Strony

czwartek, 4 września 2014

"Bohaterki Powstańczej Warszawy" - Barbara Wachowicz

Książka jest opowieścią o dziewczętach walczących w Powstaniu Warszawskim. Każdej bohaterce poświęcony jest odrębny rozdział. Autorka po mistrzowsku kreśli sylwetki 18 kobiet. Odkrywa mało znane karty powstańcze wybitnych aktorek Aliny Janowskiej i Danuty Szaflarskiej. Przybliża dzieje Krystyny Wańkowiczówny i Krystyny Krahelskiej oraz mniej znanych kobiet, które wsławiły się niezwykłą odwagą i bohaterstwem np. Lidii Markiewicz-Ziental, która przeszła cały szlak bojowy powstania, czy Haliny Dunin-Karwickiej, łączniczki Batalionu „Parasol”, Henryki Dziakowskiej-Zarzyckiej, łączniczki i sanitariuszki Batalionu „Parasol”, która uczestniczyła w walkach na Woli, Starym Mieście i w Śródmieściu, czy Danuty Zdanowicz-Rossmanowej, komendantki Wojskowej Służby Kobiet Batalionu „Ostoja”, adiutantki harcmistrza Tadeusza Zawadzkiego „Zośki” i kapitana Tadeusza Klimowskiego.


„Gdy zapłonął nagle świat, bezdrożami szli…”

Gdy układałam w myślach recenzję, akurat w playlście przyszła kolej na „Biały krzyż” Czerwonych gitar… i tak słucham jej i myślę o tej książce, słucham i myślę, słucham i ogarnia mnie melancholia. Skończył się sierpień, ale nie powinna kończyć się nasza pamięć „o tych których nie ma”.
Nie ukrywam, że po książkę sięgnęłam głównie dla Krysi Wańkowiczówny, ale świeczki w oczach miałam, przy każdym rozdziale. Niejednokrotnie.
Barbara Wachowicz pokazuje nam historię kobiet… zawsze mówi się o udziale kobiet w Powstaniu, to nie jest jakieś novum, ale pomimo oklepania tematu to jednak tak wnikliwej, dokładnej książki jeszcze nie widziałam. Książki historycznej, która sprawa że człowiek się rozkleja…



Autorka opowiada o kobietach biorących udział w Powstaniu, o tym kim były, co robiły, o czym marzyły, że się kochały, brały ślub wśród świstu kul. Książka jest podzielona na dwie części, pierwsza opowiada o kobietach, które zginęły:
„…bo nie wszystkim pomógł los, wrócić z leśnych dróg, gdy kwitły bzy”
Krysia Krahelska, która pozowała do rzeźby Syrenki warszawskiej, Krysia Wańkowiczówna, siostry Grzeszczakówny, Irena Kowalska-Wuttke i inne. Ofiarne, przepełnione miłością do Ojczyzny, te, które wyrosły w kulcie niepodległej Ojczyzny. Dla nich patriotyzm to nie były czcze kłótnie, ale czyny:
„Nigdy nie mówiło się o miłości Ojczyzny(…) myśmy żyły tą miłością.”[1]
Czy chciały umrzeć w myśl: dulce et decorum est pro patria mori? Nie sądzę, młodzi ludzie chcą żyć, te dziewczyny miały głowy pełne ideałów, byłyby wspaniałymi matkami, dzieci odrodzonej Polski. Chciały żyć, łaknęły wolności, to pierwsze pokolenie wolnych Polaków, miało nigdy nie oglądać łun wojennych nad krajem.  Niestety, los chciał inaczej… chociaż w swoich czasach były płcią słabszą, to gdy nadeszła godzina próby, wyrosłe na harcerskim gruncie, zameldowały się na służbie. Każdego dnia narażały życie, ukrywały uciekinierów, karmiły, pocieszały, a gdy wybiła godzina W, poszły ze śpiewem na ustach na pierwszą linię frontu… padały jak ścięte kwiaty, z pieśnią na ustach, mordowane były i do końca zachowywały wiarę, nie traciły nadziei… Na ich rękach umierali ich mężowie, ukochani, osierocały rodziców, biedne Matki, które do końca życia będą czekały na córki… osieracały Ojców. Często zabrano im nawet miejsce pochówku, i w tej dziedzinie miał się sprawdzić Słowacki:
„jam jest jak człowiek co zazdrości, mogił popiołom”.
Ich matki będą „zazdrościły”, tym matkom, które wiedzą, gdzie pochowano ich dzieci. Czy może być coś bardziej przygnębiającego?

