Strony

środa, 26 grudnia 2012

środowo znów


Kolejna środa, tym razem świąteczna. Święta to słodki czas, wszystko powinno być pogodne, w tym roku mamy deszcz i lód. Nie jest za ciekawie… oddając się świątecznemu lenistwu(z książką w łapce – a jakże) moje myśli natrafiły na parę będącą kwintesencją słodyczy, ale też smutku, bo Święta, mimo tej słodkiej, ciepłej otoczki są również przepełnione skowytem duszy, smutkiem, tęsknotą za tymi, których w tych Dniach nie ma obok Nas.

Ja dziś przedstawiam Wam, parę stworzoną przez królową kiczu, ale parę, którą uwielbiają i znają chyba wszyscy.

Panie i Panowie:
Stefania Rudecka i Waldemar Ordynat Michorowski

Nasza polska wersja bajki o Kopciuszku. Piękna, niewinna nauczycielka, trafia do domu arystokracji, żeby uczyć Lucię Elzonowską. Kobieta nie wybiera zawodu z przymusu, chce zapomnieć o zawodzie miłosnym. Miała wyjść za mąż, za sąsiada, ten jednak udawał uczucie, a interesował go jedynie posag Stefci. Niestety dziewczyna zapałała ku niemu szczerym afektem i mocno przeżyła zawód. Aby wyrwać się z okolicy, w której wszystko przypominało jej o upokorzeniu, postanawia  podjąć pracę. Trafia do domu baronowej Elzonowskiej i jej ojca Macieja byłego ordynata Głębowicz – dziadka Waldemara. Zamiast w spokoju pracować i zapominać o mężczyznach Stefania musi użerać się z Waldemarem, który wprawdzie mieszka w Głębowiczach, ale często zagląda do Słkodkowic, czyżby chciał zbałamucić młodą nauczycielkę? Okazuje się, że to jest to jeden z mniejszych problemów, bowiem w majątku pojawia się nowy praktykant. Los chciał, aby był to bałamutny eks-narzeczony Stefci. Tutaj po raz pierwszy wyraźnie widać, jak pozytywne wrażenie zrobiła Stefcia, ma po swojej stronie ordynata seniora i Waldemara, którzy biorą jej stronę. Koniec, końców praktykant zostaje odprawiony. A Ordynat coraz wyraźniej zabiega o względy Stefci. Ale czy dziewczyna ma szansę na coś więcej, niż na bycie metresą? W końcu On ma błękitną krew, spowinowacony jest z królami. Jego bogactwo jest ogromne. Należy do arystokracji, która ponad wszystko ceni podziały klasowe. Liczą się parantele i pieniądze, no i tytuły. A Stefcia, chociaż jest szlachcianką, dla nich jest nikim. Stare powiedzenie, że szlachcic na zagrodzie równy wojewodzie, nie obowiązuje. Wydaje się, że jedyne na co może liczyć Stefcia, to na krótki romans. Tylko, że dziewczyna ma zasady.
A co na to ordynat? Wiemy, że na widok Stefanii zmysły na usta mu wypełzają, bo i to pyszna dziewczyna jest. A Ordynat, nie jest jakiś szczególnie moralny, do tej pory nie miał skrupułów, aby uwodzić, zakochane w nim dziewczyny, zaciągał je do łóżka, krótkie romanse i adios. I na pożytku, tak planowa postąpić ze Stefcią. Ale to się zmienia, pożądanie, instynkt zdobywcy ustępują przed czymś większym, ważniejszym.

Stefcia również zaczyna pałać afektem ku przystojnemu, jak również wrażliwemu i mądremu Waldemarowi, jednak Ona zdaje sobie sprawę z tego, jak wielką potęgą są żądania krewnych. Oliwy do ognia, jej sceptycyzmu dolewa śmierć babci, jej imienniczki, która wnuczce zostawia swój dziennik z lat młodości, gdy była zakochana… w dziadku Ordynata. Byli zaręczeni, ale rodzina Macieja zmusiła go do złamania słowa, dziewczyna była załamana.
Stefcia nie chce powtórzyć losu babki, postanawia porzucić pracę i wrócić do domu. Woli dmuchać na zimne, przerażają ją dodatkowo własne uczucia. Tak więc ucieka.
Ale Waldemar podjął decyzję, zrozumiał jak wielką miłością darzy nauczycielkę kuzynki, chce, aby była jego żoną, co zadośćuczyni krzywdzie wyrządzonej przez dziadka, ale także będzie w stu procentach zgodne z jego pragnieniami. Oświadcza się, wyznaje swe uczucia i chociaż nie jest łatwo w końcu otrzymuje zapewnienie o wzajemności, chociaż Stefcia upiera się, że nie chce zostać jego żoną. Ma w pamięci los Babki, spodziewa się, że w każdej chwili Rodzina Ordynata zmieni jego zamiar.
Tymczasem Waldemar zdradza swe pragnienia Rodzinie, główny głos należy do babki ze strony matki i dziadka ze strony Ojca. Oni zaś się sprzeciwiają, zwłaszcza babka, wielka, dumna księżna stawia stanowcze veto. Nawet gdy Maciej zmienia front, księżna Podhorecka trwa przy swoim zdaniu.
Swoje zdanie Babka zmienia w ostatniej chwili. Nic już nie stoi na przeszkodzie, aby ordynat mógł poślubić narzeczoną. Ale… zawsze jest jakieś ale. Ludzie, zawistni, podli, im bogatsi, tym ulegający niższym instynktom. Bardzo im nie w smak, że zwykła ziemianka, bez milionów, bez koligacji zostanie jedną z nich, na dodatek że będzie na świeczniku. Robią wszystko, aby zatruć jej życie. Ataki przybierają na sile, gdy rodzina Ordynata przestaje protestować. Niezmącone szczęście zwykłej Rudeckiej jest solą w oku wielu. Zaczynają słać anonimy. Według naszych, dzisiejszych standardów, trollują na całego. W końcu dopinają swego Stefcia pod wpływem anonimów, ciężko zapada na zdrowiu. Umiera w dzień ślubu doprowadzając Ordynata na skraj wyczerpania, tak iż zdesperowany mężczyzna usiłuje popełnić samobójstwo. Również dla Niego życie się skończyło.


