Strony

piątek, 31 grudnia 2021

"Córka piekarza" - Sarah McCoy [książka 161 w 2021]


 Przeglądałam sobie instagrama i zobaczyłam na jakimś zdjęciu książkę Sarah McCoy. Jakiś czas temu czytałam jej Dzieci kartografa i do dziś pamiętam ogrom emocji, to była cudowna książka. Czytałam również Marylę z Zielonego Wzgórza ale ta mnie rozczarowała. Córka piekarza czekała na półce od czerwca 2015 i uznałam, że to już dosyć czekania. Zdjęłam ją z półki i  zaczęłam czytać. Trochę nierówna, ale dająca do myślenia.

wtorek, 28 grudnia 2021

"Doktor Anna" - Ałbena Grabowska [ Uczniowie Hipokratesa, tom drugi]

 


Możemy debatować nad współczesnym feminizmie, polemizować z założeniami, a wiele osób uważa słowo feministka za największą obelgę. Wiele kobiet z wyższością stwierdza, że nie są feministkami, bo wspaniale być pokorną i poddaną mężowi. Trochę to deprecjonuje wszystkie te kobiety, które walczyły o to, żeby dziś był wybór, żeby każda z nas mogła sama podjąć decyzję, chcę być w domu, czy robić karierę. Ałbena Grabowska kolejny raz w porywającym stylu, będącym skrzyżowaniem Thorwalda z Dołęgą-Mostowiczem,  polska doktor Quinn, przeplatana historiami prekursorów medycyny.

poniedziałek, 27 grudnia 2021

"Przeminęło z wiatrem" - Margaret Mitchell[ilustrowane wydanie klasyki]

 


Rok temu ukazała się informacja o tym, że Albatros wydaje wersję ilustrowaną jednej z mojej ukochanych powieści. Mam w domu dwa wydania Przeminęło z wiatrem z czego jedno wydanie w dwóch egzemplarzach. Obiecałam sobie, że nie dam się orżnąć na siedemdziesiąt zlotych kupując kota w worku. Dlaczego w worku? Bo książka była zafoliowana, nie mogłam sprawdzić jaka ta ilustrowana wersja jest. Teraz ten zabieg rozumiem. Po przekartkowaniu mało kto by kupił. Chociaż wydanie w twardej oprawie to kusząca perspektywa.

Obiecałam sobie, że nie kupię i już.



niedziela, 26 grudnia 2021

"Nagie serca" - Colleen Hoover[o przeszłości, co rzutuje na teraźniejszość]


 Mówią, że jaka Wigilia, taki cały rok. W piątek po wieczerzy skończyłam czytać Stara miłość nie rdzewieje i miałam ochotę na coś, co zaangażuje mnie równie mocno. Nie miałam następnego tomu, a więc zaczęłam przeglądać książki, które kupiłam w ubiegłym roku. Scrollując własny instagram, przypomniałam sobie, że mam książkę Colleen Hoover. Nie czytałam jej od razu po zakupie, bo mówiło się o niej różnie. A ja chciałam podejść do niej z czystą kartą. I dobrze, że czekałam, bo nie pamiętałam żadnych recenzji, opinii - nic. Okładka jest piękna, taka wakacyjna, cudownie brało się do ręki tę książkę, gdy za oknem szalał wiatr i zacinał deszcz. Opis przeczytałam pobieżnie, nie chciałam śladu spojleru.

sobota, 25 grudnia 2021

"Stara miłość nie rdzewieje" - Denise Grover Swank[#czterywesela tom drugi]


 W luty, przypadkowo sięgnęłam po książkę z serii #cztery wesela Przypadkowy narzeczony był książką, którą bardzo dobrze wspominam i przeglądając strony księgarni zobaczyłam, że są kolejne tomy tej historii. Ukazał się już tom drugi i trzeci a ja postanowiłam być odpowiedzialna i kupiłam tom drugi. Tylko. Znacie powiedzenie chytry dwa razy traci? To o mnie, gdybym miała trzeci tom mogłabym się zanurzyć w lekturę, a tak to muszę czekać aż otworzą księgarnie. Świat jest pełen dramatów. 

