Strony

sobota, 19 lipca 2014

"Hopeless" - Colleen Hoover

Czasem odkrycie prawdy może odebrać nadzieję szybciej niż wiara w kłamstwa.To właśnie uświadamia sobie siedemnastoletnia Sky, kiedy spotyka Deana Holdera. Chłopak dorównuje jej złą reputacją i wzbudza w niej emocje, jakich wcześniej nie znała. W jego obecności Sky odczuwa strach i fascynację, ożywają wspomnienia, o których wolałaby zapomnieć. Dziewczyna próbuje trzymać się na dystans – wie, że Holder oznacza jedno: kłopoty. On natomiast chce dowiedzieć się o niej jak najwięcej. Gdy Sky poznaje Deana bliżej, odkrywa, że nie jest on tym, za kogo go uważała, i że zna ją lepiej, niż ona sama siebie. Od tego momentu życie Sky bezpowrotnie się zmienia.


Pamiętajcie, że na podróż brać należy dwie książki. Bo jedna się kończy i można płynnie przejść do następnej. Chociaż o Hopeless następuje zjawisko pożądane po każdej dobrej książce, czyli kac książkowy. Hopeless czytałam wczoraj wieczorem i nie zważałam na zmęczenie po podróży – więc w nocy, a następnie – ponieważ P.T. Pan M. wyjeżdżał do sanatorium, od 4.30 dziś. Ani mi w głowie był sen. Była historia!
Po kilku entuzjastycznych wspominkach napaliłam się na tę książkę okrutnie. Później bałam się, że skoro takie mam oczekiwania, to z ich wyżyn, zlecę w czeluści Hadesu, a upadek będzie bolesny. No, ale – kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana – jak mawia klasyk.

Sky jest adoptowanym dzieckiem. Od trzynastu lat wychowuje ją nieco szalona Karen. Karen jest weganką, nie uznaje zdobyczy techniki, typu telewizor, komputer i internet i uczy córkę w domu. Jednak jak każda nastolatka Sky chce swobody, pod wpływem przyjaciółki z sąsiedztwa decyduje się na pójście do szkoły. Nie jest to zbyt dobry krok, bo przyjaciółka jedzie na wymianę do Włoch, a Sky, trafia w sam środek dżungli. Przyjaźniąc się z Six, Sky poznała wielu chłopców i ma niezbyt dobrą reputację. A jaka jest amerykańska szkoła – wiemy z filmów. Sky poznaje w szkole chłopaka z którym się zaprzyjaźnia, ale dopiero następne wydarzenia odmieniają jej życie. Otóż na zakupach spotyka obłędnie przystojnego facet, na widok którego nogi jej miękną, co jest dziwne, bo do tej pory nawet „kręcąc” z chłopakami była obojętna. Tak jakby się zakochała. Niestety nic, czego dowiaduje się o chłopaku nie napawa optymizmem, ale serce, mózg ciało są uparte i Sky gna w stronę ognia i w stronę? Starożytni uważali, że samorozpoznanie nigdy nie kończy się dobrze. Dopiero później było, że „prawda Was wyzwoli”. Ja będzie w tym wypadku?

Mam kaca po tej książce… okazała się tak poruszająca, jak obiecywały inne blogerki. Cieszę się, że po nią sięgnęłam. Jest poruszająca, motylkowa. Z drugiej strony sporo  tam seksu i zastanawiam się czy dałabym ją Młodej. Wczoraj łaziłam z kolegą po Plazie i tak idąc na kawę rozmawialiśmy o dzieciach, na co On skwitował, że Młoda ma już zupełnie inne zainteresowania i że pewnie w wielu sprawach mogłaby być dla nas profesorem. Mnie wbiło w ziemię i kazałam mu się wstrzymać, bo to jednak moje Dziecko. Jednak faktycznie nie mam prawa uważać, że dla szesnastolatki ta książka będzie szokująca. Prędzej zgorszy Babcię tejże ; - ) ale wolę Mamie tego nie sugerować, bo zgasi mnie jakąś celną ripostą.  Więc tak(nie zaczynaj zdania od więc powtarzała profesor od Historii): faktycznie w książce jest sporo opisów seksualnych igraszek nastolatków, ale już formalnie pełnoletnich. Nie są wulgarne, nie zbliżają się nawet w stronę pornografii, czy modnego ostatnio gatunku porno-literatury.
Bo ta książka jest o miłości, a czy w naszym mniemaniu młodzi zbyt prędko idą ze sobą do łóżka? Odłóżmy szkiełko i oko, skupmy się na sercu.

