Strony

sobota, 13 stycznia 2018

"Ostatni list od kochanka" - Jojo Moyes [ nie każda love story może mieć happy end? ]

Gdy idę na później do pracy i dostaję paczkę z wyczekiwaną książką, zwykle mam ambiwalentne uczucia, z jednej strony chciałabym zadzwonić do pracy i powiedzieć, ze jestem chora, a naprawdę czytać cały dzień, a z drugiej dzień mija wtedy piorunem, bo ciągle po peryferiach świadomości kołacze mi świadomość, że w domu, już przy łóżku czeka coś tak dobrego. Tym razem sytuacja była specyficzna, oto Wydawnictwo Znak, wznowiło książkę, którą zaczynałam czytelniczy rok, raptem dwa lata temu, a książka wycisnęła mi z oczu fontanny łez i naprawdę mnie zachwyciła. Postanowiłam nie wracać do tamtego tekstu, by skonfrontować moje wcześniejsze wrażenia, z tymi teraźniejszymi.







Ellie, młoda dziennikarka, natrafia na ślad romansu sprzed lat. Po wielkiej miłości, która połączyła młodą mężatkę Jennifer i Anthony’ego, szorstkiego w kontakcie, ale wrażliwego reportera, pozostały tylko listy. Przejmujące i wyjątkowe, fascynują Ellie na tyle, że postanawia poznać historię zakazanego związku i odkryć tajemnicę jego dramatycznego końca. Czy historia miłosnego skandalu z przeszłości może zupełnie odmienić życie samej Ellie i jej relację z żonatym mężczyzną?To inspirująca historia o tym, że warto znaleźć odwagę do podjęcia decyzji, która pozwoli zyskać to, co w życiu najcenniejsze. Nawet wbrew zdrowemu rozsądkowi i na przekór konwenansom.Jeśli naprawdę kochasz, to kochaj odważnie."Ostatni list od kochanka" to jedna z najpiękniejszych powieści Jojo Moyes. Autorka podbiła serca milionów czytelników bestsellerowymi "Zanim się pojawiłeś", "Kiedy odszedłeś" oraz "Dziewczyną, którą kochałeś".

Ellie jest reporterką w gazecie, na swoje nieszczęście zakochała się w żonatym mężczyźnie, godzi się na rolę tej drugiej, awaryjnej, na telefon i w konspiracji. Godzenie się na taką rolę odbija się dosyć negatywnie na innych aspektach jej życia, gorzej idzie jej w pracy, kłóci się z przyjaciółmi. A gazeta w której pracuje, właśnie zmienia siedzibę, a szefowa Ellie każe jej napisać artykuł specjalny. W ten sposób dziewczyna wpada na trop pewnego archiwisty i jednej z romantyczniejszych korespondencji jaką mamy okazję czytać. Próbując ratować swoją karierę Ellie zaczyna śledzić losy romansu z lat sześćdziesiątych. Przenosimy się w czasie i na początek trafiamy na Riwierę, tam znajduje się nasz błyskotliwy reporter, który ma napisać artykuł o pewnym biznesmenie, który odnosi ostatnio wielki sukces. Na kolacji w jego domu siedzi obok pięknej żony biznesmena, który jest piękną laleczką, ale zasadniczo wydaje się być pusta, dopiero później reporter ma przekonać się, że się mylił. Zaczyna się romans, romans pomiędzy dziwkarzem, który przechwala się, że sypianie z mężatkami to niemalże jego hobby, a paniusią która ma bogatego męża i jedno zadanie: pięknie wyglądać i mało mówić. On w jej obecności jest tak onieśmielony, że nie umie sklecić zdania o tym co czuje, dlatego pisze do niej listy, przeprasza, prosi, planuje, płacze. Czy niewierność może być nagrodzona, czy ze zdrady może wyrosnąć coś prawdziwego? Właśnie dlatego Ellie tak wczuwa się w tę historię, chce znaleźć nadzieję dla siebie i Johna, a co znajdzie?


Jedna z tych powieści, która pomimo upływu czasu, od chwili, gdy sięgnęłam po nią po raz pierwszy, wciąż robi na mnie wrażenie. Znowu płakałam, a ponieważ minęły jednak dwa lata, to wiele wątków zapomniałam, nie wiedziałam jak i co dokładnie się stanie, więc odkrywałam i przeżywałam tę historię od nowa, chociaż oczywiście ogólny zarys znałam. Wciąż przeżywałam perypetie bohaterów, tak samo mocno, jeśli nie mocniej. Takie pragnienie wielkiego, mitycznego wręcz uczucia, któremu towarzyszy obawa, że ten ogień nas spali, rozterki bohaterów wystawianych na próby, a tym razem bardzo mocno przemówił do mnie wątek współczesny, Ellie i Rory są ciekawym przypadkiem i to jak prowadzony jest ten wątek, bardzo mi się podoba.

Jestem, zasadniczo, fanką powieści Jojo Moyes i dla mnie ta książka jest jedną z jej najlepszych powieści, ta książka cudownie porusza serca, za sprawą poziomu dramatyzmu i suspensu naprawdę jest idealną książką dla każdego, kto lubi romanse. Z jednej strony chciałabym zobaczyć ekranizację, bo nie chcę rozstawać się z bohaterami, z drugiej strony nie wiem czy to co widzę w głowie nie jest lepsze. Czy to jak widzę Anthonny`ego biegnącego hotelowym korytarzem, czy Jenn w upalnej Afryce, nie jest bardziej rozrywający. Ta książka bardzo mnie poruszyła. Najchętniej zaczęłabym ją czytać od nowa…


Ocena: 10



"Ostatni list od kochanka", Jojo Moyes, tytuł oryginału: The Last Letter from Your Lover, tłumaczyła: Anna Gralak, liczba stron: 512

11 komentarzy:

  1. W takim razie koniecznie muszę poszukać. Jeżeli książka nawet po ponownym czytaniu za jakiś czas wzbudza nadal wielkie emocje, to z pewnością warto. A dramatyzm i suspens to przepis na sukces :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Aż wstyd powiedzieć, że nie znam...

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam nadzieję, że ta historia spodoba mi się bardziej niż "Zanim się pojawiłeś", która mnie mocno zawiodła.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytam teraz tą nową książkę i czy dobrze zauważyam że jest to ta sama opowieść co z 2014 roku o tym samym tytule? To czemu wydana drugi raz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. poprzednie wydanie zostało wyczerpane i chyba zmieniło się wydawnictwo które ma prawa do wydawania powieści autorki w Polsce.

      Usuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.