piątek, 24 grudnia 2021

"Miłość w zamkniętej kopercie" - Vi Keeland, Penelope Ward[najlepszy romans na święta]


 Irena czasami doprowadza mnie do szału.. Tak było kilka tygodni temu, gdy uparła się by namówić mnie do czytania książki Miłość w zamkniętej kopercie powiedziałam jej wówczas, że nie mogę kupić nic nowego i żeby przestała kusić. A ona nic sobie z tego nie robiła, aż w końcu uległam. Tzn. Gwiazdorek uległ, bo pod choinką miał zostawić tę książkę. A że miałam kaca książkowego, to ukradłam Gwiazdorowi prezent. I to był doskonały pomysł, chociaż przez kilka godzin byłam bezużyteczna, bo nie mogłam się oderwać.

czwartek, 23 grudnia 2021

"Dash i Lily" - Rachel Cohn, David Levithan


 Rok temu nieco przeholowałam z powieściami świątecznymi. Oczywiście nie mogę powiedzieć, że w tym roku nic sobie nie pofolgowałam, bo to byłoby wierutne kłamstwo, niemniej - z tego będę się rozliczać za rok. Zgromadziłam rok temu zapas, jakby święta miały trwać tygodniami, a zapomniałam, że literatura świąteczna nudzi się. Nie można stale tkwić w świecie słodkich laseczek, śniegu, cudów i słodyczy. Muszę mieć jakąś odtrutkę. I tak zasłodziłam się rok temu i Dash i Lily wylądowali na szczycie hałdy i czekali na swój czas. Nie uznaję czytania świątecznych książek w środku lata, wolałam poczekać do świąt. Około trzysta stron. Trzy dni czytania, a niby młodzieżówka. 

wtorek, 21 grudnia 2021

"Cywilizacja komunizmu" - Leopold Tyrmand




Dla pewnego pokolenia proza Leopolda Tyrmanda jest kultowa, a on sam naleźy do twarzy buntu, niezależności. Moja przygoda z tym autorem trwa od dekady, gdy Mama namówiła mnie na zakup jednej z jego powieści i dała mi do zrozumienia, że ona Tyrmanda lubi i szanuje i chce czytać. Tak książki Tyrmanda zaczęły się u nas w domu pojawiać, prócz jego powieści zaroiło się od dzienników, listów, wspomnień, biografii. No obsesja. Wydawnictwo MG wydało książkę Tyrmanda o komunizmie, czyli o czymś bardzo mu współczesnym, dla nas - żyjących w XXI wieku jest to już egzotyczny temat, który znamy ze wspomnień rodziców i historii, ale dzięki takim książkom możemy przyjrzeć się bliżej.

niedziela, 19 grudnia 2021

"Ćma" - Joanna Wtulich


 Pod koniec 2020 roku zakochałam się w twórczości Joanny Wtulich. Rok 2021 był pod znakiem czekania na kolejny tom. Dowiedziałam się w międzyczasie, że autorka wydała wcześniej inną powieść. Długo się wahałam, oglądałam Ćmę i nie mogłam się zdecydować. Bałam się, że Joanna Wtulich napisała świetną powieść historyczną, ale czy na pewno chcę się zaczytywać każdą jej książką? W końcu uległam, książka była u mnie, ale swoje przeleżała. Na fali książkowego kaca skusiłam się na nią i miałam deja vu. Znowu był środek nocy, a ja nie mogłam się oderwać.

sobota, 18 grudnia 2021

"Życie jest zbyt krótkie" - Abby Jimenez [doskonała książka na kryzys czytelniczy]


 W piątek wzięłam z półki Miasteczko Middelmarch widziałam, że po latach planowane jest wznowienie i uznałam, to za świetny pretekst. Zaczęłam czytać i chociaż lektura zapowiada się rozkosznie, to jednak jest to lektura niespieszna, a ja czułam, że potrzebuję czegoś co mnie porwie od pierwszej strony. Chodziłam po pokoju i szukałam czegoś, co do mnie przemówi. Przypomniałam sobie, że od kilku tygodni miałam ochotę sięgnąć po książkę Życie jest zbyt krótkie, autorka już raz mnie oczarowałą. Byłam ciekawa, czy tu utrzyma poziom. Intuicja mnie nie zawiodła. Nie mogłam się od książki oderwać, pomimo późnej pory czytałam z zapartym tchem.

