Moja przygoda z serią Dwa miasta trwa już jakiś czas. Kupiłam pierwszy tom, bo w tytule miał przymiotnik lwowski a wiadomo, ze to działa na mnie lepiej niż etat w spółce skarbu państwa dla krewnego polityka. No nie ma, że nie. Nim się obejrzałam, to kończę już tę serię. Zamówiłam trzeci tom, jak tylko poznałam datę premiery, a zaczęłam czytać w sumie, jak tylko odebrałam od kuriera, dobra – tylko wróciłam z pracy i zrobiłam obiad emerytom. Przenosimy się więc do Wrocławia w niełatwe – powojenne czasy.
Trzeci tom serii DWA MIASTA – dalsze losy rodziny Szubów w pachnącym kamiennie i kwiatowo Wrocławiu.Wrocław, lata 60. Dla Adeli, Józki i Nelki Lwów staje się już tylko odległą przeszłością, niewyraźną jak dobry sen, jak piękna melodia z dawnych lat. Serca trzech sióstr zaczynają bić wrocławskim rytmem. Mimo PRL-owskiej szarzyzny kiełkuje w nich nieśmiała miłość do miasta, które je przygarnęło. Nowe wrocławianki z poświęceniem wychowują najmłodsze pokolenie. Ada postanawia zawalczyć o siebie, chce zapewnić sobie i dzieciom choć odrobinę szczęścia. Podejmuje trudne, bolesne decyzje, z którymi zbyt długo zwlekała. Praktyczna i gospodarna Józia w końcu zdobywa się na to, by spełnić marzenia i pójść za głosem serca. Petronela, nowoczesna młoda kobieta, samotnie zmaga się z cieniami przeszłości. Okrutny prześladowca próbuje skrzywdzić najbliższych jej ludzi, więc najmłodsza Szubówna musi wiele poświęcić, by wreszcie się wyzwolić. Tymczasem pomoc nadchodzi z zupełnie niespodziewanej strony…
Z
tej książki dowiedziałam się, że razem z autorką byłam we Lwowie w tym samym
czasie, w lutym 2020, tuż przed pandemią, obie ubolewamy, że nie możemy tam
wrócić, bo najpierw zaraza, teraz wojna…
Ten
tom jest tomem w którym bohaterki, po licznych perturbacjach wychodzą na
prostą, jakby klątwa wygnania, smutku, porażki i samotności w końcu dogasała.
Wcale nie mam na myśli tego, że oto ich życie jest sielanką. Powojenny Wrocław
wciąż jest miejscem nieco dzikim, pełnym problemów lokalowych. Pamiętajmy, że
to są lata sześćdziesiąte, kobieta wciąż jest dodatkiem do męża, niedługo
zaczną się prześladowania Żydów. Ludzie ciągle mają poczucie tymczasowości.
Smutna, a jednocześnie pokrzepiająca jest historia Inge, która po tylu latach
życia z piętnem niemry odnajduje bliskich i rusza szukać korzeni. Ta
scena w Wigilię ma w sobie niesamowity ładunek nostalgii.
Czytało
mi się wspaniale tę książkę. Teraz mam ochotę na coś w podobnym klimacie.
Nie znam twórczości tej autorki.
OdpowiedzUsuń