Strony

sobota, 29 grudnia 2012

"Profesor" - Charlotte Brontë

Pierwsza powieść Charlotte Brontë, wydana w Anglii dopiero po śmierci autorki. Głównym bohaterem i narratorem jest ambitny młody mężczyzna, który wszystko, do czego doszedł, zawdzięcza jedynie własnej pracy. William Cromsworth odrzuca swe arystokratyczne dziedzictwo i wyrusza do Brukseli, by tam znaleźć szczęście. Zostaje nauczycielem języka angielskiego w szkole z internatem dla młodych panien. W książce tej znajdziemy wątki autobiograficzne. Charlotte Brontë, podobnie jak jej bohater William, uczyła angielskiego w szkole w Brukseli. I podobnie jak on doświadczała miłości. Jednak jej obiektem był żonaty właściciel szkoły, co nie mogło zakończyć się happy endem. Niezwykła opowieść o miłości a zarazem krytyka relacji damsko-męskich, które w epoce wiktoriańskiej niejednokrotnie sprowadzały się do walki o dominację. Pytanie tylko, czy tak wiele do dziś się zmieniło?


 Lubię klasykę, zwłaszcza klasykę angielską… Siostry Bronte, niedocenione, niewydawane przez długi czas w Polsce, mają markę. Niektóre książki tych trzech kobiet, są lepsze, inne słabsze, jedne są bardziej sławne, inne niemalże nieznane. Cała panorama, chociaż tych książek nie ma znowu niewiadomi ile. Niektórzy zachwycają się „Wichrowymi wzgórzami”, ja osobiście, nie jestem jakąś wielką fanką. Owszem czytałam, ale mnie nie zachwyciło. Natomiast „Dziwne losy Jane Eyre” mnie podbiły, uwielbiam tą książkę, to jedna z lepszych powieści jakie czytałam, masa emocji, motylki – książka idealna. Burzliwa, emocjonująca, po tej powieści moje oczekiwania wobec powieści Autora noszącego nazwisko Bronte wzrosły. I zabrałam się za „Villett”. Kupiłam za bajońską sumę na allegro, tylko po to, aby porzucić ją po kilkudziesięciu stronach. Mało książek mnie tak znudziło….

Miałam obawy co do „Profesora”, opis fabuły niebezpiecznie przypomniał to co zapamiętałam  z „Vilette”, czy Autorka zrobiła kopię swojej powieści? Czy napisała tak samo, o tym samym tylko z męskiej perspektywy? Bałam się, na początku – ale zaczęły się pojawiać pozytywne recenzje, więc oczekiwania się wyzerowały.
William Cromsworth kończy szkołę, jest bez grosza przy duszy, zależny całkowicie od swoich zamożnych krewnych staje przed wyborem tragicznym. Albo poślubi jedną ze swych kuzynek(ma pełną swobodę wyboru) i dostanie dochodową prebendę, albo wujowie odetną mu dotacje a on będzie mógł parać się kupiectwem, na łasce swego starszego brata, który również wyrzekł się wujostwa. William wybiera pracę u brata. Brat nienawidzi wujów, ale myli się czytelnik który pomyśli że wspólne antypatie zbliżą braci. Nic bardziej mylnego, starszy brat pogardza Williamem i daje mu to odczuć, upokarza chłopaka przy każdej okazji, traktuje jak zawadzający grat. Dlatego skoro tylko nadarzy się okazja William wyjeżdża za granicę, aby tam znaleźć pracę, która pozwoli mu się utrzymać. Trafia do Brukseli i przypadkiem dostaje pracę nauczyciela angielskiego w szkole dla paniczów, tam musi zdobyć respekt chłopców. Późnie znajduje dodatkowe zajęcie, wykładanie w szkole dla panien, po sąsiedzku, tylko że panienki trudniejsze w obyciu są niż panicze.

Wiemy, za Charlotta Bronte lubiła wplatać w swoje powieści wątki autobiograficzne, czy więc Williama czeka nieszczęśliwa, niemożliwa do spełnienia miłość? Przekonajcie się sami.
Słyszałam opinię, że „Profesor” jest o wiele lepszą powieścią niż „Agnes Grey” nie chciałabym umniejszać wartości „Agnes” ale faktyczne „Profesora” czyta się lepiej, przyjemniej. Ja bardziej się angażowałam, czytało mi się bardzo szybko i płynnie. Może nie przeżywałam takiego sztormu emocji jak przy losach Jane Eyre, „Dziwnym losom” ciężko dorównać.
Jedyne co mnie denerwowało podczas czytania „Profesora” to dużo wstawek z francuszczyzny, rozumiem, że Autorka chciała zaznaczyć kiedy bohater mówi w ojczystym języku, a kiedy posługuje się francuskim, ale nie wiem czemu miało to służyć. Sama nie znam francuskiego, nie mam pojęcia jak się go czyta, więc musiałam co chwilę zerkać na dół strony, aby zrozumieć o czym mowa.  Powtórzę, nie wiem czemu mają służyć wstawki z obcego języka…
To jedyna wada jaką znalazłam w tej książce, jedyne co mi przeszkadzało! Całą książkę oceniam bardzo pozytywnie, lektura utwierdziła mnie w przekonaniu, że klasyka wcale nie jest przebrzmiała, jest jak Lenin – wiecznie żywa ;] Polecam ją wszystkim którzy lubią niespiesznie dobre książki.



12 komentarzy:

  1. Mam w planach zapoznać się z tą książką;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie potrafię przekonać się do klasyki. Po prostu jakoś męczy mnie ten szczególny styl, który dominuje w większości książkach z tego gatunku, ale lubię natomiast ekranizacje klasycznych powieści np. ,,Przeminęło z wiatrem'', bądź ,,Wichrowe wzgórza'' itp. Co do tej książki niestety spasuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie każdemu, każdy gatunek leży :) Widocznie to nie Twoja bajka :)

      Usuń
  3. czytałam i bardzo mi się ta książka podobała

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię takie klimaty, książki Jane Austen bardzo mi się podobały, tak samo jako "Wichrowe wzgórza" i "Dziwne losy Jane Eyre". Z chęcią poznam całą twórczość sióstr Bronte.
    Klasyka wiecznie żywa jak Lenin - ubawiłam się tym porównaniem :D W ogóle stwierdziłam, że czas sięgnąć po więcej klasyki i mam nadzieję, że będzie okazja, aby przeczytać "Profesora".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książki Austen i Bronte i Gaskell są nieśmiertelne(właśnie tak mi się skojarzyło porównanie z Wodzem Rewolucji ;]) Lubię od czasu do czasu sobie odświeżyć

      Usuń
  5. Zazdroszczę. Sama przymierzam się do tej lektury. Wpierw musiałabym ją oczywiście zdobyć... ale to się kiedyś załatwi :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ty no, co Ty z tą "Vilette"? Bo ja się w dwa tomy zaopatrzyłam i uznałam z góry, że na pewno będzie dobrze, więc mnie lepiej nie strasz.

    "Profesora" kiedyś na pewno przeczytam, dla mnie "Bronte" to też marka i cieszę się, że wreszcie wydają je w Polsce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chcę Cię straszyć, ale nie przebrnęłam przez vilette, ale jedną próbę chyba robiłam, znam takie co przebrnęły, większość osób które znam ogłosiła kapitulację NIE ZNAM osoby, którą Vilette zachwyciła

      Usuń
  7. Lubię dobre książki, więc na pewno sięgnę po "Profesora", który czeka na mojej półce na swoją kolej. Niedawno skończyłam "Agnes Grey" i mam zamiar poznać twórczość sióstr Anne Bronte.

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.