Strony

czwartek, 20 czerwca 2013

"Przygody Alexa w krainie liczb" - Alex Bellos

W Przygodach Alexa w krainie liczb omówiono różne gałęzie matematyki, w kolejności odpowiadającej mniej więcej chronologii ich rozwoju w historii matematyki. Zagadnienia teoretyczne omawiane są na przykładzie analizy konkretnych problemów i ilustrowane anegdotami oraz sylwetkami postaci historycznych i żyjących. Autor przedstawia historię dociekań matematycznych w zakresie wybranych problemów oraz przedstawia (często zaskakujące) zastosowania wiedzy matematycznej. W każdym rozdziale znajdują się wywiady z wybitnymi matematykami oraz najróżniejszej maści pasjonatami matematyki, np. z kolekcjonerem suwaków logarytmicznych, znawcą numerologii czy zwycięzcą zawodów w liczeniu w pamięci na czas. Autor relacjonuje również swoje matematyczne podróże, np. do Japonii, gdzie odwiedził klubu sorobanu i poznał szympansa umiejącego liczyć, czy do Indii, gdzie spotkał się z guru matematyki wedyjskiej. Autor pokazuje obecność matematyki w życiu codziennym oraz jej związki z przemysłem, rolnictwem, architekturą, kulturą (również popularną), religią, filozofią czy rozrywką.


książka towarzyszyła mi na świeżym powietrzu...
Jestem po profilu humanistycznym, po humanistycznych studiach, chociaż niepozbawionych niestety cyfr i liczb.  W Liceum, mieliśmy grupę osób rozkosznie niezainteresowanych matematyką, chociaż na gimnazjalnym świadectwie miałam z matmy piątkę, a może nawet szóstkę? Ale raczej piątkę. Matematyka jest cudownie logiczna, uwielbiam w niej to, że dobrze wykonane działanie musi dać konkretny wynik, nie ma miejsca na spory doktrynalne, na różne interpretacje. Dwa plus dwa, niezależnie od sympatii składu sędziowskiego zawsze będzie cztery. Przynajmniej na poziomie matematyki uczonej w szkołach, nie na studiach matematycznych. Niestety w LO wybrałam klasę humanistyczną(tzn. to akurat był mój świadomy wybór i nie żałuję go), a w niej dostałam nauczyciela matematyki, który – owszem był świetnym człowiekiem, miał genialne poczucie humoru. Ale miał jedną – sporą dla mnie, wadę – nie umiał tłumaczyć ograniczonym humanistom – jak się podówczas z dumą mieniliśmy – matematyki. Prośby o wytłumaczenie zadania domowego, kończyły się wezwaniem kilku osób do tablicy, wlepieniem kilku jedynek, następnie Profesor podejmował, zwykle dwukrotny, wysiłek wyłożenia nam jeszcze raz zagadnienia. Gdy Ci którzy jeszcze coś kumali, tracili grunt pod oczami, następowała przykra konstatacja „prościej się nie da wytłumaczyć” a po niej komenda „róbmy zadanie” . Nie możecie mi się dziwić, że klasę maturalną, powitałam z dziką radością(bowiem urodziłam się w latach pozwalających umknąć mi spod topora katowskiego i nie mieć obowiązku zdawania na maturze matematyki – dzięki temu szczycę się średnim wykształceniem, maturą a nawet wykształceniem wyższym ; ] ) nie zdawałam matury, moja przygoda z matematyką mogła się zakończyć. I chociaż lata licealne kojarzą mi się z traumą, również matematyczną,  nie zapomniałam o tym matematycznym zachwycie jaki kiedyś miałam. Gdy trudne zagadnienie znajdowało drogę do mojego mózgu, gdy cały gąszcz iksów i cyferek, zaczynał układać się w logiczną całość i wynik się klarował. Gdy z gąszczu figur wpisanych i opisanych po kolei, skrupulatnie wyłuskiwałam kolejne wartości potrzebne do obliczenia mi pola, czy obwodu. Coś pięknego. Matematyka jest logiczna, matematyka jest piękna, poraża wręcz swa prostotą, niezmiennością i stałością.

Przez całe lata matematyka i liczenie na piechotę prawie nie było mi potrzebne, ale wciąż żywiłam nabożną cześć do matematyki będącej dla mnie czymś na kształt sztuki tajemnej. Więc gdy przeczytałam zapowiedź tej książki, wiedziałam, że będę się przy niej świetnie bawić. Nie spodziewałam się, że będę czytała ją TAK DŁUGO, ale po zastanowieniu się, dochodzę do wniosku, że szybciej się nie da, bo ta książka wymaga świadomego, uważnego czytania, a nie maratonu wzroku po tekście.

