Strony

wtorek, 2 kwietnia 2013

"Dzieci z Bullerbyn" - Astrid Lindgren

W tej książce, która podbiła cały świat, każdy najzwyczajniejszy dzień sześciorga dzieci z małej szwedzkiej wioski przedstawiony jest jak najciekawsza przygoda. Łowienie raków i chodzenie do szkoły, pielenie rzepy i Gwiazdka wszystko staje się okazją do zabawy i umocnienia przyjaźni


Jak wieść gminna głosi dziś dzień książki dziecięcej, więc uznałam, że to dobry moment, aby napisać o książce do której niedawno wróciłam. Napiszę o „Dzieciach z Bullerbyn”.

Mam swój egzemplarz od wielu lat. Wydaje mi się, że już dwie dekady, ponad towarzyszą mi te historyjki. Nie pamiętam dokładnie od kiedy… tak jak nie pamiętam czasów gdy nie umiałam czytać. Jestem z tej patologicznej rodziny, w której nie czytano dziecku, a dziecko czytało sobie samo ; ) żartuję po trosze, czasami Mama mi czytała. Częściej to ja sama zaszywałam się z książkami i gazetami, lub kontemplowałam domową biblioteczkę, zupełnie, jakby ktoś uchylił mi drzwi do skarbca, mogłam podpatrywać przez szparę i miałam obietnicę i nadzieję, że kiedyś będę mogła tam wejść i dotknąć tych skarbów, czerpać garściami z wielkich szkatuł.

Teraz już mogę czerpać  i tarzać się w tym bogactwie, ale wciąż wracam do starych przyjaciół. Takimi są „Dzieci z Bullerbyn”.
Pamiętam, jak Mama kupiła mi mój egzemplarz tych opowieści. Nie rozstawałam się z nim, połknąwszy go błyskawicznie. Później z Siostrą kolorowałyśmy obrazki ilustrujące opowieści. Wprawdzie moja koślawa ręka, raczej ubrzydziła, niż upiększyła, ale dzięki temu książka nabrała indywidualnych sznytów.

Ostatnio miałam okazję przekonać się, że te opowiastki wciąż są mi bliskie i wciąż czytam je z przyjemnością. Przygody Lisy, Anny, Britty, Lassego, Bossego i Ollego. Wciąż mnie bawią, dostrzegam wyraźniej ich dydaktyzm, morały z opowiastek. Zachwyca mnie i wzrusza szewc Grzeczny, śmieszą Tatusiowie zjeżdżający na sankach. Porusza mnie Dziadziuś.  Nie mogę zdecydować się na ulubioną historię. Bardzo dobrze mi się czytało, gdy za oknem szalała śnieżyca, historię o ostatnim dniu w szkole i o Gwiazdce, a z racji na porę roku o Wielkanocy.
Zastanawiałam się jakie były losy tych dzieci, czy spełniły się ich marzenia, plany. Czy faktycznie ich małżeństwa wyglądały tak jak w dziecinnych planach, a więc Britta z Lasse`m, Lisa z Ollem itd.? Nie mówcie mi, że to głupota i marnotrawstwo czasu myśleć o dalszych losach fikcyjnych postaci. Dla mnie to byty realne. Przyjaciele z mojego dzieciństwa : ).
Mam nadzieję, że nigdy nie zestarzeję się tak, że będę uważała, że czytanie tej książki jest niedopuszczalne, w moim wieku.
Chyba teraz czas na powrót do Ani Shirley.

22 komentarze:

  1. I Anię i Dzieci z Bullerbyn uwielbiam od zawsze

    OdpowiedzUsuń

  2. Pierwszy raz czytałam dawno temu...Dwa lata temu miałam przyjemność powtórnie zetknąć się z tą książką, bo czytaliśmy ją razem z synkiem. Jestem mile zaskoczona, że po tylu latach jest to nadal lektura szkolna.

