Temat Holocaustu, nie wierzę, że TO napiszę, bo brzmi to niefortunnie, stał się modny. Na FB widzę wielkie zainteresowanie książkami poświęconymi tej tematyce, chociaż ciężar gatunkowy różni się i to bardzo. To tak jakby zestawić Listę Schindlera z Wojennymi dziewczynami. Nie zrozumcie mnie źle ja bardzo lubię Wojenne dziewczyny oglądałam je w tym roku już ze trzy razy, ale jest to opowieść o wojnie, ale lekka, nie mówię, że fałszywa, ale bardzo wypolerowana. Innym gatunkiem są książki pisane przez zagranicznych autorów, którzy uważają, że pokażą nam jak to wyglądało i jest mnóstwo kwiatków, jak zlew na prowincji w czasie wojny, a uwierzcie mi, że czytałam książki w których w samym środku wojny na wsi zajadano się pomarańczami. Niech więc jedzą ciastka, skoro brakowało chleba.
Inspirowana prawdziwymi wydarzeniami, wielokrotnie nagradzana powieść, która porusza równie mocno, jak Chłopiec w pasiastej piżamie i Złodziejka książek.Hanna Śliwka jest u progu czternastych urodzin, kiedy niemiecka armia przekracza granicę okupowanej przez Sowietów Ukrainy. Za nią wkracza Gestapo, mające jasno określony cel – „uwolnić od Żydów” sztetl, w którym mieszka dziewczyna.Przed nastaniem niemieckiej okupacji Hanna wraz z młodszym rodzeństwem spędzała czas na zgłębianiu sekretów rodzinnej wsi Kwasowa, podziwianiu rysunków przystojnego Leona Stadnicka i pomocy sąsiadom w farbowaniu ozdobnych pisanek. Teraz jednak, razem z Leonem i rodziną, muszą uciekać ze sztetla. Znajdują schronienie w mrocznych jaskiniach pod falującymi łąkami, gdzie podobno zamieszkują złe duchy.Podczas gdy na powierzchni z rąk nazistów giną ludzie, oni walczą pod ziemią z chorobami i głodem. Kiedy ojciec Hanny nagle znika, to właśnie na nią spada zadanie jego odnalezienia i odpowiedzialność za utrzymanie rodziny i przyjaciół przy życiu.Tak naprawdę mam na imię Hanna to subtelna powieść, w której wojna widziana jest oczyma dziecka. Skierowana zarówno dla starszego, jak i młodszego czytelnika, sławi podtrzymywanie rodzinnych więzi, piękno pomocnej dłoni i nieustępliwość ludzkiego ducha nawet w najtrudniejszych czasach.
Poznajemy czternastoletnią dziewczynę, która zamieszkuje bliżej nieokreśloną część Ukrainy, założyłabym, że ze względu na sąsiadkę Ałłę, która wprowadza ją w świat zwyczajów Hucułów, to będą te rejony z okolic Karpat. Jest żydówką zamieszkującą Ukrainę, już fragment, gdy bohaterka przedstawia koleje geopolityczne tych ziem i twierdzi, że najpierw była Ukraina, później Austria, później Polska, to byłam lekko zdziwiona, ale jeszcze zniosłam. Wybuch wojny jest przedstawiony bardzo chaotycznie. Bohaterka ma w chwili rozpoczęcia książki czternaście lat, jej rówieśniczki będą czynnie brały udział w konspiracji, a ta jest tak infantylna, chociaż przecież ten schemat sprawdza się już w literaturze doskonale. Niedoścignionym wzorem jest Dziennik Anny Frank, którego siła opiera się na autentyczności, tymczasem, muszę to z bólem powiedzieć Tara Lynn Masih chyba naoglądała się wojennych romansów i naczytała się blogów, bo jej wizja wojny jest tak naiwna, że nie wiem od czego zacząć. Niemcy opukują ściany, żeby sprawdzić czy nie ma kryjówki, ale bohaterka się opiera o ścianę, więc nic nie słuchać, matka nie dostaje chleba bo jest Żydówką - wysyła córkę, a ta nie dość że dostaje chleb, to jeszcze wbrew kartce dostaje podwójną porcję - fortelem. We wsi planowany jest pogrom Żydów - wystarczy powiesić na drzwiach krzyż, a wcześniej ojciec zdejmuje mezuzę. To wszystko jest takie proste! Dramatyzmu za grosz, za to braki w kwerendzie, pisanie na kolanie wychodzą z każdej strony
Sam pomysł na powieść - moim zdaniem bardzo dobry i czytałam wiele powieści w tym stylu, o tej tematyce, które się sprawdzały i były poruszającymi, wstrząsającymi opowieściami, tymczasem wadą tej książki jest to, że autorka nie czuje tematu. Książka zebrała wiele wyśmienitych recenzji, ja tego nie neguję, zapewne w Wielkiej Brytanii, wśród laików powieść ta będzie wywoływała ogromne emocje, wzruszy, będzie trzymała w napięciu, jednak nie sądzę, że w Polsce, ktoś kto zna temat nie będzie rozczarowany.
Raczej będę trzymać się z daleka od tej książki. Też zauważyłam, że taka tematyka zrobiła się modna, przyznam też, że sama chciałabym sięgnąć po powieść o wojnie albo z wojną w tle, ale właśnie niewygładzoną i bez błędów o jakich wspomniałaś.
OdpowiedzUsuń