Od blisko dekady jestem fanką Jodi Picoult, każdą
jej książkę dopadam natychmiast po premierze i czytam niemalże od razu. Na nową
powieść musieliśmy trochę czekać. Iskra
światła swoją okładką nawiązuje do poprzedniej powieści, która pochłonęła
mnie i emocjonalnie zaangażowała. Pomimo upływu kilkunastu miesięcy wciąż
pamiętam jak się czułam czytając, pamiętam gdzie ją czytałam i nie mogę
wyrzucić jej z pamięci. Ta książka ma tematykę inną, chociaż nie jest
pozbawiona treści dotyczących równouprawnienia, zdania o wciąż istniejącej
segregacji rasowej także się pojawiają, najwyraźniej ten wątek jest ważny dla
Picoult. W dobie marszy kobiet, walki o zmianę ustawy dopuszczającej aborcję,
ta książka dodatkowo zyskuje na aktualności, a jak to bywa u Picoult nie
dostaniemy gotowej odpowiedzi, zdanie musimy wyrobić sobie sami.
W ten ciepły, jesienny poranek nic nie zapowiadało tragedii. W klinice dla kobiet, oferującej pomoc wszystkim potrzebującym, praca wre jak każdego innego dnia. Gdy do środka wpada zdesperowany mężczyzna, otwiera ogień i bierze zakładników, dochodzi do tragedii.
Na miejsce przybywa Hugh McElroy, policyjny negocjator. Zabezpiecza teren i przygotowuje się do rozmowy ze sprawcą. Wystarczy jednak krótki esemes, by ziemia usunęła mu się spod nóg. Wśród zakładników jest Wren, jego piętnastoletnia córka, która przyjechała tu bez jego wiedzy i w sobie tylko znanym celu.
Na szczęście Wren w tej trudnej sytuacji otaczają wspaniali ludzie. Pielęgniarka, która mimo paraliżującego strachu ratuje życie ciężko rannej kobiecie. Lekarz, który wykonuje swoją pracę w imię wiary. Młoda kobieta, która przyjechała usunąć ciążę. A nawet obrończyni życia udająca pacjentkę, która podstępem weszła do ośrodka. Im wszystkim zagraża niezrównoważony osobnik, który mści się za swoje krzywdy.
Odważna, wciągająca powieść, w której akcja toczy się niejako "do tyłu" - autorka stopniowo odsłania przed czytelnikami powody oraz pobudki, które owego feralnego dnia sprowadziły bohaterów w to samo miejsce.
Jodi Picoult, jedna z najbardziej nieustraszonych pisarek naszych czasów, jak zwykle nie stroni od trudnych tematów i stawia niewygodne pytania. Jak pogodzić prawa matki z prawami jej nienarodzonego dziecka? Co znaczy być dobrym rodzicem? Czy ten, kto rzuca kamień, zawsze jest bez winy? "Iskra światła" nikogo nie pozostawi obojętnym.
Przenosimy się do ośrodka dla kobiet, ta niepozorna
przychodnia jest miejscem, gdzie przychodzi się na cytologię, po receptę, ale
gdzie również wykonywana jest aborcja, co sprawia, że przed wejściem
demonstrują obrońcy życia, którzy chcą przekonać każdą kobietę, że aborcja to
nie jest wyjście. Nagle do środka wpada mężczyzna i zaczyna strzelać.
Przebywający w ośrodku stają się zakładnikami, a mężczyzna w pierwszym szale
oddaje kilka śmiertelnych strzałów. Wśród zakładników jest córka miejscowego
policyjnego negocjatora, co prędko wychodzi na jaw i staje się kartą
przetargową. Autorka za pomocą retrospekcji, cofania się w czasie przedstawia
nam każdego bohatera, jest tam obrończyni życia, która wkradła się do
przychodni ukradkiem by stać się czwartą kolumną, jest pielęgniarka, jest
dziewczyna, która ma pecha i przyjechała na zabieg ze złamanym sercem i w
ostatniej chwili, jest też Wren, owa córka, która przyjechała do przychodni w
tajemnicy przed ojcem z ciotką i teraz umiera z wyrzutów sumienia, jest
wierzący lekarz, który dokonuje aborcji bo chociaż wierzy, to uważa, że to jego
obowiązek i musi w ten sposób pomagać. Dlaczego George tego dnia chwycił za
broń? Co skłoniło głęboko wierzącego mężczyznę to aktu takiego zła?
Na początku długo myślałam, że zaliczę te książkę do
tych przeciętnych, które wyszły spod pióra Picoult, że może nie jest najsłabsza
i nie zabija mnie jak np. Drugie
spojrzenie, ale nie jest to Dziewiętnaście
minut, żeby trzymać się wątku przewodniego, czyli nagłej strzelaniny,
powodowanej eskalacją burzliwych uczuć, ale im bliżej końca byłam, doceniłam,
przede wszystkim brak osądu. Picoult nie pisze tendencyjnie, pokazuje, że
prawda jest złożona. Nie przychyla się ani do stanowiska obrońców życia, ani
nie staje po stronie obrońców wyboru. Opis procedury aborcji, może wstrząsnąć,
ale nie można przed prawdą uciekać, bo tylko znając pełen obraz możemy wyrobić sobie
własne zdanie. Ta książka ma być pretekstem do tego by przyjrzeć się własnemu
otoczeniu, być bardziej otwartym na rozgrywające się wokół nas dramaty. Bo
chociażby Beth, biedna naiwna dziewczyna, która pakuje się w kłopoty, nie może
nikomu powiedzieć o swej tajemnicy, co powoduje taki, a nie inny rozwój
sytuacji. Tak naprawdę każdy bohater opisywany przez Picoult angażuje
czytelnika w swoją historię, to nie są papierowe postaci, to żywi ludzie z
prawdziwymi dramatami, którzy nagle zostają spleceni wspólnym dramatem.
Będę myślała o tej książce, nie jest łatwa, ale
naprawdę polecam!
Książka recenzowana dla portalu Duże Ka
*tłumaczyła: Magdalena Moltzan-Małkowska
Czekam na swój egzemplarz tej książki i po Twojej recenzji czuję, że będzie to książka, która zresztą,jak większość książek tej autorki, pozostawi we mnie swój trwały ślad. 😊
OdpowiedzUsuńZapisuję tytuł :)
OdpowiedzUsuńPo twojej recenzji już nie mogę się doczekać kiedy przeczytam te książkę :) pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Picoult, więc napewno przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Lady Spark
[kreatywna-alternatywa]
Jodi Picoult to moja ukochana pisarka, więc nie mogłabym przejść obojętnie także obok tego tytułu.
OdpowiedzUsuńDokładnie, pisarka przedstawia żywych ludzki z prawdziwymi problemami. Na pewno poszukam tego tytułu.
OdpowiedzUsuńKolejna świetna powieść Jodi Picoult, którą naprawdę warto przeczytać. Mi równiez podoba się to, że autorka nie narzuca swojego zdania na dany temat, tylko przedstawiając różne punkty widzenia nakłania czytelnika do refleksji i wyrobienia sobie własnej opinii. :)
OdpowiedzUsuń