    OdpowiedzUsuń
  3. To moja pierwsza książka jaką sama przeczytałam. Do dzisiaj pamiętam jak dosłownie tarzałam się ze śmiechu po przeczytaniu kilku stron. Pamiętam jak dziewczynki wzięły do szkoły baranka Pontusa albo jak szły na zakupy śpiewając o kiełbasie, którą potem zapomniały kupić. Powinno ją przeczytać każde dziecko i dorośli też ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. "Dzieci z Bullerbyn" to moja ulubiona książka z dziecięcych lat - czytałam ją kilka razy. Wspominam ją bardzo dobrze, aż narobiłaś mi ochoty na odświeżenie sobie ich przygód. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham tę książkę, i niech to wystarczy z mój komentarz ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie będę oryginalny - to też i moja ulubiona książka z lat dziecięcych :) Ciągle do niej wracałem. W końcu się rozpadła ;-) Ale wspomnień z nią związanych nikt mi nie zabierze :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Moja ulubiona książka z dzieciństwa :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Również jedna z moich ukochanych (o ile nie naj) książek z dzieciństwa :-) czytałam z milion razy i kradłam dzieciakom pomysły na zabawy. Do Bullerbyn będę wracać chyba do końca życia i nigdy nie będę miała dość!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wszystkie się mogły przyjąć. :D niestety

      Usuń
  9. O matko, kiedy ja ostatni raz czytałam tę książkę?... Będzie gdzieś w podstawówce, dobre 15-20 lat temu. Chyba sobie przypomnę tę lekturę :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ojej, moja ukochana książka z dzieciństwa! Już dawno jej nie czytałam, muszę w końcu się zebrać i przeczytać ją ponownie :-)

    Pozdrawiam

    im-bookworm.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Do dziś uwielbiam i wesołe Bullerbyn i Anię,a mój egzemplarz ma prawie 20 lat. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Tak, "Dzieci z Bullerbyn" to książka wyjątkowa pod każdym względem. Też mam swój egzemplarz, jeszcze ze szkoły podstawowej, tylko jest u mojej mamy w domu. Muszę go zabrać, bo za chwilę moje dzieci będą gotowe na "Dzieci" :) Ale ten czas leci...

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja ciągle wracam do Dzieci z Bullerbyn, przynajmniej raz w roku, najchętniej w święta którekolwiek, ale czasem też jak jestem chora. Zwyczajnie poprawiają mi humor. To była jest i zapewne będzie moja naukochańsza książka na świecie. Do tego stopnia, że posiadam egzemplarz z 1988 roku z ilustracjami Hanny Czajkowskiej, przepiękny, lecz już zniszczony i po wizycie u introligatora, a więc w twardej okładce, gdzie niestety niektóre rysunki zostały zakryte, tak więc w ubiegłym roku kupiłam sobie nowy identyczny egzemplarz, bo jak się okazało to wydanie cieszyło się taką popularnością, że NK postanowiło je wznowić:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Miło jest tak czasem powspominać. Ja też wczoraj urządziłam taką notkę wspomnieniową. "Dzieci z Bullerbyn" to już chyba klasyka. Ja często wracam również do innych książek Astrid Lindgren - moją faworytką, oprócz wyżej wymienionego tytułu, jest "Madika z Czerwcowego Wzgórza". W ogóle wszystkie powieści tej autorki cenię - za ciepło i za to, że nie trzeba być dzieckiem, by je czytać, bo nadają się również dla starszych.

    Hmm, właściwie to nigdy nie zastanawiałam nad dalszym życiem dzieci z Bullerbyn. Nawet nie pamiętam już, kto miał się z kim żenić, haha :D Dobrze, że przypomniałaś, może jak znajdę chwilkę czasu, to podumam nad dalszym życiem bohaterów literackich - kto wie? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie rozmyślania to moja specjalność. Lubię nadinterpretować :D

      Usuń
  15. Przywołałaś swoim postem moje najpiękniejsze literackie wspomnienia z dzieciństwa. Uwielbiałam „Dzieci z Bullerbyn” i wielokrotnie wracałam do tej historii. Nawet ekranizacje obejrzałam chyba ze 4 razy. To chyba jedna z niewielu książek, którą będę wspominać z sentymentem mimo upływu lat.

    OdpowiedzUsuń
  16. Uwielbiam. Zawładnęła sporą częścią mojego dzieciństwa.

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.