Strony

poniedziałek, 26 grudnia 2011

O czasy! O obyczaje!


Tyle osób życzyło mi czasu na czytanie, z okazji Świąt, że spieszę donieść, ze się spełniło. Dopadła mnie grypa. tatuś zrobił córeczce przepyszną kawę, leżę sobie w łóżku opatulona kocykiem, pierzynką z termoforem gorącym(kot oczywiście fałszywa jędza przychodzi tylko jak chce jeść i ani myśli grzać chorej mamusi - ale to mnie pociesza, czyli nie jest ze mną tak źle). A ja pochłonięta jestem lekturą "Dallas `63", recenzja niebawem, chociaż cegła, to a nie książka, ale wciąga tak niesamowicie, że mimo że ręce mi od ciężaru odpadają dzielnie czytam.

Wszystkim życzę tak miłego spędzania czasu, no może bez konieczności łykania polopiryn, ibupromów i innego syfu który rozwali mi wątrobę nim zdążę oślepnąć - mam nadzieję.



I powiem Wam szczerze, że jak obserwuję to co się dzieje na świecie i ze Świętami czuję się już bardzo starym człowiekiem, przede wszystkim za czasów mojej "młodości" Święta bez śniegu - owszem, ale w Australii, choinki nie świeciły się w oknach od początku listopada, a ubierane chwilę przed 24 grudnia i dozwolona była tylko jedna próba światełek, premiera choinki w pełnej krasie była w Wigilię po ukazaniu się pierwszej gwiazdki. Ach! pamiętam tą magię i jak tylko to wspominam czuję się znowu dzieckiem, beztroskim i zapatrzonym w to misterium....
A! i co bezpośrednio skloniło mnie do tej smutnej refleksji, godnej klasycznej dysputy młodości ze szkiełkiem i okiem :P Kolędnicy, jako dziewcze mlode ze znajomymi regularnie dorabialiśmy w tej szarj strefie, jako służba liturgiczna z kościoła braliśmy ornat dla króla, i ta która była aniołem brała swoją albę, od zespołu ludowego(w którym oczywiście się udzielałam) mieliśmy gwiazdę i strój śmierci a hitem sezonu był diabeł(oj często nim bywałam) kluczowym elementem tego kostiumu była twarz obwicie wysmarowana tłustym kremem nivea i posypana kakaem marki decomoreno. I zaczynało się chodzenie po domach(z profesjonalnym przedstawieniem a nie samymi kolędami) 26 grudnia a nie... wczoraj przyszli do nas kolędnicy i jakiś Mikołaj się z nimi plątał. No hańba
Chce się zakrzyknąć za bodajże Cyceronem O tempora! o mores! a zaraz potem złożyć ręce, rzec, "czas umierać" i zrobić co się powiedziało ;)


A i układając puzzle w tygodniu poprzedzającym Święta(dlatego taki recenzyjny zastój) oglądałam ze dwa razy reżyserską wersję Władcy Pierścieni i zauważyłam, że jestem wręcz niezdrowo zafascynowana postacią Czarnoksiężnika z Angmaru, czy ktoś ma tak jak ja, czy tylko ja jestem takim Nazgulofilem?

5 komentarzy:

  1. Władcę Pierścieni też oglądam co jakiś czas, zauroczona jestem raczej światem przedstawionym niż konkretną postacią :)
    Choroba faktycznie ma swoje plusy, ja podczas ostatniej grypy nadrobiłam zaległości w pisaniu recenzji. Wątroba Ci nie siądzie i nie oślepniesz- uwierz na słowo :)
    Po kocie się niczego innego nie spodziewałam, mój miał dokładnie tak samo. Z lektury Dallas będziesz zadowodolna, ja czytałam w wannie i mało nie utopiłam Kinga z powodu ciężaru.
    Życzę dużo weny i powrotu do zdrowia po przeczytaniu Dallas :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No cóż wszystko się zmienia i przeżywanie Świąt Bożego Narodzenia także. Ludzie biegają po sklepach, gotują, pieką, potem jedzą to co przygotowali, a na refleksje brakuje już czasu i siły. Ja złapanie w sidła komercjalizacji mam za sobą. Parę lat temu zachwycały mnie wszystkie sklepowe dekoracje świąteczne i prezenty te kupione. Teraz wolę te własnoręcznie zrobione. Plus z tego jest też taki, że dłubiąc stroiki głowa jest niezaangażowana i można sobie przemyśleć parę spraw, a i po sklepach nie ma kiedy biegać.
    Zdrówka życzę i pomyślności w nowym, 2012 roku :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Ty jesteś Nazgulofilem, a ja mam za Gollumem wszystkim mogę ,,wyłupać oczka" :D

    Choroba ma swoje plusy, sam dopiero można rzec, że wyszedłem prawie z kataru (świąteczne jedzenie i przerywy w nieczuciu smaku).

    Mam podobne wrażenia odnośnie tego całego ,,postępu". Ja w szkole podstawowej to byłem jeszcze ciemny jak patelnia od spodu, ganiało się z kijem koło bloku i fascynowało Pokemonami. Teraz to jakoś to szybciej się kończy i dzieciaki rodzą się prawie, że dorosłe.

    Zdrowiej szybko i wszystkiego dobrego w Nowym Roku!

    dp

    OdpowiedzUsuń
  4. Zdrówka życzę i niesamowicie zazdroszczę czasu, który w Święta znalazłaś na czytanie. U mnie jak zwykle maraton jedzeniowy i odwiedzinowy. Dopiero teraz mam czas siąść z książką...

    OdpowiedzUsuń
  5. Cieszę się, że to miejsce odwiedza tylu fanów Tolkiena, radam za całego serca :)

    I za życzenia dziękuję, macie magiczną mocną, najpierw mialam czas na czytanie, teraz zdrowieję!

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.