Strony

niedziela, 8 kwietnia 2012

30 Dni z Książkami - Dzień 6


Jako istota mająca skłonność do mokrych oczu, na książkach stosunkowo często płaczę, na filmach zresztą też. Ale tym razem ma być o książkach.

Łzopędnie działają na mnie zgony, zawody miłosne, wzruszające miłosne spotkania, albo jak to mawiają, ogólnie przejmujące momenty. Zwykle jest, że raz opłakawszy książkę daję sobie spokój z ronieniem łez, później jest mi tylko smutno. Ale oczywiści nie ma reguły.

O "Panu Wołodyjowskim" i "Nędznikach" już wspominałam, te dwie książki traktuję jako apteczkę I pomocy gdy potrzebne jest mi katharsis(chyba ze względu na moje imię mam częstą potrzebę takowego), ale jest jeszcze jedna książka przy której ronię krokodyle łzy(tzn. jest jeszcze kilka takich książek, ale chcę skupić się na jednej). Dawno o nim nie wspominałam i już zaczął mnie w snach niepokoić. Mam na myśli Severusa Snape`a i pewien znany wielu moment w "Insygniach śmierci". Eksperymentowałam w dwóch wersjach językowych. Płaczę za każdym razem, a smutek jaki mnie ogarnia w tych momentach jest nie do opisania....



Ps. wiecie, że mimo tej paskudnej i wcale nie świątecznej pogody u mnie we wsi rozkwitły już pachnące obłędnie fiołki... :)

7 komentarzy:

  1. To ja jestem Twoim przeciwieństwem, bo przy książkach nie płaczę. A przynajmniej nie mogę sobie przypomnieć takiej książki. Pamiętam, że ostatnie zdanie "Nostalgii anioła" wywołało u mnie ucisk w gardle, ale łez nie było. Nawet nad Snejpusiem ich nie uroniłam. Potwór bez serca ze mnie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale Ty w innych dziedzinach masz serce, gdy ja jestem zimną suką. Równowaga jest :P

      Usuń
  2. Ja na książki z reguły reaguję emocjonalnie. Wkurzam się, płaczę, boję... W zależności o czym tam akurat czytam. :) I w zależności od poziomu sympatii do bohaterów. :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedyś nie płakałam na niczym. Nigdy. A obecnie, płaczę na filmach, książkach, ba nawet na bajkach (a moja złośliwa 12-letnia siostra mówi, że nawet na reklamie coca-coli :P ). Pierwszy raz płakałam na scenie jednej konkretnej z Longinusem Podbipiętą z "Ogniem i mieczem", a drugi na końcówce "Pana Wołodyjowskiego", a potem to już poleciało hurtem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo bajki są do płakania!! Oglądnij "Króla lwa" i wytknij mi błąd.

      Śmierć Podbipięty wylała morze łez mych.

      Usuń
    2. Na "Królu lwie" wiecznie płaczę. Zresztą nawet się mówi, że prawdziwy facet płacze tylko gdy umiera Mufasa, a ja jestem kobietą ;) Poza tym ile by tych samych rzeczy nie czytać lub oglądać wiecznie się wzruszam.

      Usuń
    3. też jestem kobitką a łzy leję juz tyle razy. Chociaż staram się opuszczać ten fragment. ALe ja się juz na poczatku wzruszam. Kocham tą piosenkę :)

      Usuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.