Strony

piątek, 6 marca 2015

"Miłość na szkle" - Barbara Sęk



Boleśnie prawdziwa, a momentami nieodparcie zabawna opowieść o współczesnych trzydziestolatkach, ich dojrzewaniu do roli rodziców i bezsilności towarzyszącej staraniom o dziecko
„Skończę z papierosami i trawą. A termin namiętności wpiszę do kalendarza” - obiecuje sobie Wojtek Raczyński, kiedy po wielomiesięcznych bezowocnych próbach spłodzenia potomka trafia z żoną do kliniki leczenia niepłodności. Aneta ma trzydzieści pięć lat, on trzydzieści osiem. Są odpowiedzialni, więc zdobyli wykształcenie, osiągnęli odpowiednią pozycję zawodową i status materialny, zaciągnęli kredyt na mieszkanie i kiedy już uznali, że są gotowi na dziecko, ono... jakoś się nie pojawia. Czy można temu zaradzić? A jeśli tak, to w jaki sposób?
Niepłodność wystawia małżeństwo Anety i Wojtka na ciężką próbę. Jest stale obecna w ich myślach i... sypialni, wisi w powietrzu, zapisuje się w historii wyszukiwania Google'a. „Niczym brzuch ciężarnej z każdym kolejnym miesiącem rozrasta się pomiędzy małżonkami i sprawia, że się oddalają”.
Miłość na szkle porusza i bawi; pokazuje problem z mikroskopową precyzją i zaskakuje jego złożonością. Akcja rozgrywa się w łóżku, w gabinetach lekarskich, na forach internetowych, na których ludzie szukają pomocy i wymieniają doświadczenia. "Miłość na szkle", doskonale osadzona w naszej rzeczywistości, jest świetną lekcją partnerstwa - także dla tych, którym dzieci przyniósł bocian i to od razu…


Szukałam książkowej inspiracji, dobrej mocnej! Jakby w odpowiedzi na moje palące potrzeby przybyła do mnie książka „Miłość na szkle”, tytuł i okładka nasunęły mi jednoznaczne skojarzenia. Temat starania się o dziecko za wszelką cenę nie jest tematem nowym. Spotkałam się z tą tematyką w literaturze i polskiej i obcej. A jednak, z tego co mi mignęło, książka zbierała naprawdę wspaniałe recenzje. Sięgnęłam po nią koło północy, impulsywnie i na przekór pięciu książkom piętrzącym się na stoliku nocnym ułożonych w żelazną kolejkę do czytania. Zaczęłam czytać… trzy godziny później, słuchając tylko swojego rozsądku poszłam spać, wstałam skoro świt i pierwsze co sięgnęłam po książkę, nie po kawę, telefon, po książkę, bezwzględny imperatyw. Cały dzień czytałam i przeżywałam, w kąt poszła praca, moja dysertacja, wszystko. Właśnie skończyłam… Chyba każdy powinien ją przeczytać. Wiem, że nie jest to debiut Barbary Sęk, ale nie znam jej poprzedniej książki, a bardzo bym chciała się z nią zapoznać. Sęk potrafi zabić ćwieka. Po prostu.


„Miłość na szkle” to opowieść o parze, która w połowie czwartej dekady życia postanawia mieć dziecko. Najpierw – klasyka po prostu próbują, później idą do lekarza, badania, próby kontrolowane, nowe badania, zabiegi, zniechęcenie, koszty, wyrzeczenia. Bezwzględne pragnienie posiadania dziecka. Tak – powiecie – to już było. Ogromnym novum  tej książki jest to, że opisana jest z perspektywy faceta. Nawet Picoult, tak nie wywróciła mojego życia, pisząc o pragnieniu posiadania dziecka, nawet próbując pokazać męską perspektywę, tak jak uczyniła to Sęk. U niej od A do Zet jest perspektywa faceta, normalnego, pełnokrwistego, współczesnego faceta, który dobrze zarabia, popala, jeździ ekstra autem, lubi się zabawić, wypić, lubi seks a nagle jego Małża chce dziecka. Ok. on ją kocha, też chce potomka – najlepiej syna, ale gdy okazuje się, że staranie o dziecko to nie tylko jeszcze więcej seksu, zaczynają się schody. Bo trzeba rzucić palenie, kochać się jeśli już to z kalendarzem, pochodzić po lekarzach, dać się obmacać, trzeba robić sobie dobrze w zacisznym pokoiku w poradni. Wydaje się, że wszyscy inni mężczyźni zapładniają swoje żony bezproblemowo, tymczasem u Wojtka zostaje zdiagnozowany problem z nasieniem. My możemy sobie powiedzieć, że nie ma problemu, ale każda kobieta wie, jak drażliwe jest ego mężczyzny, zwłaszcza w tych sprawach. Ta książka to opowieść o miłości, trwaniu przy drugiej osobie, wspieraniu jej, walce z życiem i walce o dziecko. Naprawdę, coś zaskakującego swoją odkrywczością, odtworzeniem życia… Powtórzę… trzeba przeczytać…



