Strony

wtorek, 28 sierpnia 2018

"To nie jest miejsce do życia . Stalinowskie wysiedlenia znad Bugu i z Bieszczad" - Krzysztof Potaczała

Na pewno każdy z Was kojarzy scenę z Samych swoich, która pokazuje pociąg wiozący Zabużan z Kresów na Ziemie Odzyskane, zmęczeni, zaniepokojeni, ale jadą zaczynać nowe życie. Film Chęcińskiego jest komedią, dlatego próżono dopatrywać się w nim świadectwa przedwojennej Polski, nie znajdziemy tam opowieści o wojennych losach Kresów, a jedyny wątek z okresu sanacji to wojna o zaorany pas ziemi. Kresy Wschodnie to źródło niekończących się opowieści, co wioska to dramat, koszmar, dlatego od czasu do czasu sięgam po książki, które opowiadają właśnie tego typu historię. Gdy zobaczyłam zapowiedź reportażu o wysiedleniach, wiedziałam, że muszę to przeczytać, szkoda tylko, że tyle ta książka musiała czekać aż sobie o niej przypomnę. Starałam się więc odkupić grzech zaniechania szybką lekturą.



Operację spinającą klamrą ten reportaż nazwano w kręgach władzy poprawianiem granicy. W 1951 roku na życzenie Stalina Polska zrzekła się części terenów nadbużańskich, a w zamian otrzymała fragment Bieszczadów. W wyniku polsko-sowieckiej umowy przymusowo przesiedlono kilkadziesiąt tysięcy ludzi Polaków i Ukraińców związanych od pokoleń ze swoją ziemią. Pierwsi zamienili równiny na góry, drudzy góry na bezkresne stepy. Jednych rzucono do zapadłych krytych strzechą chat, innym kazano budować lepianki. Polaków i Ukraińców połączył wspólny wysiedleńczy los, choć długo licytowali się, kto z nich ucierpiał bardziej. Ale książka Krzysztofa Potaczały to nie tylko opowieść czasów powojennych. Autor opowiada o tym, jak układały się polskie i ukraińskie relacje z Żydami i Niemcami przed wojną i w czasie wojny, kiedy i gdzie zostało zasiane ziarno nienawiści, kto zdołał przetrwać i jakie pozostawił świadectwo. Dlaczego bliscy sobie ludzie gotowi byli się zabijać, a innych niekiedy zupełnie obcych stać było na heroiczną, bezinteresowną pomoc. Pogmatwane losy wielokulturowej społeczności na polskich kresach oparte są głównie na zebranych przez autora ustnych świadectwach. Przedstawiona w tej książce opowieść zaczyna się w latach trzydziestych dwudziestego wieku, kończy zaś na latach sześćdziesiątych. Pokazuje wieloetniczny mikroświat, sąsiedzkie zależności, religijny i kulturowy konglomerat, jak również dojrzewające nacjonalizmy, które doprowadziły do niejednej tragedii. 
Krzysztof Potaczała dziennikarz niezależny, reporter. Publikuje w prasie ogólnopolskiej i regionalnej. Dotąd wydał: "KSU. Rejestracja buntu" (2010, 2015) biografia zespołu uważanego za jednego z prekursorów polskiego punk rocka, "Bieszczady w PRL-u", "Bieszczady w PRL-u 2", "Bieszczady w PRL-u 3" reportaże z okresu Polski Ludowej. Mieszka w Ustrzykach Dolnych.


Przenosimy się za Bug i w okolice Bieszczad. Najpierw poznajemy przedwojenną rzeczywistość, może nie opływającą w zbytki, ale sielankową, gdzie trzy nacje żyły z sobą w symbiozie: Polacy, Żydzi i Ukraińcy, sąsiadowali ze sobą, przyjaźnili się, mieli swoje waśnie, ale koegzystowali. Później nadszedł rok `39 i wraz z wojenną zawieruchą wkradł się niepokój, od metaforycznego stołu przy którym wszyscy siedzieli, zaczęli odchodzić najpierw Żydzi, później Ukraińcy, wbijając w stół siekierę i siejąc trwogę. Później ziemie te znalazły się w łapach Sowietów, a ci błyskawicznie odkryli dobra naturalne, za Bugiem węgiel, w Bieszczadach masę bogactwa naturalnego, a pazerny Związek Radziecki, mający na swych bezkresnych terenach mnóstwo innych podobnych terenów, chciał więcej i więcej, ludzie przeszkadzali. Byli jak pionki na szachownicy, które przestawia niefrasobliwe dziecko, ci na Wschód, ci na Zachów, ci na Południe, a ci chwilowo mogą zostać.  Poruszająca i niełatwa lektura.

Ta książka jest mroczna, jak czarno-białę zdjęcie, dużo w niej śmierci, strachu, świata który jest bezwzględnie niszczony. Ludzie wyrywani z korzeniami, skazani na tułaczkę, na oderwanie od tego wszystkiego w czym wyrośli. Dzieci, które nie rozumieją co się dzieje, ale udziela im się niepokój dorosłych. Ta książka to nie tylko opowieść o wysiedleniu, to książka o wojennej i powojennej rzeczywistości na Wschodzie. Bieszczady, jako teren wysiedleń to dla mnie temat stosunkowo nowy(nie jestem historykiem), a kiedy zobaczyłam w tekście miasto mego urodzenia(gdzie przed UPA uciekał jeden z wspomnianych w książce ludzi, zrobiło mi się ciepło na sercu), zresztą Rzeszowszczyzna, przewija się w tekście jako destylacja dla tych, którzy chcieli uciec przed pogromem. Co gorsze koniec wojny nie przyniósł upragnionego spokoju.



Książka jest bardzo dobrze napisana, reporterski styl, bez zbędnych dygresji, obiektywnie opowiedziana historia, która sama w sobie ma moc by wstrząsnąć, nie potrzebuje do tego tanich literackich zabiegów. Może trochę więcej zdjęć by się przydało, jak również jakaś solidniejsza mapka(niż ta z wklejki), zlokalizowanie miejsc o których autor pisze nie jest łatwe, wymaga lokalizowania po sąsiednich miejscowościach, bo w przypadku nazw mniejszych miejscowości jedna nazwa to czasami kilka wiosek(np. Zabuże). Jednak zasadniczo nie mam zastrzeżeń.


Książka recenzowana dla portalu Duże Ka

2 komentarze:

  1. Pięknie napisałaś Kaśku o tej książce. Namówię bibliotekę, by ją kupiła, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Post napisany bardzo ciekawie i interesująco co zachęca do przeczytania opisanej książki. Jeśli będę miała okazję to na pewno ją przeczytam, dzięki Tobie :)

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.