Strony

niedziela, 13 lipca 2014

"Dom na plaży" - Sarah Jio

Nigdy nie ignoruj tego, co dyktuje ci serce.Nawet jeśli podążanie za jego głosem będzie bardzo trudne. W życiu Anne wszystko było zaplanowane. Wystawne przyjęcia, ślub z mężczyzną, którego zna od wielu lat, kariera idealnej pani domu.
Wszystkie te plany niszczy jedna decyzja, podjęta pod wpływem impulsu. Anne chce poznać smak prawdziwego życia, z dala od rodzinnego domu. Dlatego zgłasza się do oddziału pielęgniarek stacjonujących na Bora-Bora. Tam, wśród pięknie kwitnących krzewów hibiskusa i bezkresu turkusowego oceanu narodzi się przyjaźń między nią a tajemniczym żołnierzem Westrym.
Czy przyjaźń jest dobrym początkiem miłości?
Czy związek ma szanse przetrwać, gdy piękna wyspa przestanie być rajem?


Za każdym razem gdy biorę książkę do ręki zastanawiam się co ona mi przyniesie Nowa książka jest jak człowiek, którego poznajemy. Potencjał jest wprost nieograniczony. Długo wpatrywałam się w okładkę „Domu na plaży” dumając co znajdę otworzywszy drzwi. Minął w końcu czas na dywagacje, przyszła pora na czytanie. W pamięci miałam „Marcowe fiołki” książkę niezłą, ale bez szaleństw, nie wspominałam jej jako tej, która wstrząsnęła fundamentami mego jestestwa.  Jednak! Pamiętałam, że miała całkiem niezły klimat. Wyzbyłam się uprzedzeń i odpaliwszy w kominku wosk pink sandsi zanurzyłam się w powieści o barwie złotego piasku, letniej, sugerującej czytadło, w sam raz na leniwą niedzielę, bez zobowiązań, bez gonitwy za nienazwanym.  Na wstępie Wam powiem, bo nie jestem dobra w gradacji napięcia: dopisuję się do osób wziętych przez tę powieść szturmem.
 
Bora-Bora - raj na ziemi
źródło
Trwa wojna, Anna ma dwadzieścia jeden lat i poukładane życie. Pochodzi z dobrego domu, ma wkrótce wyjść za mąż za człowieka, który chce świat złożyć u jej stóp, a jednak czuje, że jej życie jest jałowe. Dookoła szaleje wojna, a ona ma skupiać się na kroju sukienki? Gdy dowiaduje się, że jej najlepsza przyjaciółka Kitty jedzie na Bora-Bora aby służyć jako pielęgniarka, postanawia jechać z nią. Porzuca swój uporządkowany świat, na rzecz wysepki, na ogarniętym wojną Pacyfiku. Malowniczy atol gości żołnierzy, którzy starają się pokonać Japończyków i pielęgniarki, które chcą też wnieść nieco do wysiłku wojennego USA. Oczywiście na wyspie mieszkają tubylcy, przesądni i barwni, którzy niechętni są gościom. Anna nie przypuszcza jak wiele ten wyjazd zmieni w jej życiu. Do tej pory narzekała, że jest bezbarwne, teraz nabierze wszystkich, soczystych barw jakie występują na tej wysepce, przekona się jak smakuje miłość i jak trwała jest przyjaźń.

Ta historia wraca do Anny po kilkudziesięciu latach, gdy kobieta badająca sprawę ohydnego morderstwa na wyspie zwraca się w liście z prośbą o pomoc. Anna opowiada wnuczce historię swojej młodości. Historię tajemnicy, namiętności . Opowiada o sekretach, które zostały na Bora-Bora, czy klątwa o której usłyszała wiele lat temu, teraz się dopełni?


Od razu uprzedzam, rozklejam się jak wigilijne uszka, przy większości książek, przy tej – owszem – miałam mokre oczy, ale nie popłakałam na całego. Niemniej jednak, książka jest o wiele lepsza od „Marcowych fiołków” . Ta książka skrzy od emocji, ma bardzo równy poziom i przez cały czas trwania akcji trzyma w napięciu, dostarcza  wrażeń. Dzieje się tak, zarówno za sprawą atmosfery zagrożenia, większość z Nas pamięta przecież jak krwawe i brutalne były walki na Pacyfiku, jak również za sprawą świetnie i wyraziście skonstruowanych  bohaterów. Nie ma tu ludzi miałkich, każdy ma swój charakter, cechy, które go wyróżniają, sprawiają, że zapada w pamięć . Klimat tej książki kojarzył mi się z głośnym filmem, dziś będącym synonimem kiczu, a mianowicie „Pear Harbour”(Może kicz, ale muzyka i zdjęcia – cudne). I chociaż wiele osób ten film wyśmiewa, popłakałam sobie na nim, ma coś w sobie, chociaż nie wykluczam też mojego kiczowatego gustu : P. Ta książka też ma atmosferę grozy i nieuchronności straty, zmiany, niepewności.  Widzę, że nie jestem jedyna, bo Agnes, również skojarzyła i napisała o tym : ) (Wielkie umysły myślą podobnie ; ] )

Co mogę zarzucić tej książce? Że czyta się ją za szybko, kończy się zbyt prędko… a chciałoby się żeby była i była.
Zmusza do refleksji nad ludzką naturą, nad błędami, nad przewrotnością losu i konsekwencją niedomówień.  Nie zawsze jesteśmy marionetkami w rękach bogów, często to inni ludzie bawią się nami nie bacząc na skutki, a konsekwencje ponosimy my.

