaka, który świat zna z fizycznych teorii w zestawieniu ze
spostrzeżeniami pana Petersona, weterana wojny w Wietnamie, człowieka
starszego, który stracił ukochaną żonę i ma prawo być rozczarowany życiem i
nieco zgorzkniały. Obaj rozmawiają o filozofii, sztuce, literaturze, szeroko
pojętym życiu i każdy czerpie od drugiego siłę i wiedzę. Obaj – poszerzają horyzonty.
Ich rozmowy są zabawnymi, ale pełnymi prawdy scenami, a dodatkowo ubogacają je
komentarze Alexa, który relacjonuje je nam w pierwszej osobie.
Jestem pod wielkim wrażeniem tej
książki, czytało się ją lekko i dobrze.
Wywołała masę emocji, wiele przemyśleń. Mam nadzieję, że autor nie spocznie na
laurach i napisze kolejną książkę, którą będę mogła się cieszyć.
Polecam Wam z całego serca tę
powieść!! W sam raz na majówkę!
Mam Wszechświat... w planach, podobno to niesamowita powieść, co twoja recenzja potwierdza ;)
OdpowiedzUsuńZaiste, jest niesamowita, wzruszająca, ale i zabawna. Świetna.
UsuńI tak miałam na tą książkę straszliwą ochotę, a po takiej recenzji się ona chyba podwoiła! :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę. Na pewno nie pożałujesz lektury. Gwarantuję :)
UsuńNie pomyślałabym, że to aż tak dobra książka. A na humor i refleksje o życiu mam ochotę.
OdpowiedzUsuńTo jest jak najbardziej dla Ciebie:) Też nie pomyślałabym, że będzie AŻ tak dobrze. Ale lubię sie tak rozczarować;)
UsuńU mnie też dziś recenzja tej książki :))))) Ja przepadłam od pierwszej strony :)
OdpowiedzUsuńCzytałam :) Świetnie napisane!
UsuńNie lubię tego powiedzenia, ale w tym wypadku muszę...A nie mówiłam? jestem w połowie, i love it!
OdpowiedzUsuńMiałaś rację i baaaardzo Ci dziękuję :*
UsuńKusi mnie, a Ty tylko podsyciłaś mój apetyt
OdpowiedzUsuńOpis fabuły mnie nie porwał i jakoś wydaje mi się, że przy całej swojej wspaniałości, to nie jest książka dla mnie. ;)
OdpowiedzUsuń