Strony

wtorek, 20 lipca 2010

"Zamówienie z Francji" - Anna J. Szepielak


Ewa to młoda fotograficzka, wciąż poszukująca swojego miejsca na ziemi. Pewnego dnia niespodziewanie dostaje od szefa świetne zlecenie, ma zrobić zdjęcia do folderu reklamowego kwiaciarni „ U Flory” w słonecznej Prowansji. Eliza - przyszła właścicielka kwiaciarni - zabiera ją do Francji i przedstawia swojej babce Konstancji, która rządzi wielopokoleniową rodziną według tradycji i zasad wprowadzanych od wieków przez kolejne dziedziczki. W ten sposób Ewa wplątana zostaje w historię starego rodu, w którym główną rolę zawsze pełniły kobiety…

... Otworzyła krem, nabrała na palec odrobinę nawilżającej substancji, spojrzała w lustro i zamarła z podniesioną ręką.

W zwierciadle zobaczyła siebie, jak co wieczór: bez makijażu, z nieco rozczochranymi jasnymi włosami i różowymi policzkami, lecz dziś zatrzymała wzrok na tej części swojej twarzy, której nigdy nie lubiła i która wpędzała ją w kompleksy przez całe lata – na swoich oczach.
Tylko że dziś zobaczyła coś, na co nie mogła zwrócić uwagi jeszcze wczoraj – z lustra patrzyły na nią niezwykłe, bystre, błyszczące wewnętrznym ogniem oczy prababki Aleksandra; zielone, kocie oczy czarownicy...

Przede wszystkim moje ukłony dla strony Zaczytanych za wzorową realizację zamówienia, książka dotarła w poniedziałek rano i natychmiast została zabrana do przeczytania.
I po pierwsze cieszę się, że zdecydowałam się na zakup, bo lektura bardzo mi uprzyjemniła dzień,. Zarzut jaki stawiam, ze zdecydowanie za mało, bo wcale mi się nie chciało opuszczać lawendowej Prowansji, oraz klimatycznego domostwa Pani Konstancji.
W opisie znajduje się, króciutkie streszczenie o czym książka jest. I mimo, że pozwala ono zorientować się co do treści książki to jednak w najmniejszym stopniu nie oddaje tego klimatu. Po prostu trzeba wziąć do ręki, otworzyć, dać się wciągnąć i doczytać :D
Mama się dopytywała co to jest… i w sumie trudno mi było powiedzieć, bo było jak na mój gust kilka gatunków, troszkę romansu, nieco wątku śledczego, obyczajowego, komediowego. Miejscami kojarzyło się z moim ukochanym „Szatanem z siódmej klasy” z kluczową rolą portretów(chociaż tutaj portret Pana Przodka był bardziej charakterny nić wielka Broda z Bejgoły).
I język mi się podobał, czysty, prawdziwie polski, bez neologizmów i parzących uszy wulgaryzmów, okazuje się, że można posługiwać się poprawną polszczyzną bez tych wszystkich wątpliwych walorów „ozdobników”.
Bardzo podobała mi się historia tej rodziny. Chyba wszystkim, którzy czytali „Cukiernię pod Amorem” spodoba się ta książka, dlatego bez mrugnięcia okiem polecam.
Autorka stworzyła bardzo ciekawych, wyrazistych bohaterów, każdy, którego poznajemy bliżej jest charakterystyczny, jedyny w swoim rodzaju. Seniorka starsza dama z charakterem, żyjąca wciąż przeszłością, rozpamiętująca pewne bolesne wydarzenie z czasów wojny. Z Babką zestawiona jest Eliza, która wciąga główną bohaterkę Ewę(młoda fotograficzka, która ma dosyć szkoły, oraz rozrywek związanych z edukowaniem młodego pokolenia[trudno się specjalnie dziwić]). Elwira ma po babce przejąć rodzinny biznes, ale obie panie, mają z lekka odmienne zdanie na temat sposobów zarządzania. Poznajemy bliżej jeszcze innych członków rodziny, jednak dla mnie bezsprzecznym faworytem jest ogrodnik(architekt krajobrazu dokładnie), który miał ciekawego nauczyciela od polskiego, więc teraz jego polszczyzna budzi uśmiech rozbawienia, kiedy buduje zdania spod znaku Trylogii, aby powoli ewoluować w polszczyznę kresową rodem Znad Niemna(Pani Orzeszkowa byłaby dumna). Bezapelacyjnie, może i Gerard nie jest główną postacią, ale jest rozbrajający. Normalnie marzenie, każdej beznadziejnej romantyczki.

A i marzyłaby mi się kolejna książka, tym razem w cześć historycznej, opisująca dzieje rodziny  Bo mam niedosyt

4 komentarze:

  1. O, tego mi właśnie trzeba. Jakiejś łagodnej historii, napisanej prostym, przyjemnym językiem, w którym brak niepotrzebnych zaśmiecaczy. A do tego potrzebuję zajrzeć trochę do polskiej literatury, więc ta pozycja mogłaby być dla mnie dobra :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przy okazji: całą noc bawiłam się szablonami blogspotowymi i po długich bojach wybrałam jeden. Teraz okazuje się, że taki sam jak Twój - mam nadzieję, że się nie obrazisz - przeoczyłam to. Myślę jednak, że spokojnie da się nas odróżnić ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Polecam książkę jak najbardziej.


    A blogowo ukłąd mamy różny więc nie ma problemu z pomyłką ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. to mnie zaciekawiłaś...pozytywnie...

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.