Miałam już kilka razy tak, że napaliłam się na jakąś serię, przeczytawszy uprzednio pochwalne recenzje i kupiłam hurtem. Później okazywało się, że już na etapie pierwszego tomu nie jest to moja bajka, męczę się, albo usypiam i tyle z tego. Stoją sobie takie nadgryzione serie na półce i czekają, aż dostanę demencji, zmieni mi się gust, albo zemrze mi się i spadkobierca doceni bardziej. Nauczyło mnie to ostrożności, nie kupuję już hurtem. Mój Bruchal zachwalała i już miałam w koszyku całą trylogię, ale się otrzeźwiłam, uznałam, że nie, bo zaś będę pluła sobie w brodę i po co mi to. Szukałam książki ciepłej, optymistycznej i takiej co przeczytam ją szybko, która mnie wciągnie. Czytałam ją ponad pół tygodnia, nawet biorąc pod uwagę to, że wkręciłam się w robienie paznokci hybrydowych i tym byłam zajęta wieczorami(obrobiłam już z sześćdziesiąt paznokci) to i tak jest to ślimacza prędkość.
Urzekająca opowieść o uczuciach przekazywanych za pomocą sekretnego języka kwiatów Zuzanna i Adam poznali i pokochali się na studiach, jednak nie dane było im być razem. Adam wyjechał na studia za granicę, po jakimś czasie ożenił się i przejął zarząd nad majątkiem teściów. Zuzanna zaś rzuciła studia, krótko była mężatką, a od lat samotnie wychowuje dziecko. Jednak los jest przewrotny i – po trzynastu latach – spotykają się na nowo. Adam zamawia projekt ogrodu, którym zajmować się ma właśnie Zuzanna. Kobieta postanawia przekazać mu wiadomość ukrytą w roślinach. W końcu nie od dziś fascynuje ją wiktoriański język kwiatów, często „pisze“ w ten sposób wiadomości do swoich bliskich. Czy Adam zdoła zrozumieć ukryte przesłanie? Ogród Zuzanny to powieść o szczególnej atmosferze, z wyrazistymi, interesującymi bohaterami (także tymi drugoplanowymi, na dwóch czy czterech… łapach), pełna ciepła i humoru. Pierwszy tom cyklu.
Przenosimy się do niewielkiej miejscowości niedaleko Warszawy. Tam w domu mieszkają trzy panie Czaplickie i syn najmłodszej Wojtek. Babca Czaplicka, przesiedlona ongi z Kresów, jest żwawa, oryginalna i pełna wigoru, jej córka jest zgorzkniała i wiecznie skrzywiona, u mnie w domu mówiono by na nią Gorzkie Żale(w domu mawiamy tak że jak ktoś chodzi taki wiecznie skrzywiony to powinni jego zdjęcie dawać do kolekcjonowania, jak dzieci co zbierają obrazki na nabożeństwach - stąd taki skrót), Zuzanna, córka Krystyny jest w takim momencie swojego życia, że może równie dobrze stać się swoją matką, jak i babcią. Samotnie wychowuje syna, tyra za grosze u nuworysza. Nuworysz jest nowobogackim pełną gębą, ma kasę nie ma umiejętności i właśnie zleca Zuzannie zaprojektowanie ogrodu u faceta w którym Zuzanna się kiedyś kochała, ale ten był bawidamkiem. Dookoła bohaterek toczy się życie małej miejscowości z barwnymi postaciami, wielkimi dramatami.
Brzmi mało odkrywczo? Nic dziwnego bo w tej książce nie ma nic nowego, wszystko już było i to sprawniej napisane. Sądzę, że miało być śmiesznie, wydaje mi się, że dostrzegam ten zamysł, zabawne nazwy i nazwiska, ale mnie to nie bawi, może transseksualna kura, czy właścicielka knajpy w lateksowym stroju mają bawić, ale dla mnie było to jak wrzucenie wszystkich możliwych, potencjalnie zabawnych sytuacji do jednego blendera, a nuż coś wyjdzie. Z rozbawieniem mnie – nie wyszło. Są też wątki romantyczne, dramatyczne, obyczajowe, ale żaden do mnie nie przemówil. Wiem, że ta książka zbierała fantastyczne recenzje, ale dla mnie okazała się zawodem, który miał rokujące momenty, ale finalnie mnie rozczarował i nie ma we mnie za grosz ciekawości, co będzie dalej. Dobra, jak ktoś mi kupi w prezencie, to przeczytam. Widziałam, zapowiedź nowej książki autorek, z ciekawości zerknę, może akurat inna seria mnie przekona!
Nie miałam ochoty na tę serię już przy ukazaniu się pierwszego tomu. Przeczuwałam, że to będzie coś zwyczajnego, a na takie lektury szkoda mi czasu. Widzę, iż moja intuicja zadziałała.
OdpowiedzUsuńO tak, miałaś lepsze wyczucie niż ja!
Usuń