Jakiegoś czasu podświadomie zwracam uwagę bardziej na książki związane z filmem czy z serialem. Niby wiem, że książka będzie zawsze lepsza, ale jeśli się zdarzy, że powieść mnie wciągnie to wtedy serial jest doskonałą okazją do tego by ta przygoda trwała. O serialu Pod powierzchnią sporo słyszałam, znajomi chwalili, pytali czy oglądałam, a ja oczywiście nie w temacie, dlatego gdy zobaczyłam zapowiedź książki uznałam, że czemu nie. Najpierw książka jak chociaż trochę mnie wciągnie to wygospodaruję czas na oglądanie. Od razu mówię, serialu nie widziałam i nie mogę się odnieść do tego czy przeczytanie książki będzie spojlerem. Ocenię powieść jako odrębny byt, który trafi, do ręki przypadkowego czytelnika.
Nic w tej historii nie jest takie, jak się wydaje. A każda tajemnica ma swój początek. Pod powierzchnią, trzymająca w napięciu powieść inspirowana hitem stacji TVN.
Komisarz Maria Byszewska zaczyna śledztwo w sprawie porwania czteroletniego Kacpra. Gdy kilka dni później w Płocku bez śladu ginie kolejny chłopiec, Maks Gajewski, w mieście wybucha panika. Media łączą sprawy, choć śledczy nie mają na to żadnych dowodów.
Byszewska działa pod presją. Wie, że tu nie ma miejsca na błędy. W rozwiązaniu sprawy nie pomagają jej żądne sensacji media, arogancki detektyw, nadgorliwy syn policjant i nierozwiązane sprawy z przeszłości. W dodatku Marta Gajewska nie wierzy, że jej dziecko mogło się utopić. Życie osobiste komisarz miesza się ze śledztwem. Maria stanie przed wyborami, które na zawsze zmienią życie zaginionych chłopców. A także los jej syna.
Jest festyn, głośno, radośnie i tłumy, nagle opada żagiel i ginie dziecko. Spanikowana matka dzwoni na policję co stawia służby w stan gotowości. W sprawę angażuje się komisarz Maja Byszewska, która nie szczędzi wysiłków by odnaleźć chłopca, sprawdzany jest monitoring i najbliżsi, pojawia się szansa na rozjaśnienie sytuacji, gdy okazuje się, że ojciec chłopca coś ukrywa, ale wszystko się zmienia, gdy po kilku dniach ginie inne dziecko. Opinia publiczna widzi w tym serię, policja nie jest do końca przekonana. Akcja nabiera tempa i prędko pochłonie Byszewską bez reszty a dodatkowo w poszukiwania zaangażuje się syn komisarz. Są emocje, jest intryga. Teoretycznie wszystko co w kryminale się liczy.
Od razu Wam powiem, że książka może się spodobać komuś, kto nie zna serialu chociaż jest napisana w typowo filmowy sposób. Jest bardzo niewiele opisów, tak jakby czytelnik już wiedział jak wygląda otoczenie, jak wygląda większość kluczowych bohaterów. Z jednej strony większość czytelników zwykle narzeka na ilość opisów, chyba odbija nam się czkawką ilość opisów przyrody, ale wydaje mi się, że pewna ilość opisów pozwala wczuć się w klimat, zobaczyć miejsca, właśnie za to cenimy dobrych pisarzy, za plastyczne pisanie, które pozwala nam poznawać nowe miejsca. Tutaj może nie ma tych miejsc odmalowanych z pietyzmem, wycyzelowanych do drzazgi, sterczącej z lewej nogi krzesła, na którym bohaterka rzuciła torebkę, ale w jakiś przedziwny sposób mogłam się wczuć w klimat książki. Od pierwszej strony jesteśmy w centrum akcji, później jest ta ciekawość co się stało.
Książka jest prequelem więc nieznajomość serialu w niczym mi nie wadziła, a przeciwnie obudziła we mnie ciekawość serialu jeszcze większa, mam nadzieję że na weekendzie znajdę chwilę i zacznę nadrabiać!
Książka recenzowana dla portalu Duże Ka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.
A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )
Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.
Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)
Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.
Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy
Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.
Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.