Chcę zwrócić Waszą uwagę, na tę bardzo ciekawą, poruszającą i dobrą książkę. Premiera już za kilka dni. Nie przegapcie, tej straty pożałowalibyście!


Premiera 17 lipca!!


Faith Hill - There You`ll bee z Pearl Harbour

21 komentarzy:

  1. Chyba i ja nad nią nie zapłakałam, nie dałam się też powalić na kolana, ale bardzo ciepło o tej książce myślę. Jest coś w tym, że chciałoby się, by akcja trwała i trwała, a tu nadchodzi tak szybkie rozwiązanie i "bajka" się kończy.

    Dobre filmy by powstały na podstawie prozy pani Jio, na pewno bym sobie przy nich wzdychała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytasz mi w myślach, bo też sobie myślałam, jaki z tego malowniczy film by był.

      Usuń
  2. Jeśli natrafię na tę książkę to chętnie przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Biorę tę pozycję w ciemno! Jak najbardziej mój gust ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teoretycznie motyw oklepany, bo tajemnica z przeszłości, ale napisane to fajnie. Cieszę się, że trafiłam na tę książkę.

      Usuń
  4. czytałem ten przydługi artykuł dwa razy i dalej nie wiem o czym ta książka jest. czytasz tekst zanim go opublikujesz? poza tym ta ukryta reklama: "Wyzbyłam się uprzedzeń i odpaliwszy w kominku wosk pink sandsi..." Mam nadzieję, że prowadzisz działalność i opodatkowujesz wpływy z reklamy. Ciekawe czy skarbówka o tym wie. I jeszcze jedno, żeby być prawnikiem nie wystarczy skończyć tylko studiów, trzeba zrobić też aplikacje. No i jeszcze ta zakładka " nie kradnij" tak jakby ktoś chciał Twoje wypociny gdzieś cytować. Szkoda czasu na ten blog.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba ktoś tu nie do końca orientuje się, na czym polega prowadzenie bloga ;)

      Usuń
    2. Nie ma to jak ciągłe krytykowanie czyjegoś wkładu i pasji <3

      Usuń
    3. Zawsze najwięcej mają do powiedzenia ci, którzy tak bardzo wstydzą się siebie i swoich poglądów, że aż nie potrafią się podpisać :)

      Usuń
    4. Nie spokojnie dziewczyny. To pewien sfrustrowany człowiek, który nie potrafi radzić sobie z życiem. Nazwijmy to szumnie, jego dziewczyna, też blogerka napuściła go na mnie, czy też, nie potrafi sobie poradzić z krytyką i wtedy do walki wkracza rycerz. W zardzewiałej zbroi, ale zawsze ;)
      Dziecinne to i smutne, ale cóż...

      Dzięki Wam :)

      Usuń
    5. Szanowny Anonimowy.
      To, że masz problemy z czytaniem ze zrozumieniem, to naprawdę nie jest wina autorki bloga. Tym bardziej, że notkę na circa 1/3 standardowego maszynopisu uznajesz za przydługą. Może blogi literackie to jednak nie jest miejsce dla Ciebie? Jest w końcu tyle innych pięknych hobby, bardziej dopasowanych do Twojego poziomu intelektualnego-może powinieneś się nimi zająć?
      Co do reklamy, mogę skomentować to tylko w jeden sposób: dafuq? Kasiek między innymi recenzuje woski zapachowe, więc jest raczej normalne, że wspomniała nazwę wosku, który akurat odpaliła. A za straszenie skarbówką, cytując Tuwima, nie nazwę Cię nawet psem - bo to mezalians byłby dla psa.
      Co do prawnika: Jest taka bardzo przydatna w życiu książka pod tytułem "Słownik Języka Polskiego". I w tej książce czytamy, że prawnik to "osoba działająca zawodowo w obszarze prawa". Kasiek wykłada prawo na uczelni, za co pobiera wynagrodzenie, więc prawnikiem jest. Quod erad demonstratum.
      Ostatniej linijki nawet nie skomentuję, bo miałem się nie wkurzać na ludzką głupotę.
      A jako, że znajdujemy się na blogu literackim, to pozwól, że zacytuję teraz jednego z gigantów literatury, Marka Twaina. "Czasem lepiej siedzieć cicho i pozwolić, by ludzie myśleli, że jesteś idiotą, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości". Polecam Ci wzięcie sobie tych słów do serca.
      Pozdrawiam

      Usuń
    6. Brawo! nalezalo mu sie.Kasia robi wspaniala robote. Dzieki niej wiem co chcialabym przeczytac, czego szukac .I na pewno wiem ze chce przeczytac ,,Dom na plazy''.

      Usuń
    7. Dziękuję :) Ja z takimi jednostkami nie wchodzę w dyskusję, zwłaszcza gdy poziom ich wpisu, jest mniej niż żenujący, no ale cóż...

      Dziękuję Ci Aidil, za miłe słowa :*

      Usuń
  5. "Marcowe fiołki" bardzo mi się podobały, dlatego cieszy mnie, że "Dom na plaży" jest jeszcze lepszy, coś czuję, że moje emocje będą mocno podrażnione opisywaną historią :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powinien Dom spodobać Ci się jeszcze bardziej. Jest lepszy niż fiołki

      Usuń
  6. Mnie również oczarowała ta książka:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zamierzam przeczytać - fabuła brzmi fajnie, jest tło historyczne, są emocje... Nic więcej mi nie trzeba! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja uwielbiam wszystkie książki Sarah Jio jestem zakochana w jej stylu pisania. Najbardziej chwyciły mnie za serce te dwie książki Dom na plaży i Kameliowy Ogród. A z resztą wszystkie są świetne.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.