W grudniu przeczytałam dwadzieścia cztery książki, dzięki temu, że de facto przepracowałam tylko pół miesiąca bo i byłam na wolnym i nieco chorowałam, więc miałam czas wylegiwać się z książką i raczej nie nosiło mnie po ludziach, chociaż i takich epizodów nie brakowało, ale w sumie był taki jeden, ale intensywny... Jestem zadowolona z tego wyniku, chociaż nie sądzę bym go utrzymała w styczniu. Nie kroi się wiele wolnego, a zapowiada się wiele obowiązków, ale zobaczymy jak to będzie. W grudniu nie chodziłam na siłownię, a teraz próbuję słuchać audiobooków, albo wczoraj na rowerku czytałam ebooka. Można!!
Jeżeli chodzi o złe książki tego grudnia, ciężka sprawa, bo naprawdę chyba takich nie było. Owszem Francuski klejnot jest jedną ze słabszych, ale biorąc pod uwagę, że później było tyle książek rewelacyjnych to się to wszystko kompensuje. A nie, totalną pomyłką był Wieczór taki jak ten o nie i brrrr
Co zaś się tyczy książek dobrych, lub wspaniałych, chyba powinnam wymienić połowę tytułów, jak nie więcej.
Z takich fajnych obyczajówek to mogę spokojnie polecić Dziewczynę z nagietkowym szalem nie spodziewałam się, że będzie aż tak dobra! Krawcowa z Madrytu to również porywająca opowieść, która mnie oczarowała. A Nie mówcie że nie mamy niczego to książka ciężka, ale warta uwagi.
Wiadomo, że Makbet to klasyka i cieszę się, że w grudniu udało mi się odkryć ją na nowo. Na jutro chyba wybiorę Wieczór Trzech króli.
Z literatury faktu, reportaży uważam, że warto pamiętać i Białowieża szeptem, oj bardzo dobrze mi się ją czytało.
Tak prezentuje się przegląd grudnia... ładny miesiąc, dał mi momentami w kość, ale chyba już wiem, jak zmienić pewne rzeczy, ale nie mogę nic poradzić na to, że nie ma śniegu!!!!
A jak Wam minął dwunasty miesiąc 2017 roku?
Na rowerku ebooka?
OdpowiedzUsuńUdany miesiąc czytelniczo :)
OdpowiedzUsuńJa w tym tygodniu bardzo dużo przeczytałam, bo byłam na l4 i nawet nie miałam sił na nic innego.