Muzułmanka Qanta Ahmed jest wykształconą w Wielkiej Brytanii lekarką, która wyjeżdża na kontrakt do Arabii Saudyjskiej. Na miejscu odkrywa, że rzeczywistość nijak się ma do jej wyobrażeń. Arabia Saudyjska, w której obowiązującą religią jest skrajnie ortodoksyjny islam, to kraj niewyobrażalnych kontrastów społecznych, policji obyczajowej, surowych zasad. Autorka, liberalna muzułmanka nie może się pogodzić z rolą kobiet, którą im tam wyznaczono. Fascynująca opowieść o niezwykłej sile kobiet, które nawet w najtrudniejszych okolicznościach nie rezygnują z własnej kobiecości.
„W
kraju niewidzialnych kobiet” zaczęłam czytać na wiosnę 2013, byłam na I roku
studiów i właśnie zaczynałam znajomość z moją Mery. Jak przyjeżdżałam do niej,
to było poczytane, a jak wracałam do domu, to książka leżała w torebce a ja
odsypiałam. W wyzwaniu „z półki” będą jeszcze książki, które objechały ze mną
Lubelszczyznę i wróciły nieprzeczytane…
Tematyka
jest ciekawa, to takie zajrzenie za kotarę kultury nieznanej, bo islam,
zwłaszcza taki tradycyjny, rygorystyczny znamy ze stereotypów, a z nimi – wiadomo
jak jest.
Muzułmanka,
wychowana za granicą, w liberalnej Ameryce postanawia przeprowadzić się do
Arabii Saudyjskiej, kobieta jest lekarzem, więc nawet będąc wierzącą,
praktykującą muzułmanką, nie przestaje być wykształconą kobietą z Zachodu. A Arabia
Saudyjska jest bardzo konserwatywna, prawo islamskie, policja obyczajowa, na
każdym kroku podział kobiety – mężczyźni. Nie wiem czy byłabym w stanie
pojechać tam na wakacje, a co dopiero podjąć decyzję o przeprowadzce. Ona
jednak się przeprowadza i już na lotnisku dopada ją inne życie, zakrywanie się
od stóp do głów, także w pracy, liczne zakazy. I tutaj dwie sprawy, autorka
pokazuje głównie świat zamożnych kobiet, którym te zakazy nie przeszkadzają, bo
spędzają czas w luksusie, nudę odganiają zakupami, lub wieczornymi eskapadami,
mam za mało informacji jak wygląda życie biedoty, a to o czym czytałam już dało
mi pewien wgląd, że nie jest różowo. Ahmed znajduje usprawiedliwienia dla
takiej a nie innej sytuacji w Arabii Saudyjskiej… nie umiem się z tym zgodzić. Wychowałam się na wsi, podział
obowiązków i światów również jest. Są sfery domyślnie przeznaczone dla
dziewcząt, inne dla mężczyzn, ale przekroczenie tych – mimo wszystko umownych –
granic nie wiąże się najmniej z ostracyzmem.
Przeraził
mnie opis pielgrzymki, dalej podzielonej, sama chodzę na Pielgrzymki i nie
spotkałam się z takim zachowaniem.
Przyznam
się Wam do czegoś co pewnie już odczytaliście. Islam jest dla mnie religią
wojującą, odzierającą kobietę z godności, chociaż wyznawcy twierdzą coś
zupełnie innego. Trudno mi przyjąć do wiadomości, to o czym przekonywała mnie
znajoma, która na islam przeszła, że dla niej oznaką miłości i szacunku, jest
to iż mąż żąda by kobieta chodziła zakryta, aby jej piękno było tylko dla niej.
To sprowadza kobietę do roli ładnego przedmiotu, porcelanowej laleczki, którą
chowamy pod korcem i zazdrośnie strzeżemy. Jeśli dla kogoś to jest miłość – ok.
Ja wolę rozpuścić włosy i poczuć jak szarpie mi je wiatr, i wolę tupać obcasami
po płytkach bez obaw, że ktoś mnie oskarży o to że próbuję uwieść mężczyznę.
Oczekiwałam
po tej książce wiele, niestety zawiodłam się, informacje o islamie jakie takie
posiadałam, czy ze studiów, czy z innych książek wyniesione, niewiele mnie
zaskoczyło, a raczej wbiło w ziemię, że można tak żyć. Ja nie oceniam, nie wiem
czy bym umiała… pewnie nie.
Nie
zachwyciła mnie ta książka, jest taka powierzchowna… nie drąży, nie odpowiada
na fundamentalne pytania, wątpliwości, taka napisana – bo trafiła się okazja, a
temat jest chwytliwy.
Najgorsze jest właśnie takie powierzchowne potraktowanie, tak poważnego tematu. Raczej nie przeczytam.
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że większość książek o pozycji kobiet w środowisku islamskich fundamentalistów jest pisana na odwal się i ozdobiona niemalże identycznymi okładkami. Ten temat zasługuje na dojrzalsze potraktowanie.
OdpowiedzUsuńJa z kolei całkiem miło wspominam tę książkę. Aż wróciłam do swojej opinii. Podobało mi się, że autorka odniosła się do muzułmanizmu wśród ludzi nauki, którzy są dość postępowi. Uważam, że całkiem trafnie scharakteryzowała tę grupę. Jedyną wadą był dla mnie fakt, że książka dłużyła mi się, a opisy chwilami nudziły.
OdpowiedzUsuńZ początku zainteresowała mnie ta książka, bo lubię taką tematyką, ale po twojej recenzji raczej po nią nie sięgnę ;) Nie lubię powierzchownego podejścia do tematu ;)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że to powierzchowne ujęcie sytuacji kobiet w Arabii Saudyskiej, i w Islamie w ogóle, bo niedawno sprawiłam sobie tę książkę :( Ech, czuję, że też będę narzekać.
OdpowiedzUsuńNo to raczej nie przeczytam. Mam za to zamiar kupic (tylko ciekawe, kiedy do mnie dojdzie) "Wszystkie drogi prowadza do Mekki" (Smak Slowa), kryminal z Arabii Saudyjskiej z dobrze rozbudowanym ponoc tlem obyczajowym. Zobaczymy.
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle to swietna powiesc przeczytalam - "Nasze dni wczorajsze" Natalii Ginzburg, wydana niedawno przez Austeria. Rzecz dzieje sie we Wloszech Mussoliniego. Po prostu rewelacja. Malo sie o tej ksiazce pisze (swietna recenzja na blogu Czytam, ogladam), wiec z wlasnej inicjatywy namawiam na lekture.