czwartek, 16 grudnia 2021

"Pierwsza taka gwiazdka" - Karen Schaler [ coraz bliżej święta, oj tak]


 O ile mam obsesję na punkcie świąt, śniegu, lampeczek, kolęd i całego tego klimatu, o tyle nie muszę czytać w grudniu świątecznych książek. Spokojnie radzę sobie bez tego. Jak coś wpada mi w ręce to spoko, przeczytam i ocenię, ale nie zbieram świątecznych tytułów przez cały rok, nie układam świątecznego stosu. Rok temu Irena wspomniała, że jej Szanowna Rodzicielka, bardzo poleca książkę Pierwsza taka gwiazdka a ja wielkim respektem darzę Panią B. i książkę kupiłam, mózg miałam jednak tak pełny tych zachwytów, że nawet jak zaczynałam to byłam onieśmielona. Ja mam tę książkę na świątecznej sesji z zeszłego roku, ale dopiero teraz udało mi się ją przeczytać. Umówmy się, okładka jest świąteczną kwintesencją!

wtorek, 14 grudnia 2021

"Uprowadzenie Madonny. Sztuka zagrabiona" - Włodzimierz Kalicki, Monika Kuhnke


 Facebook zna mnie jak zły szeląg, od pewnego czasu podsuwa mi pod oczy reklamy książek, które naprawdę mnie interesują. Ostatnio w oko wpadła mnie reklama drugiego tomu książki o zagrabionych dziełach sztuki. Poszukałam tomu pierwszego i nie uwierzycie! Mikołaj mi przyniósł! Zaczęłam czytać w weekend. To miał być przerywnik, miałam dawkować sobie lekturę, ale niewiele z tego wyszło. Książka mnie wciągnęła już od wstępu. Wymarzona książka dla wszystkich, którzy lubią historie o poszukiwaniu skarbów w stylu Bezcennego czy innych Skarbów Narodów tylko, że niekoniecznie z happy endem. 

"Sto lat Lenni i Margot" - Marianne Cronin


 Najmłodszych i najstarszych pozornie łączy wiele, oboje zwykle należą bardziej do innego świata. Może to sugerować, że jedna z bohaterek jest staruszką, a druga to malutkie dziecko. Jakoś tak ciężko było mi sobie uświadomić właściwego wieku Lenni.  Ja bardzo rzadko czytam takie książki. Zasadniczo unikam książek, które mają doprowadzić mnie do łez. Jakkolwiek na książkach lubię popłakać, ale jestem zaimpregnowana na chwyty, ograne, które mają doprowadzić mnie do łez. A do takich zaliczam historię ze szpitala, z onkologii, z hospicjum. A jednak tutaj przyciągnął mnie opis i to, że książka jest powieścią nagradzaną.

poniedziałek, 13 grudnia 2021

"Matka" - Maksym Gorki




Maksym Gorki to nazwisko, które przewija się w kontekście socrealizmu. W Polsce obecnie nie jest jakoś szalenie popularny. Był twarzą socrealizmu i literacką ikoną w Związku Radzieckim. Gdyby dziś żył, byłby celebrytą, bożyszczem partii, jego twarz atakowałaby nas z każdego książkowego Instagrama. Ponieważ w jego czasach media nie były aż tak rozwinięte, to niestety niecały świat go znał i kochał, ale Związek Radziecki robił, co mógł, by z rozmachem zachwalać jego twórczość. Jego powieść "Matka" to jedna z jego pierwszych powieści, jej wydanie to początki socjalizmu, a zwróćcie uwagę, że to sam początek XX wieku, minie kilkanaście lat nim lud się ostatecznie zbuntuje, obali cara, wznieci rewolucję i idee, o których wspomina ta książka, przynajmniej w teorii zatriumfują.

Powieść Maksyma Gorkiego wydana w 1906 roku, pierwszy w pełni socrealistyczny utwór, obrazujący narodziny ruchu robotniczego. Powstała na fali doświadczeń Gorkiego związanych z przedrewolucyjną demonstracją majową w Sormowie k. Niżnego Nowgorodu w 1902 roku. Utwór trzykrotnie zekranizowano.


