Strony

poniedziałek, 9 sierpnia 2021

"Lwowska kołysanka" - Monika Kowalska

 


Muszę w końcu wyleczyć się z rzucania się na wszystko z przymiotnikiem lwowski. Nie sądzę by na rynku zawiązał się spisek i by wydawcy uparli się doprowadzić mnie do ruiny, ale jak inaczej wytłumaczyć tę modę na lwowskie sagi? Przyznacie, że nie trzeba być paranoikiem by wietrzyć jakiś podstęp? Wydawnictwo Książnica niedawno wypuściło na rynek książkę Lwowska kołysanka  i niespecjalnie długo ze sobą walczyłam, nawet książka jakoś bardzo długo na hałdzie hańby nie leżała, bo ta zielona okładka wpada w oko, chociaż jest bardzo sztampowa, uśmiechnięta, elegancko ubrana dziewczyna, nic nie ma wspólnego z akcją, ale ładnie wygląda. Okładka jakich miliony. A co z treścią.



Przejmująca historia lwowskiej rodziny Szubów tuż przed wybuchem oraz w czasie II wojny światowej

Pierwszy tom to obraz życia Ady, córki kolejarza, i jej rodziny na tle lwowskiego przedmieścia w przededniu wojennej apokalipsy. Adela, praktykantka w ochronce, przemierza lwowskie ulice, pokazując ich uwodzicielski koloryt, a także ciemną stronę miasta. Razem z rodziną Szubów czytelnik będzie zmagał się z okrucieństwem wojennej i powojennej rzeczywistości, w końcu razem z nimi bydlęcym wagonem opuści Lwów, udając się na Zachód do nowej Polski.

Przenosimy się do Lwowa w przededniu II wojny światowej. Adela najstarsza córka zubożałej arystokratki i pracownika kolei zawsze chciała się uczyć, jednak rodzina jest biedna, trzeba iść do pracy. Adela pracuje w ochronce, pomaga w domu, gdzie twardą ręką rządzi matka. Za Adelą biega sąsiad - Ukrainiec, ale z polskiej matki i to uczucie do dziewczyny przeciąga go na polską stronę. Powoli uaktywniają się narodowościowe rozdźwięki, ale do apogeum konfliktu daleko. Są rodzinne tajemnice, jest nadciągająca wojna, pierwsze miłości i prawdziwe dramaty. Lwów z przełomu czwartej i piątej dekady XX wieku jest wdzięcznym tematem do opowiadania pięknych historii, ale czy tutaj to wyszło?


Książkę przeczytałam w jeden dzień i mam jeden podstawowy zarzut - jest o wszystkim i o niczym. Dla kogoś kto zna historię Lwowa, nie będzie żadnego wątku nowego, a te opowiedziane fragmenty pozostawiają niedosyt. Najwięcej potencjału miała moim zdaniem historia matki Adeli, ale potraktowanie jej skąpą retrospekcją bardzo wszystko spłyciło. Jak na obyczajową powieść o mieście w konkretnym czasie - jest strasznie blado. Romans, ani motylków, ani jakiejś chemii. Wiele wątków wrzuconych w jedną książkę i zaden nie pociągnięty do wysokiego C. Czytało się szybko i bez bólu, ale podejrzewam, że do soboty zapomnę o czym to było. Dalej polecam więc Trylogię lwowską!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.