Tak jak na początku wspomniałam, „Trędowata” to bajka o Kopciuszku, tylko że bajka z nietypowym zakończeniem. Nie mamy słynnego „żyli długo i szczęśliwie”, podziały klasowe zabijają czystą, niewinną dziewczynę, której jedyną wadą jest pochodzenie, jej jedynym brakiem – brak umiejętności knucia.

A co tyle pokoleń kobiet widzi w tej historii? Przecież krytycy wmawiają nam, że to kwintesencja kiczu, że sławojka, dla tej książki to za dobre miejsce. Możliwe. Ja jednak gdy pierwszy raz czytałam „Trędowatą”, a byłam już roztropną, aczkolwiek naiwną panienką z Liceum, płakałam rzewnymi łzami nad losem Stefci, nad dziejami miłości Ordynata. Wprawdzie pojawiła się kontynuacja w której Stefcia cudownie doznaje ozdrowienia, ale nie czytałam. Teraz wzięłam się za serial, tam tez podobno jest happy end. Ale ja wolę płakać nad smutnym zakończeniu, mam przed oczami Teleszyńskiego złamanego żałobą i wyobrażam sobie raczej zakończenie, które umyśliła Mniszkówna. Piękny marmurowy pomnik na grobie Stefci, naturalnej wielkości portret, jako namiastki Stefci, którąż to Ordynat będzie  kochał do śmierci.

Właśnie takich mężczyzn kochają takie sentymentalne idiotki jak ja :P Tzn. między innymi takich.


A powiedzcie mi moje Drogie, bo jednak ciężko mi wyobrazić sobie, że jakiś facet przebrnął przez „Trędowatą”. Jesteście w gronie miłośników, czy raczej przeciwników tej powieści? Co myślicie o Ordynacie? A może wkurza Was mimozowata Stefcia. Czy mieli szansę na szczęśliwą przyszłość, czy gdyby Waldemar zdobył Stefcię straciłby zainteresowanie jej osobą?

11 komentarzy:

  1. Ach co to była za miłość, jak on jej (na filmie) patrzył w oczy.

    OdpowiedzUsuń
  2. oo tak, chociaż film sam w sobie mnie denerwuje nieco, to para Starostecka - Teleszyński stworzyła duet na miarę Michorowskiego i Rudeckiej:) świetna książka, świetne filmowe role - rewelacja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Film jest kiczowaty, sztuczny, ale to chyba taki zamysł, bo aktorzy - świetni

      Usuń
  3. Nie wiem jak facet, ale ja bym nie przebrnęła, toteż nie znam w ogóle "Trędowatej" bo nawet filmu nie mogłam zdzierżyć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My z Mamą prawie za każdym razem film oglądamy :D

      Usuń
  4. Też ryczałam jak bóbr, chociaż znałam film, zanim się wzięłam za książkę...

    Co do facetów - ja osobiście znam jednego, który przeczytał, ale nie podobała mu się:(
    No i pewnie któryś z krytyków też czytał - nie wierzę, że wszyscy swoje dywagacje tworzyli nie znając tekstu;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo to typowo babska książka :P


      Ja też chyba! znałam film, albo i nie, zakończenie było dla mnie zaskoczeniem, więc chyba nie znalam filmu. Ale wypłakałam swoje.

      Usuń
  5. do tej pory obejrzałam tylko film, choć zamierzam pewnego dnia zapoznać się z książką, której kilka egzemplarzy stoi w bibliotece i nikt ich nie rusza... :D ja nie pałałam do bohaterów ani szczególną sympatią, ani antypatią. Pamiętam tylko jak rozśmieszyło mnie w filmie jedno zdanie wypowiedziane przez babkę Waldemara, gdy poprosił o zgodę na ślub ze Stefcią -"uczucia muszą się mieścić w granicach rozsądku"... :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Biedna zapomniana Helena :( w filmie jest kilka niezłych tekstów, do domowego kanonu weszło powiedzenie "Cały świat jest oburzony, a Barscy...", lub "A co na to Barscy" xD

      Usuń
  6. Film jest w konwencji retro. Trzeba pamiętać ogladając go o zwyczajach, konwenansach arystokratycznych sfer. Dziś, gdy tak trudno o elementarne dobre wychowanie, te niuanse zachowań, zakazów są...dla niektórych nawet mało czytelne.
    Lubię obejrzeć sobie czasem "Trędowatą". Występuje tam plejada znakomitych aktorów, nie celebrytów, ale AKTORÓW. Do tego wspaniałe wnętrza i ogrody rezydencji w Łańcucie, gdzie kręcono film. Głębowiocze "udawał" zamek w Książu.
    Wszystko to tworzy - dla mnie - udany melanż, nieco staroświecki, taki właśnie z epoki. Ale jak dobrze się to ogląda!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogląda się cudnie. łancut jest mi bliski - geograficznie. Doceniam to o czym piszesz, zachwycam się światem który przeminął. Wnuki mojej Siostry będą myślały, że faceta podrywającego sie z krzesła, aby uszanować wejście kobiety poraził prąd

      Usuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.