Z dzieckiem jest tak, że nasze nastawienie zmienia się w zależności od etapu życia. Na początku wszyscy wiemy, że jak będziemy duzi, będziemy je mieli, później wiemy, że chcemy mieć dzieci, ale: jak skończymy szkołę, studia, znajdziemy pracę, dorobimy się, no i oczywiście znajdziemy odpowiedniego partnera. Później się dorabiamy i odsuwamy to dziecko, bo przecież jesteśmy nieśmiertelni i nigdy się nie zestarzejemy,  a gdy podejmujemy decyzję… ups. Zaczynają się schody. Zegar biologiczny tyka a posiadanie dzieci nie jest takie oczywiste. Chyba nikt, kto tego nie przeżył, nie zdaje sobie sprawy jak to jest trudne i bolesne, zwłaszcza, że społeczeństwo każe mieć te dzieci, znajomy, rodzice, wszyscy zasypują pytaniami kiedy.
Czytając tę książkę, byłam dosłownie sparaliżowana i oniemiała. Zwykle skupiamy się na dramacie kobiety, która nie może zajść w ciążę, pomijamy mężczyznę, który staje się reproduktorem, a gdy jeszcze okazuje się wina leży po jego stronie… nie jest lekko. Zwłaszcza, że znikąd wsparcia, żona chimeryczna, wymachująca testem ciążowym i kalendarzykiem, skupiona na jednym celu. Miałam ochotę potrząsnąć żoną Wojtka, wiem powinnam zachować kobiecą solidarność, ale nie mogłam, no nie mogłam. Dziwiłam się, że nie zabił jej po kilku tygodniach… Okazuje się, że bardziej rozumiałam faceta… no ale punkt widzenia…

Jestem zachwycona tą książka, jest mocna, bardzo daje do myślenia, u nas temat niepłodności jest tabu, co jest przyczyną problemów wielu ludzi, jak sądzę. A lektura tej książki uczy empatii, daje szersze spojrzenie – bardzo otwiera oczy.

Wspaniałą, nie spodziewałam się, że książka o tak spartańskiej okładce tak wstrząśnie moim jestestwem.


19 komentarzy:

  1. Przekonałaś mnie do tego, żeby po tę książkę sięgnąć. Czytałam już inne, pochlebne recenzje, ale jakoś wydawało mi się, że to tematyka nieinteresująca dla mnie, a na dodatek, nieoryginalna, bo przecież o niepłodności napisano już wiele powieści. Ale przekonałaś mnie, że warto poznać historię opisaną przez Barbarę Sęk, poznać męski punkt widzenia i może zastanowić się, co ja zrobiłabym na miejscu bohaterów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby te rozważania były tylko na potrzeby książki. No niewyobrażalny dramat.

      Usuń
  2. Nie znałam tej książki, ale nazwisko pisarki już kiedyś o uszy mi się obiło. Nie spodziewałam się że to powieść opisana z perspektywy faceta. Czegoś takiego jeszcze nie czytałam i bardzo chciałabym poznać Miłość w szkle.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie znałam tej książki, ale nazwisko pisarki już kiedyś o uszy mi się obiło. Nie spodziewałam się że to powieść opisana z perspektywy faceta. Czegoś takiego jeszcze nie czytałam i bardzo chciałabym poznać Miłość w szkle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie chciałam się spojlerować, więc nie czytałam tekstów o tej książce. Dzięki temu może miałąm wieli szok.

      Usuń
  4. Muszę przeczytać, szykuję się na sporo emocji- mobilizuje mnie to, że napisałaś, że nawet "Nawet Picoult, tak nie wywróciła mojego życia, pisząc o pragnieniu posiadania dziecka, nawet próbując pokazać męską perspektywę, tak jak uczyniła to Sęk."


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak mi przyszło do głowy, że u Picoult była jednak słabizna :P

      Usuń
  5. Nie znam tej autorki, ale chętnie przeczytam... bardzo lubię tego typu książki... przekonałaś mnie :) Pozdrawiam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja lubię takie książki, które każą myśleć, postawić się w sytuacji kogoś innego - super!!

      Usuń
  6. Okładka rzeczywiście nie jest zbyt zachęcająca, ale książka zbiera świetne recenzje. Chętnie ją przeczytam, skoro wzbudza takie emocje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A powiem Ci, że mnie okładka trochę intrygowała, ale treść. O to było wow.

      Usuń
  7. W ciemno sięgam po książki o tej tematyce, więc "Miłość na szkle" jest moim "must read". A co do problemów zajściem w ciążę, to niestety nie dotyczą one tylko tych trochę starszych osób, które najpierw zapragnęły dorobić się, bo z własnego doświadczenia wiem, że w aktualnych czasach nawet młodzi ludzie, wydawałoby się w sile wieku (rozrodczego oczywiście ;-)) nie mają tak łatwo, jakby mogło się wydawać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, mamy cenę za cywilizację, rozwój itp...

      Usuń
  8. Nie wiem czy mam dobre skojarzenie, ale ta książka przywodzi mi na myśl "Zamek z piasku" M. Witkiewicz. Chyba podobny temat i emocje?

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie miałam przyjemności poznać twórczości autorki, ale zawsze można nadrobić :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo jestem ciekawa tej książki, ciągle planuję kupić i jakoś nie wychodzi :/ Chyba sama musi wejść mi w ręce!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co się odwlecze to nie uciecze - zawsze to powtarzam

      Usuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.