Gorki od wczesnego dzieciństwa ciężko pracował fizycznie. Napatrzył się na nędzę i niedolę robotników i chłopów rosyjskich. Jego krytyka porządku carskiego, mieszczaństwa, władz wypływa z jego przeżyć i obserwacji. Jest zafascynowany ruchami socjaldemokratycznymi, w nich widzi ratunek na głęboką niesprawiedliwość społeczną. Matka to jego manifest, napisany 12 lat przed rewolucją październikową (której był przeciwnikiem). To jego opis stanu współczesnego sytuacji; szarej, brudnej i nędznej rosyjskiej prowincji początku XX wieku, fabryk w których robotnicy pracują po 10-12 godzin dziennie. Opis przemocy aparatu państwa i właścicieli, która powiela się w domach, gdzie króluje wódka i tyrania.


Żadnej nadziei, żadnej dobrej chwili. Jedyny promyk to buntująca się przeciw odwiecznemu porządkowi młodzież i jej piękne marzenia o równości i sprawiedliwości.
Pelagia Własowa, kobieta prosta, pokorna i głęboko religijna, żyje wraz z brutalnym mężem-alkoholikiem oraz buntującym się przeciwko nędzy i upokorzeniu, synem, Pawłem. Gdy Paweł zostaje przewodniczącym partii socjaldemokratycznej w miasteczku i zaczyna organizować w swoim domu spotkania z towarzyszami, za swoją działalność trafia do więzienia. Matka głęboko stara się zrozumieć syna, jego filozofię i cele.


Gorki wierzył w nowa ideę, która zwała się Socjalizmem (później, gdy Lenin zaczął ją realizować stał się wobec niej krytyczny), wierzył że istnieje taki ustrój społeczny, który wyrówna szanse, da powszechną edukację, powszechną służbę zdrowia, godne życie tym wynędzniałym, szarym ludziom.


Bo czyż nie jest tak, że wszyscy w to wierzymy, że wszyscy pragnęlibyśmy, by już nie było więcej nędzy, głodu, poniżenia. By niesprawiedliwość zniknęła z naszego świata.
Czy nie warto o to walczyć?


Tytułowa matka to wtórna analfabetka z prowincji. Ma męża alkoholika, który jest typowym przykładem wiejskiej patologii, pije, bije, a umiera, bo nie zgadza się na leczenie, bo w końcu wiadomo, że w szpitalu ludzi zabijają. Jego zabije nie szpital, a nieleczona przepuklina. Syn wkrótce po śmierci ojca angażuje się w socjalizm, a w owym czasie są to poglądy wywrotowe, za które grożą surowe kary. Jednak Paweł jest idealistą, widzi w nich nadzieję na lepsze jutro. Angażuje się coraz bardziej, a wpatrzona w swego syna matka, chce być częścią jego życia i sama staje się działaczką, bo przecież syn ma na pewno rację. Tak jak w "Pieśni o Rolandzie", bohater umiera i jest to honor i synonim wzniosłości. Tak w tej książce bohaterowie zostają schwytani albo pobici i to też ma natchnąć młodych adeptów systemu, by wzruszyli się do łez i zacisnąwszy pięści, poszli ruszać z posad bryłę świata.


Kojarzycie takie bajki dla dzieci, które są nasączone morałami, jak tort babci ponczem? Właśnie taka jest ta książka. To jest manifest, propaganda w wersji powieściowej, za wszelką cenę trzeba pokazać wroga ideologii, jako złego, podłego, bez sumienia i wspaniałych idealistów. Po pierwsze bohaterowie są tacy, że większość osób w tamtym czasie mogła się z nimi utożsamiać. O ich wartości nie decyduje pieniądz, ba nie decyduje wykształcenie czy wybitne umiejętności. Oni są oddani sprawie, do samego końca i to ma być gloryfikowane. Jak dla mnie ta książka ma niezwykły walor poznania innego sposobu pisania. Początków socrealizmu, który w Polsce kojarzy się z siermiężnymi rzeźbami i szarymi budynkami bez polotu. Ta książka jest tak kiczowata, że aż momentami zabawna, chociaż za Stalina, za taką recenzję miałabym pewne miejsce w transporcie na Syberię.

