Siedem królestw rozdarła krwawa wojna, a zima zbliża się niczym rozwścieczona bestia.
Ludzie z Nocnej Straży przygotowują się na spotkanie z wielkim chłodem i żywymi trupami, które mu towarzyszą. Do inwazji na północ, której świeżo wykutą koronę nosi Robb Stark, szykuje się jednak horda głodnych, dzikich ludzi władających magią nawiedzanego pustkowia. Siostry Robba zaginęły, nie żyją albo w każdej chwili mogą zginąć na rozkaz króla Joffreya z rodu Lannisterów. A za morzem ostatnia z Targaryenów wychowuje smoki, które wykluły się na pogrzebowym stosie jej męża, gotowa pomścić śmierć ojca, ostatniego ze smoczych królów zasiadających na Żelaznym Tronie...
Druga część trzeciego tomu cyklu Pieśń Lodu i Ognia, który zdobył podziw czytelników i krytyki na całym świecie. Locus uznał tom pierwszy, "Grę o tron", za najlepszą powieść fantasy 1997 roku. Tom drugi, "Starcie królów" dowiódł słuszności decyzji.
Do
Pieśni lodu i ognia wracam… czytam po
kawałku, odkładam, najpierw na nakastlik, później na półkę, chodzę i oglądam,
aż w końcu zdejmuję i kontynuuję lekturę.
Chciałabym napisać przewrotnie, że nie lubię świata Martina, że jest
brutalny, trup ściele się tak gęsto, że nikt normalny nie czyta tego z
radością. Byłabym przekorna. Ale w imię czego? Prawda jest taka, że jakkolwiek
nie należę do fanów, którzy wystają pod księgarnią, czekając na kolejny tom, to
jestem ciekawa co będzie dalej, jak potoczą się losy bohaterów, których
polubiłam, jak tych do których nie czuję sympatii? Dlatego prędzej czy później
wracam do miejsc już mi znanych, odkrywam też dzięki Martinowi nowe miejsca,
poznaję nowych bohaterów, zanurzam się w niespiesznej lekturze.
Tradycyjnie
już Martin zazębia akcje kolejnych tomów
za pomocą zatartych granic. W tym tomie jest to odczuwalne jeszcze
bardziej, gdyż już tom Nawałnica mieczy
został, dla wygody, wydany w dwóch tomach, dlatego tym wyraźniej trzeba mieć w
pamięci, że te wydarzenia toczą się równolegle, tyle że dotyczą różnych
bohaterów, różnych miejsc. Za murem wciąż drży, w Królewskiej Przystani
dochodzi do bardzo ważnego wydarzenia, chociaż w zależności od sympatii
politycznych będzie ono budziło skrajne emocje. U Starków jak zwykle niezbyt
wesoło. Jedno jest pewne na brak wydarzeń nie ma co narzekać. Wiele można
powiedzieć, ale nie to, że akcja nie jest wartka.
Wiele
osób wymienia akurat ten tom, a więc III, lub IIIa i IIIb jako ulubione. Jestem
skłonna się z tym zgodzić. Już jesteśmy zżyci z bohaterami, mamy wyraźniejsze
sympatie, chociaż – co oczywiste – one zmieniają się z tomu na tom. Moją stałą
antypatią jest Joffrey, ale w Nawałnicy
mieczy bardzo polubiłam Tyriona. Chociaż w przeciwieństwie do wielu moich
koleżanek – nie kocham się w nim. Może dlatego, że wyrobiłam sobie nowe
okulary? Jest inteligentny, lubię jego dowcip, ale jednak jak sobie go wyobrażę
tak jak Martin go opisuje, to naprawdę – passuję. Problem mam z Sansą, ona w
książce – dla odmiany – jest opisana jako piękna, tymczasem ta serialowa,
według mnie jest paskudna… o gustach się nie dyskutuje, ale nie moja bajka.
Zresztą ja w serialu jestem zapóźniona, tutaj faktycznie jestem przekorna i nie
oglądam. Jak dla mnie za dużo flaków, krwi, w książce jest to jakoś bardziej
znośne, serial zachwyca mnie tylko czołówką.
Powiem
wam, że jestem bardzo ciekawa tego co będzie dalej, dlatego jak tylko coś mi
zejdzie z półki „teraz czytam” na LC od razu wskakuje na to miejsce pierwsza
część „Uczty dla wron”. Nie mogę się po prostu doczekać, ale ćwiczę silną wolę.
Ot co! Naprawdę polecam zapoznanie się z serią tym którzy bronią się i przed
serią i przed gatunkiem. Sądzę, że się nie zawiedziecie. Te książki masakrują
nas cenowo – w sumie – ale warte są lektury!! W końcu od dziesięcioleci już
zachwycają kolejne rzesze ludzi.
Coś
w tym jest!!
Fakt ceny kosmiczne, ale na tę sagę wydam każdą kwotę :)
OdpowiedzUsuńNie jestem fanką Martina. Wolę nieco inną fantastykę, typu: paranormal romanse. Inne fantasty do mnie nie ''przemawia''.
OdpowiedzUsuńa ja już postanowiłam, że dokończę serię :)
UsuńTeraz akurat czytam "Nawałnicę mieczy. Stal i śnieg" ^^ A kasy nie muszę wydawać, bo przyjaciółka kupuje ;)
OdpowiedzUsuńmiedzysklejonymikartkami.blogspot.com
Czytałam dopiero dwa tomy. Kolejne mam jednak w czytelniczych planach :)
OdpowiedzUsuńMoje-ukochane-czytadelka
Serial ubóstwiam, więc wypadałoby w końcu poznać tę historię w wersji papierowej... Tylko muszę mieć więcej czasu na te tomiska. :)
OdpowiedzUsuń