Strony

wtorek, 19 sierpnia 2014

"Ostatni dzień lata" - Joyce Maynard

Powieść wydana również pod tytułem "Długi wrześniowy weekend".
Miasteczko Holton Mills w amerykańskim stanie New Hampshire. Nadchodzi koniec lata i wakacji. Zbliża się upalny długi weekend z okazji Święta Pracy. 13-letni samotnik Henry spędza czas głównie na oglądaniu telewizji, czytaniu i fantazjach. Jego jedynym towarzystwem jest rozedrgana emocjonalnie, od lat rozwiedziona z jego ojcem matka. Nagle we czwartek przed świątecznym weekendem, podczas banalnej wizyty w supermarkecie, wszystko zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni: pewien tajemniczy ranny mężczyzna prosi Henry'ego o udzielenie mu pomocy. Pięć kolejnych dni będzie w życiu Henry'ego największą lekcją, jaką może dać życie; chłopiec pozna dojmujący ból zazdrości i konsekwencje zdrady, zrozumie, że dobro tych, których kochamy, jest ważniejsze od naszego własnego - oraz że na prawdziwą miłość warto zaczekać.
Powieść "Ostatni dzień lata" została sfilmowana pod tytułem "Długi wrześniowy weekend". W role głównych bohaterów wcielili się: Kate Winslet, Josh Brolin i Gattlin Griffith


Wróciłam, z zasłużonego mniej lub bardziej urlopu, w końcu dotarłam do domu. Pewnie jeszcze długo będę Was katowała zdjęciami, bo co tu ukrywać zakochałam się w sennym Nałęczowie. Pięknie tam jest, można nabrać dystansu, bo teraz pora brać się do roboty.

Jak informowałam Was na FB, proces czytelniczy trwał(skutkiem czego są opalone kończyny i dekolt), a gdy przerywał się, aby intensywniej opalić wyżej wspomniane, postępował w formie audio(Christie). Nie wiem jaki klucz wybrać, w sensie opisywania książek przeczytanych… może od końca zaczniemy a później przemieszamy.
Mniejsza o kolejność chcę Wam opowiedzieć o książce, która nie jest typowym urlopowym czytadłem, pomiędzy moje książki zapakowane na wyjazd trafiła, z powodu tytuły i tego, że nie znałam filmu. Książka jest z ciężkiego kalibru, z nutą tragizmu rodem z „Co gryzie Gilberta Graepa”.

13-letni Henry wychowuje się w rozbitej rodzinie. Ojciec odszedł od matki, założył własną rodzinę, syna z pierwszego małżeństwa widuje tylko w soboty. Chłopiec wychowywany jest przez matkę, którą można nazwać oryginalną, a i to będzie eufemizm. Przy pomocy retrospekcji poznajemy życie matki Henry`ego, która kochała tańczyć i marzyła o tym o czym marzą wszyscy o miłości i szczęściu. Jednak tak się złożyło, że kobieta wycofała się z życia, teraz wyprawa do sklepu to dla niej przeżycie. Podczas jednej z takich wycieczek do Henry`ego podchodzi mężczyzna, wyraźnie poturbowany i prosi o pomoc w ucieczce, okazuje się że to skazaniem, który uciekł z więzienia, w którym odsiadywał karę za morderstwo.  A mimo to matka chłopca mu pomaga, ta jedna decyzja zmieni ich życie.

Książka nie jest bynajmniej obszerna, ale po prostu daje po pysku, ostatnie zdanie, gdy dopasuje się je do całości książki, do opowieści o poszukiwaniu miłości i odwiecznym pragnieniu obecności drugiej, pokrewnej duszy, po prostu wyciska z oczu łzy.  O czym jest ta książka? O dojrzewaniu, o tym, że każdy z nas na pewnym etapie życia jest cholernym egoistą, że chce być na pierwszym miejsc, nie liczy się z nikim, liczy się tylko nasze ego. A kiedy do tego koncertu egoizmu włącza się biologia, to można oczekiwać najgorszego. „Ostatni dzień lata”, to zapis procesu oswajania biologii, nauki rozumienia życia, własnej seksualności.
W każdym z nas tli się strach przed samotnością, chcemy posiadać kogoś, być dla kogoś najważniejszym i czasami to pragnienie prowadzi nas do upadku, bo za szybko się otwieramy, bo zbyt łatwo poświęcamy starych przyjaciół na rzecz nowych…
Pojawienie się Franka w życiu Adele i Henry`ego wywołało dużo zamieszania, chociaż cała książka jest pisana z perspektywy chłopca, mnie intryguje postać Adele kobiety tragicznej i specyficznej. Ciężko nazwać ją łagodniej, bo chyba żadna roztropna matka nie opowiadałaby swojemu synowi takich rzeczy jak Adele.  Spotkało ją wiele zła, jej marzenia obróciły się w pył, ale jednak… może właśnie o to chodzi, aby wierzyć w taki happy end, dosyć specyficzny, zaprawiony piołunem, ale jednak?

Nie wiem jakimi słowami zachęcić Was do tej książki, chociaż nie jest ona ciepła i urocza, nie emanuje lekkością. Unosi się nad nią ciężkie, upalne powietrze, takie jakim oddychali bohaterowie w ten upalny weekend.
Ta książka jest mądra, poruszająca i zaskakująca, możecie się domyślać poszczególnych elementów, ale całość Was zaskoczy – gwarantuję!
Nie jest leciutka, ale naprawdę warto, sądzę że pod koniec uronicie łzę!


Wracam do życia :-) od jutra zabieram się do blogowych zaległości. : )

10 komentarzy:

  1. To już po urlopie jesteś?:) Odpoczęłaś chociaż?

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak :) znalazłam dorywczą pracę :) i wracać musiałam szybko, no i książki mi się kończyły... :P ochodziłam się, opaliła... cudownie było :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmmm... no i chyba muszę dopisać do liisty "Do przeczytania" ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Niestety raczej nie dam się namówić. Nie potrafię tego jakoś logicznie uargumentować, ale po prostu mam wrażenie, że to nie jest książka, z której lektury byłabym zadowolona.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja byłam nią mile rozczarowana... na początku nie spodziewałam się, że tak dobrze mi siądzie.

      Usuń
  5. Super, że urlopik Ci się udał:)
    Książkę czytałam w starym wydaniu, ale zabij mnie, nie wiem czemu kompletnie jej nie pamiętam;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zabiję - spokojnie ;) :P
      na film muszę zapolować... :P

      Usuń
  6. Kusi mnie ta książka, chociaż jej recenzje są różne...

    OdpowiedzUsuń
  7. Usiadłam i przeczytałam od deski do deski. Dawno mi się nie zdarzyło przeczytać książki w kilka godzin:) Wiele osób pisze, że lektura jest przytłaczająca. Mi czytało się świetnie i nastroiłam się optymistycznie. Zakończenie wspaniałe - takie lubię. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.