Młody Jason otrzymuje od swojego stryjecznego dziadka szereg instrukcji, które mają doprowadzić do tego, że egoistyczny i arogancki chłopak przemyśli swoje życie i pojmie, co w nim naprawdę najważniejsze. Pomagają mu w tym nowi przyjaciele, między innymi siedmioletnia Emily, z niezwykłą pogodą ducha zmagająca się z ciężką chorobą. Jeżeli Jasonowi uda się wykonać wszystkie zadania, na końcu drogi czeka na niego bezcenny dar.
Na podstawie książki Bezcenny dar zrealizowano w 2006 roku poruszający film.
Umiera głowa rodu Red Stevens. Pozostawił po sobie ogromny majątek. Za życia zajmował się handlem ropą, bydłem, ale był też filantropem. Jego rodzinie niczego nie brakowało, co zmieniło ich w stado roszczeniowych pasożytów. Po śmierci nestora, jego przyjaciel i prawnik wzywa krewnych i odczytuje testament. W specyficznym stylu każdy spadkobierca po wysłuchaniu swojego fragmentu opuszcza salę, ponadto nikt z nich nie dostaje majątku tak, by móc go przepuścić, obwarowane jest to wieloma przepisami. Finalnie zostaje na Sali stryjeczny wnuk zmarłego, młody, gniewny chłopak, wychowany w dobrobycie i wiodący próżniacze życie. Stryjeczny dziadek zapisuje mi bezcenny dar, który dostanie, gdy przejdzie przez szereg zadań, które nadzorować będzie właśnie prawnik i to on oceni realizację zadania. Zadania mają na celu zmienić próżniaka w człowieka wrażliwego na świat i innych ludzi, świadomego tego, co w życiu jest ważne.
Sam pomysł na książkę nie jest czymś nowym, podobny zabieg, a mianowicie starania o obiecany zapis mamy w młodzieżowej powieści Montgomery Dzban ciotki Becky, wątek doskonalenia siebie w imię przyobiecanej nagrody jest jak z Alchemika, ta książka jest utrzymana w stylu amerykańskiej powieści moralizatorskiej. Pomysł ciekawy, wykonanie też nie najgorsze, bo powiem wam, że się wzruszyłam i miałam łzy w oczach. Niestety autor potraktował temat powierzchownie, książka jest jakby konspektem. Już powiem Wam dlaczego. Otóż spadkodawca zleca zadanie, chłopak często ma znaleźć jakichś ludzi, w określonym wieku, z jakimś problemem i później wysnuć wniosek. On owszem tych ludzi znajduje, pomaga im, ale brakuje mi refleksji. Za łatwo dokonuje się ta zmiana, tak dzieje się tylko w książkach religijnych i w bajkach. Dla dorosłego człowieka to nie jest wiarygodne.
Właśnie książka wydaje mi się adresowana bardziej do młodzieży, tutaj zetknięcie starego prawnika z młodym człowiekiem, takie połączenie dwóch światów, będzie może bardziej dające do myślenia. Książka nie jest zła, ale nie da się wiarygodnie opisać przemiany człowieka, w tej konwencji, na niespełna dwustu stronach. Co nie zmienia faktu, że to taka optymistyczna lektura, która może przypomnieć nam o pewnych sprawach, o tym, co naprawdę jest ważne!
Myślę że dla młodych ludzi wkraczających w dorosłość będzie to świetna książka. Ja, póki co sobie ją odpuszczę 😃
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Jestem przekonana, że jeszcze kilka lat temu byłaby ona moim must have. Uwielbiałam swojego czasu takie książki i szukałam w nich właśnie swojej drogi, pomocy w trudnych chwilach i rozwiązania problemów. Jedna taka książka jest mi szczególnie bliska, aż do dzisiejszego dnia, ale może i po latach przydałaby mi się taka lektura... Muszę przemyśleć i poszukać jej w bibliotece, być może nada się na refleksyjny, jesienny dzień! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło, bookworm z Książkowoholizm :>
Mnie Alchemik nigdy nie porwał. Ta książka raczej też nie trafi na moją listę czytelniczką. [Kreatywna-alternatywa]
OdpowiedzUsuń