Autorka ma dar… bo pisze w taki sposób, że nie sposób uciec od motylków. Uczucia bohaterów, są naszymi. Czujemy ich ból, złość, rozgoryczenie i frustrację. To jest w książkach najważniejsze, to że przeżywamy huragany uczuć i doznajemy słynnego katharsis. Konstrukcja bohaterów, wielowymiarowa, złożona też jest bardzo istotna, ale tutaj autorka trochę uciekła od tematu, bo nie rozwodzi się nad charakterami wykreowanych postaci, a na pierwszy plan wysuwają się ich problemy.

Problemy, jest ich kilka… nie będę Wam spojlerowała, odkryjcie to sami. Byłam zszokowana i do teraz ciągle ta historia we mnie jest. Żeby się wyżyć musiałam coś upiec… ciężko mi po tak emocjonującej powieści wczytać się w coś innego, wszystko jest jakby nijakie…

O co chodzi w tej książce? O miłość, która jest nam niezbędna, żeby przetrwać życiowe huragany i burze, kiedy ostatnie skrawki gruntu wysuwają nam się spod nóg.
Polecam!!

18 komentarzy:

  1. Ciągle przede mną, jednak czytam tak wiele dobrych opinii, że nie mogę się doczekać, aż sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem o czym mówisz, ja byłam okrutnie na nią napalona!

      Usuń
  2. O miłości i to w dodatku u nastolatków, to ja się chyba raczej nie dam namówić:) Chociaż, nie powiem, zaintrygowało mnie to, że tak się dałaś wciągnąć. Szukać nie będę, ale może moja córka ją kiedyś dorwie i zapożyczy starej matce:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niby o nastolatkach, ale uniwersalna. Skoro Matka ma córkę nastolatkę, to jeszcze nie jest taka stara ;)

      Usuń
    2. Może nie AŻ taka stara:) Jednak przeważnie rozterki nastolatek z książek dla młodzieży mnie nudzą a najczęściej bawią. Chociaż oczywiście zdarzają się wyjątki i już nie raz córka mnie namówiła do jakiejś swojej lektury, która mnie pochłonęła pomimo mojej starości:D

      Usuń
    3. No!!! Też się tego obawiałam, bo w pewnym wieku "dramaty" nastolatek, bawią. Ale ta książka jest inna - uniwersalna

      Usuń
  3. Uwielbiam kaca książkowego. To jedyny kac, jaki mi nie przeszkadza. Co więcej, jest bardzo pożądany. :P

    A swoją drogą, nie spodziewałam się, że ta książka będzie aż tak dobra.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma nic przyjemniejszego niż taki kacyk :))

      Usuń
  4. Zbiera wspaniałe recenzje:) pilnie poszukuję tego tytułu, muszę się przekonać osobiście czy mi się spodoba:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam już kilka recenzji tej książki, i z każdą upewniam się, że warto do niej zajrzeć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo bardzo warto. Za to kocham blogsfere, bez niej bym jej nie odkryła

      Usuń
  6. Czytając tekst cały czas kręciłam potwierdzająco głową. No bo zgadzam się ze wszystkim co piszesz. Dla mnie jest ona rewelacyjna i długo nic jej nie przebije.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ponad wszystko cenię sobie takie delikatne powieści o miłości. Nie, żebym była fanką romansideł - nie, nie, nie. Chodzi o wartościowe pozycje (a "Hopeless" wydaje się taką być), które subtelnie ukazują miłość, mówią o niej otwarcie, ale bez kiczu - niby banalne wymagania, ale spójrzmy na dzisiejszą literaturę... Słowem, jestem pod niesamowitym wrażeniem tego, że dziś potrafimy pisać o miłości w sposób, który oddaje jej wartość, a nie czyni z niej żenujących różowiutkich westchnień... ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Romans, romansowi nie jest równy. Ja akurat lubię ten gatunek i to bardzo, ale dla mnie właśnie ważniejsza jest ta subtelność, bo wtedy są motylki.
      Gdy książka jest za słodka, to jak z deserem, po prostu mdli :)

      Usuń
  8. Też właśnie zrecenzowałam tę książkę na moim blogu :> I ją uwielbiam :)

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.