Należę
do wiernych fanek Zygmunta Miłoszewskiego. Nie przeczytałam wprawdzie
wszystkiego co napisał, jak również nie jestem fanką bezkrytyczną. Bezcenny wzbudził we mnie ambiwalentne
uczucia, ale trylogia o Szackim była dla mnie jedną z lepszych lektur 2015ego
roku. Wyczekiwałam nowej powieści Miłoszewskiego jak jutrzenki swobody, chociaż
ciężko było mi wyobrazić sobie autora w innej odsłonie niż z silnym wątkiem
kryminalnym. Komedia romantyczna? Owszem lubię, ale głównie w filmowej
odsłonie, nie chciałam jednak zamykać się całkowicie i gdy nowa książka do mnie
dotarła, naprawdę nie musiała długo czekać. Na szczęście nadszedł weekend i
mogłam oddać się tej lekturze w całości. Okładka może prowokować, a już przy
lekturze pierwszej strony dowiemy się, że Zygmunt Miłoszewski jest pozytywnie
zakręcony.
Komedia ironiczno-romantyczna o parze, która dostała szansę przeżycia jeszcze raz swojej miłości. I o narodzie, który dostał szansę przeżycia jeszcze raz swojej historii. I o tym, co z tego wynikło.
Nowa książka autora bestsellerów o Teodorze Szackim to opowieść o tym, czy potrafimy oszukać los. A może jesteśmy skazani na „jak zawsze”? Miłoszewski mistrzowsko eksploruje nowy gatunek literacki, pokazując, że niezależnie od tego, czy bierze na warsztat horror, kryminał lub romans, zawsze umiejętnie przeplata osobiste losy bohaterów z historią Polski.
Grażyna
i Ludwik od pół wieku są razem. Jest rok 2013 i oboje przygotowują się do
pięćdziesiątej rocznicy swojej pierwszej, pełnej namiętności nocy. Po kolei
śledzimy ich przygotowania, Ludwik, faszeruje się błękitną pigułką, by stanąć
na wysokości zadania, by ta rocznica nie była tylko wzdychaniem za przeszłością
i za możliwościami, które minęły. Grażyna chce kupić seksowną bieliznę, która
zakryłaby niedoskonałości starczego ciała, a jednocześnie była seksowna. Ma
stać się zadość tradycji. Kiedyś połączyła ich namiętność, byli kochankami
przez pięćdziesiąt lat, oboje się zmienili, postarzeli, ciała są tylko cieniem
świetności, za sobą mają wspólne wyjazdy, wspólne przeżycia, jakieś grzeszki.
Gdy po upojnej nocy(upojnej jak na staruszków) budzą się rano, odkrywają, że
wrócili do roku 1963, są młodzi, jędrni, mogą uprawiać seks cztery razy z
rzędu, ale zmieniła się też historia, nie ZSRR już króluje, ale spełniły się
sny frankofilów, a Ludwik i Grażyna mogą zweryfikować swoje życie, znów dokonać
nowych wyborów, czy coś zmienią? Czy przeżyją to wszystko jeszcze raz?
To
jest książka dla wszystkich którzy lubują się we współczesnej prozie.
Konserwatywni czytelnicy mogą czuć się nieco zdezorientowani, może zszokowani.
Zygmunt Miłoszewski sięga po środki, słowa i zdania, które rzadko spotykamy w
literaturze, pisze bezpośrednio, przenosi myśli z ludzkiej głowy wprost na
papier nie bojąc się naturalizmu. Mamy dwójkę starych ludzi, ludzi którzy
pomimo skończonej osiemdziesiątki, wciąż cieszą się seksem i dla których orgazm
jest ważną częścią życia. Kogoś kto ma lat trzydzieści już taka sugestia może
załamać. Serio, osiemdziesięciolatek i seks? Dla nich tylko sudoku, szydełko,
ryby i spacer dookoła bloku. Jednak im
dalej, tym ciekawiej. Wizja przeżycia życia powtórnie, możliwość zmodyfikowania
własnych wyborów jest kuszącą myślą. Chyba każdy zastanawiał się co by było,
gdyby zmienić chociaż jeden element w swoim życiu, zamiast nad morze, pojechać
w góry, nie spotkać nad morzem swojego męża, a złamać nogę w Tatrach i zacząć
się spotykać z sanitariuszem z Zakopanego, jakie miałoby to skutki. Słynny
efekt motyla, sprawdza się i tym razem doskonale. Zapewne dlatego, że często
sami to rozważamy. Fantazjujemy o tym, jak piękne mogłoby być nasze życie,
gdybyśmy dwa lata temu na skrzyżowaniu skręcili w prawo, nie w lewo. Zapominamy
o tym, że może właśnie teraz przeżywamy ten lepszy scenariusz…
Zygmunt
Miłoszewski powraca z klasą, owszem z powieścią bardzo specyficzną, ale
bezdyskusyjnie interesującą. Znajdą się ci którzy będą psioczyć, bo nikt nie ma
samych fanów, ale ja polecam zapoznanie się z tą powieścią, aby poznać inne
oblicze sympatycznego autora!
|
TAK!!! przypadkiem, spotkałam Pana Zygmunta na Targach, tzn. planowałam ustawić się w kolejce, ale udało się Go spotkać, bez kolejki < 3 |
Czytałam dwie pierwsze z Szackim i podobały mi się. "Bezcenny" mnie nie zachwycił,był jak amerykański film, za tempem którego mi trudno zawsze nadążyć / wiek...ha,ha / a tą mnie zaintrygowałaś chociaż jako sama mając ....lat nie wyobrażam sobie seksu w wieku 80 lat. I to bardziej z przyczyn fizjologicznych. No ale, każdy ma inaczej.
OdpowiedzUsuńSiegne po nia z czystej ciekawosci.
OdpowiedzUsuńAle niespodzianka, nawet nie wiedziałam, że ma być nowa książka!:)
OdpowiedzUsuń