Czy w związku z tym, te kobiety które przeżyły koszmar Powstania miały lepiej? A skądże! Nowy ustrój prześladował je bardziej niż Niemcy, były torturowane, zamykane w więzieniach, szykanowane… tak odpłaciła się Polska swoim dzieciom. Jezu jakie to smutne… tak bolesne… z jednego terroru przeszły do drugiego, dłuższego a równie bezwzględnego.

Gdy czytałam miałam łzy w oczach, gdy pisano o matkach, które pochowały dzieci, lub te poszły na odsiadkę. Pierwsza jest oczywiście Matula, matka Rudego, kobieta złota i mocna jak stal. Matula harcerzy, matka która przeżyła wszystko… Bóg nie dał jej umrzeć w samotności, w niekochaniu, a ile mam powstańców nie miały tego luksusu. Gdy czytałam o Mamach, które straciły wszystkie swoje dzieci, płakałam jak bóbr, płakałam jeszcze bardziej, gdy zwracały się do nich drużyny harcerskie, którym patronowały ich córki… jak te biedne kobiety kompensowały sobie utracone macierzyństwo…

Trudna to książka, bolesna, wzruszająca. Niepozbawiona wad, bo autorka momentami za bardzo skupia się na przodkach dziewczyn… ale cóż jest bez wad. Można na to przymknąć oko…

Polecam… oby więcej tak wspaniałych książek!!!






 [1] B. Wachowicz, Bohaterki powstańczej Warszawy, Warszawa 2014, s. 145.

12 komentarzy:

  1. No właśnie, ci przodkowie... Ale i tak książka piękna.

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękna recenzja, nucę sobie piosenkę Czerwonych gitar i szukam książki w księgarniach internetowych. Muszę ja przeczytać ! Muszę podsunac córkom do przeczytania...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!! chociaż nie było łatwo taką masę emocji przelać na papier, a piosenka mi wpadła tak przypadkowo, że to prawie ZNAK był ;)

      Usuń
  3. Ta książka to moje marzenie. Czytałam już Dziewczyny z Powstania i bardzo nakręciłam się na ten okres II wojny światowej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętaj, że marzenia są po to by je spełniać :))

      Usuń
  4. To jest taka 'cecha charakterystyczna' Pani Barbary - gawędziarstwo. :)
    Polecam jej cykl "Wierna Rzeka Harcerstwa", w czwartym tomie też jest o Tych Dziewczętach. Podejrzewam, że w tej książce jest wiele powtórzeń z tamtych gawęd, ale i tak przeczytam.
    Irka Kowalska jest kimś bardzo ważnym dla mnie, nie tylko dlatego, że jest dokładną imienniczką mojej Babci...
    Ech, na ten temat mogłabym długo, bardzo długo i tak, jak Pani Wachowicz o tych przodkach... ;)
    Pozdrawiam,
    Laura

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo pamięć o przodkach jest bardzo ważna i ja tego nigdy nie zganię, tylko moim zdaniem, nierównomiernie położyła akcent :)

      Usuń
  5. Mam swoją teorię na ten temat, ale wolałabym nie tak publicznie... ;)
    Znam Panią Barbarę osobiście i wiem, jak ciepłym i mądrym jest człowiekiem. Myślę, że tu mógł zawinić zbyt duży natłok informacji, a za mało (jakkolwiek śmiesznie to brzmi, przy objętości tego tomiszcza) na to wszystko miejsca.
    Ale - wypowiem się, jak przeczytam, nie będę się bawić we wszystkowiedzącą tylko dlatego, że znam ten temat bardzo dobrze. ;) Zaintrygowałaś mnie tymi przodkami, przyznam się. Aż tak, że po latach czytania, wreszcie coś u Ciebie napisałam, o! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że się odezwałaś :)) Jestem bardzo zadowolona :) Czuło się chęć umieszczenia wielu informacji, i ten ból spowodowany małością miejsca ;) znam niestety ten ból... dla Autorki każda informacja jest cenna i ważna, to się ceni, bo czuć miłość do tematu. To bardzo ważne :)

      Usuń
  6. Fantastic! How speedily does your website load up?
    It's phenomenal, as is your article. Good work on both profiles!


    Look at my web page ... E Liquid

    OdpowiedzUsuń
  7. bardzo cecie pania Barbare ale niestety pozostal mi niesmak po spotkaniu w krzymoszach rok temu moj wnuczek 13 letni kupujac ksiazke rozmawial z panoa Barbara otm ze jest harcerzem w zwiazku z tim obiecala przyslac mu ksiazke zwiazana z harcerstwem .............. i czeka nie choci o kase lecz obietnice dziecku

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.