Już wstęp mnie ujął. Dlaczego? Bo uwielbiam ludzi z pasją. A Alex Bellos tą pasję ma i to się czuje. Tak opisuje pisanie książki: „w trakcie pisania tej książki cały czas starałem się przekazywać radość i zachwyt towarzyszące odkrywaniu matematyki.(I pokazywać, że matematycy są zabawni. Jesteśmy królami logiki, dzięki czemu mamy niezwykle wyrafinowane wyczucie nielogiczności). Matematyka ma opinię nieciekawej i trudnej. Często rzeczywiście taka jest. Ale potrafi być też inspirująca, przystępna, a nade wszystko fantastycznie twórcza.

Czy można oprzeć się takiej rekomendacji? Absolutnie nie! Autor w niezwykle przystępny sposób
... i w zaciszu domowym przy kawie
wprowadza nas w świat matematyki, nie tylko w świat cyfr i liczb, ale również teorii, ciekawostek, zabaw. Pokazuje nam niezwykłe zależności, zwraca uwagę na doniosłość, w codziennym życiu, starożytnych teorii. Pokazuje nam jak to jest być zakochanym w matematyce. Książka ma trzynaście rozdziałów od zera do dwunastu. Autor w ten sposób chce podkreślić doniosłość „wynalezienia”, czy też „odkrycia” zera.

W kolejnych rozdziałam kluczowym jest konkretny dział matematyki. Dzięki autorowi, miałam pierwszy kontakt z logarytmami, mało tego zrozumiałam o co chodzi. Przypomniałam sobie w domu, że mam suwak logarytmiczny(gdzieś pomiędzy hałdami książek). Alex Bellos snuje pasjonującą opowieść o królowej nauk.
Mogę Wam zagwarantować, że kilka(naście) lat matematycznej edukacji w szkole nie nauczyły Was tyle, ile dowiecie się dzięki tej książce. To uczucie WOW, to zrozumienie, gdy człowiek rozumie o co autorowi chodzi. Właśnie dlatego uwielbiam się uczyć, to uczucie zachwytu wobec teorii i prawd znanych już rzeszom ludzi, a dla nas będących cudownym objawieniem. Jak napisał sam autor: „ Emocjonującym w matematyce jest moment nagłego olśnienia – dzięki takim właśnie dowodom – kiedy w jednej chwili wszystko staje się zrozumiałe. Sprawia to ogromną satysfakcję, fizyczną niemal przyjemność.

Ilustracje, ciekawe anegdotki sprawiają, że książka ta jest wymarzonym prezentem dla umysłu ścisłego, który gardzi książką, ale także dla wszystkich, którzy kochają łączyć naukę z przyjemną lekturą.  Jestem zachwycona „Przygodami Alexa w krainie liczb”, mignęła mi ostatnia kropka, a j a wcale nie chcę wychodzić z tego świata.

Naprawdę gorąco polecam tę książkę, pełną ciekawostek związanych z matematyką, wśród których każdy znajdzie coś dla siebie, geograf, historyk, pedagog. Książka napisana przez człowieka z pasją, nie tylko dla zawodowych matematyków, także dla takich, którzy bliższą znajomość z Królową Nauk zerwali w okolicach trzeciej gimnazjum!!


* wytłuszczone cytaty pochodzą z książki "Przygody Aleksa w krainie liczb", która ukazała się nakładem wydawnictwa Albatros w 2013 roku.
 

4 komentarze:

  1. Chciałabym zrozumieć i nauczyć się matematyki. W szkole mi się nie udało, choć LO skończyłam z czwórą na świadectwie, ale gdy mój syn pójdzie do szkoły, będę mieć pretekst, żeby sobie przypomnieć :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Matematyka to moja największa zmora od czasów szkolnych i nie potrafię wyzbyć się tej awersji, dlatego nie chce mieć z nią nic wspólnego, więc wybacz, ale spasuje.

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie! Mam ją u siebie i spodziewam się interesującej lektury. Matmę lubiłam tylko w podstawówce, potem było nam nie po drodze - wieczny human, aż po kraniec studiów, tak jak Ty :) Czytałam kiedyś książkę ułatwiającą kontakt z fizyką i bardzo lubię publikacje tego typu :)

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.