Książka recenzowana dla portalu Duże Ka

czwartek, 9 grudnia 2021

"Pozwól odejść" - Kristin Hannah [kontynuacja "Firefly Lane"]


 Polubiłam twórczość Kristin Hannah, mam wszystkie jej książki bo poluję wytrwale, trochę wolniej czytam i tak leżakują na półce. Podczas porządków znalazłam Firefly Lane tę książkę pochłonęłam i pisząc opinię zorientowałam się, że jest kontynuacja. Traf chciał, że miałam już ją w domu. Ba nawet wiedziałam gdzie jest i mogłam prawie od razu czytać. Dałam sobie inną książkę przerwy bo już wyrosłam chyba z czytania książek jednego autora jednym tchem(ktoś też tak ma?). Okładka jest śliczna, w polskim wydaniu trochę bez sensu, pasuje do angielskiego wydania pierwszego tomu, które nawiązuje do miejsca gdzie Tully i Kate się poznały. Firefly Lane, czyli uliczka(zaułek?) świetlików. Byłam bardzo ciekawa na czym tym razem skupi się autorka.

poniedziałek, 6 grudnia 2021

"Wszystko o Valerii" - Elisabet Benavent [ finał porywającej serii]


 Kiedy wśród nowości ukazałą się zapowiedź książki Wszystko o Valerii. Valeria. Tom 4 oszalałam. W marcu przypadkiem sięgnęłam po trupa z półki, pierwszy tom serii o Valerii. Ekranizacja jest na Netflixie. Dwa sezony,  z aktorem, który gra Victora pięknym jak marzenie. Każdy kolejny tom witałam z ekscytacją i niecierpliwością. Na jesieni pozostało mi tylko czekanie na finał. Ta seria opowiada o kobietach, które mają swoje wady, miotają się wśród rożnych opcji, nie zawsze dokonują dobrych wyborów. W ostatnim tomie Valeria ostatecznie uznała, że jej związek i Victora nie ma szans, że jej jedyną szansą jest brzydki, acz namiętny Bruno  i to z nim się widzi. O czym będzie zatem tom czwarty? Czy Lola zaangażuje się w młodszego o tyle chłopaka, czy Carmen i Borja będą szczęśliwi? A co z zimną Nereą?

piątek, 3 grudnia 2021

"Firefly Lane"- Kristin Hannah [ lektura, która sprawiła, że upłakałam się jak bóbr]


 Kristin Hannah jest autorką, której książki kupuję w ciemno już od lat. Zaczęło się dawno temu od Słowika to była słynna książka, która mnie tak bardzo nie porwała. Książką, która mnie porwała to była Nocna droga, och jak ja płakałam czytając. Do dziś kojarzę nazwisko autorki właśnie z takimi emocjami. Firefly Lane kupiłam, gdy ukazał się na Netflixie serial, wtedy nie zaczęłam czytać, bałam się że te dyskusje jakie się toczyły, co jest lepsze, co i jak, zaburzą mi odbiór. Gdy już zapomniałam, znalazłam przypadkiem książkę. Pochłonęła mnie i dziś, zamiast oglądać nowe odcinki z Domu z papieru włączę ten serial.

środa, 1 grudnia 2021

"Kot. Opowieść o Konstantym A. Jeleńskim"- Anna Arno




Czasami myślę sobie, że wydawnictwa powinny pójść w specjalizację. Jedne wydają genialne powieści, inne świetne kryminały, a Wydawnictwo Iskry w moim sercu zajmuje szczególne miejsce, jeśli chodzi o biografie. Dzięki tej oficynie możemy poznać życiorysy wspaniałych, nietuzinkowych osób. To czasami są ludzie, których nazwiska znamy od dziecka, jak Tuwim, Brzechwa, ale również kontrowersyjne, jak Broniewski czy Iwaszkiewicz, a czasami tak nieznane, jak Konstanty Jeleński. Przyznaję się od razu, że wcześniej o nim nie słyszałam, przyszła pora by to nadrobić.